fot. Soudal - Quick Step / Getty Images

Plotki łączące Sama Welsforda z BORA-hansgrohe okazały się prawdziwe. Niemiecki zespół oficjalnie potwierdził pozyskanie Australijczyka.

27-latek ma najprawdopodobniej zastąpić w BORA-hansgrohe Sama Bennetta. Choć odejście Irlandczyka nie zostało jeszcze ogłoszone, to wydaje się ono kwestią czasu. Doświadczony, mimo kilku kapitalnych momentów, w ostatnich dwóch latach głównie rozczarowywał.

Welsfordowi w jego godnym zastąpieniu ma pomóc Danny Van Poppel, który w ostatnich latach, nie ze swojej winy, nie jest w stanie całkowicie spełnić się w roli rozprowadzającego. Choć jest uważany za jednego z najlepszych na świecie kolarzy w tej roli, to do tej pory sprinterzy niemieckiego zespołu mieli problem z wykorzystaniem jego pracy.

Czy w przypadku Welsforda będzie inaczej? Biorąc pod uwagę jego występ w ostatnim Tour de France, trudno odpowiedzieć jednoznacznie, że tak. We Francji tylko raz zameldował się w czołowej „10” (na 10. miejscu), ale krótko później, podczas Renewi Tour, pokazał, że był to tylko wypadek przy pracy. W Belgii wygrał 4. etap, pokonując m.in. Tima Merliera, Olava Kooija i Jaspera Philipsena, więc można powiedzieć, że obecnie jest na krzywej wznoszącej.

– Sam to czysty sprinter i dysponuje jedną z najwyższych prędkości maksymalnych w peletonie. Idealnie pasuje do najszybszych zawodników w naszym zespole i pokazywał swój potencjał już m.in. w Scheldeprijs – nieoficjalnych mistrzostwach świata sprinterów [był tam drugi – przyp. red.]. Nasz cel jest prosty – wykorzystać Sama, by zwiększyć liczbę zwycięstw odnoszonych przez nasz zespół.

– mówi Rolf Aldag – szef BORA-hansgrohe.

Co do ostatniego zdania, wypowiedzianego przez Aldaga – jego wykonanie nie musi być wcale takie proste. Welsford owszem, jest szybkim i stosunkowo regularnym sprinterem, ale w całej karierze uzbierał ledwie 5 zwycięstw. Cztery z nich zostały osiągnięte w tym roku, co wcale nie wygląda imponująco nawet na tle wspomnianego Bennetta, który takie sukcesy uzbierał zaledwie trzy (w dodatku dwa w słabo obsadzonym Sibiu Tour).

Warto jednak pamiętać, że Welsford wciąż się rozwija. Wprawdzie ma już 27 lat, ale dopiero od dwóch lat skupia się na kolarstwie szosowym – wcześniej był torowcem. Niewykluczone zatem, że korzystając z pomocy naprawdę dobrych rozprowadzających, w przyszłym sezonie zrobi kolejny duży krok naprzód.

Poprzedni artykuł12-rzędowa grupa SHIMANO GRX – więcej opcji zmiany przełożeń dla gravelowców
Następny artykułTour de l’Avenir Femmes 2023: Gaia Realini z trzecim triumfem w sezonie
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments