fot: Szymon Gruchalski/Tour de Pologne

Olav Kooij okazał się dziś najmocniejszy na etapie Tour de Pologne. To było jego pierwsze zwycięstwo na trasie tegorocznej edycji. O kolejne będzie mu jednak bardzo trudno.

Dla Kooija start w Polsce jest ostatnim przed jednym z najważniejszych celów (o ile nie najważniejszym) w tym sezonie. W niedzielę, a więc dwa dni po zakończeniu Tour de Pologne planuje wystartować w Glasgow. Choć nie jest jedynym kolarzem, który ma w planach dotrzeć do Szkocji tuż po opuszczeniu Polski – na podobny krok zdecydował się Michał Kwiatkowski, to nietrudno dojść do wniosku, że pogodzenie ze sobą tych dwóch startów może być bardzo trudne.

W związku z tym Holender nie planuje zostawać w Polsce do samego końca, co oznacza, że odpuści ostatni sprinterski etap z metą w Krakowie.

– Na razie jestem w pełni skupiony na starcie w Polsce. Po prostu cieszę się z tego, że sięgnąłem po kolejne zwycięstwo w wyścigu zaliczanym do World Touru. O Glasgow zacznę myśleć jutro, bo planuję się wtedy wycofać. Dzięki temu powinienem mieć trzy dni na regenerację. To powinno wystarczyć

– zapowiada.

To oznacza, że przed nim jeszcze tylko jeden etap – z metą w Bielsku-Białej. Choć w przeszłości do walki o zwycięstwo włączali się tam sprinterzy, jak Luka Mezgec, Nikias Arndt czy Pascal Ackermann, to trudno nazywać tamtą końcówkę „sprinterską”. Tym bardziej, że w tym roku trasa całego etapu będzie bardzo wymagająca. Łączne przewyższenie na trasie całego etapu wyniesie ponad 3000 metrów (więcej było tylko w 2020 roku, gdy wygrywał Richard Carapaz), a między 70., a 140 kilometrem znajdzie się aż 5 dość wymagających podjazdów. Znalezienie się w czołówce na tak wymagającej trasie będzie dla Kooija bardzo trudnym zadaniem

Maszynka do wygrywania w Polsce

Nawet jeśli Kooij rzeczywiście wycofa się po środowym etapie, to trudno przypuszczać, że pożegna się z polskimi kibicami na zawsze. Wygląda bowiem na to, że Holendrowi pasuje ściganie się w Polsce. Jako junior wygrywał Puchar Burmistrza Miasta Grudziądza, natomiast odkąd wkroczył w wiek pozwalający mu na starty z elitą, przyjeżdża do naszego kraju co roku.

Zaczynał od Wyścigu Narodów, gdzie wygrał oba etapy (jeden z nich to drużynowa jazda na czas) i klasyfikację generalną, a od 2021 roku nieprzerwanie startuje w Tour de Pologne. Już za pierwszym razem niewiele brakowało mu, by odnieść u nas w kraju pierwsze zwycięstwo na poziomie World Touru (zajął 2. miejsce w Rzeszowie). Ostatecznie musiał poczekać na to rok, ale w końcu mu się udało – okazał się najszybszy w Lublinie. Teraz natomiast był najlepszy na trudnym finiszu w Opolu.

– Początek był nieco chaotyczny. Wiał mocny wiatr, peleton trochę się podzielił, każdy chciał być z przodu, żeby nie narażać się na straty czasowe. Było nerwowo, ale ostatecznie wszystko się połączyło i mogłem zafiniszować z peletonu

– Przez cały wyścig staraliśmy się kontrolować sytuację, później ustawiłem się na właściwej pozycji – no może nawet zbyt wysoko, bo w ostatni zakręt [500 metrów przed metą – przyp. red.] wszedłem jako drugi. Na szczęście czułem się dobrze i byłem w stanie pozwolić sobie na długi finisz

– opisywał swoje zwycięstwo.

Kooij jak na razie jest zdecydowanie najlepszym sprinterem tegorocznego Tour de Pologne. Już na finiszu w Poznaniu zajął drugie miejsce. Dzięki temu teraz ma dokładnie tyle samo punktów, co pierwszy w klasyfikacji punktowej Matej Mohoric – bohater pagórkowatych etapów tegorocznego wyścigu. Biorąc jednak pod uwagę to, że Kooij nie planuje dojeżdżać do Krakowa, wiemy już, że Holender nie zabierze do domu białej koszulki. Najważniejsze dla niego jest jednak to, że nie wyleci do Szkocji z pustymi rękami.

– Zwycięstwo zawsze dodaje pewności siebie, dlatego myślę, że to, co udało mi się osiągnąć spowoduje, że do Glasgow pojadę z jeszcze lepszym nastawieniem. Nie mówi on jednak dużo przed startem w Szkocji. Inna trasa, inny skład – zabieramy tam kilku mocnych zawodników z Mathieu van der Poelem i Dylanem Van Baarle na czele. Ja też czuję się dobrze, więc optymistycznie podchodzę do tamtego startu.

 

Poprzedni artykułTour de Pologne 2023: Olav Kooij pokonuje rywali
Następny artykułNorbert Banaszek: „Nigdy nie ścigałem się w Polsce przy takiej publiczności”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments