Wprawdzie 1. etap Tour de Pologne był płaski jak stół, ale to nie znaczy, że nic się na nim nie działo – wręcz przeciwnie. Trudne chwile przeżywali dzisiaj nie tylko kolarze, ale przede wszystkim organizatorzy, o czym tuż po etapie opowiadał Czesław Lang.

Niestety, pogoda, która panowała dziś w Poznaniu i okolicach zdecydowanie nie sprzyjała bezpiecznemu ściganiu. Ulewny deszcz i wiatr – tak mocny, że aż przewracający balony i barierki marki Boplan. Na krótko przed przyjazdem kolarzy, meta etapu wyglądała tak:

 

– Jako organizator musisz podejmować także te trudne decyzje. Tak było również dzisiaj, kiedy patrzyłem, jak to wszystko lata, przesuwa się i stwarza niebezpieczeństwo dla ludzi oraz kolarzy. Naprawdę, gdyby to potrwało trochę dłużej, tak o 10 minut, to zatrzymałbym wyścig. Muszę tutaj pochwalić naszą ekipę. Gdyby nie była tak sprawna, gdyby nie udałoby jej się tak szybko posprzątać tych liści, tych Boplanów [barierki – przyp. red.], mogłoby być różnie, a peleton się zbliżał do mety. Cieszę się, że udało nam się zdążyć przed kolarzami, a finisz można było rozegrać we w miarę bezpiecznych warunkach

– mówił krótko po finiszu Lang.

Praca organizatorów sprawiła, że sprinterzy ostatecznie mogli stoczyć batalię o zwycięstwo  etapowe, ale nawet największe wysiłki organizatorów nie mogły sprawić, że nawierzchnia stanie się sucha. M.in. dlatego do mety w pierwszej grupie dojechało zaledwie 33 kolarzy. Wśród nich prawdopodobnie jedynym, który może liczyć na końcowy sukces w klasyfikacji generalnej, był Michał Kwiatkowski.

Reszta kandydatów do zwycięstwa została z tyłu i na metę wjechała z większą lub mniejszą stratą do Polaka. Nie oznacza to jednak, że nasz rodak w ten sposób zbliżył się do tego, by w Krakowie cieszyć się z drugiego zwycięstwa w narodowym wyścigu. Etap został bowiem zneutralizowany.

– Już wczoraj podjęliśmy taką decyzję, z myślą o tym, że może padać deszcz, żeby już przy wjeździe na rundę (4 km przed metą) zatrzymać czas i pozwolić się ścigać sprinterom. Tak, żeby ci kolarze, którzy chcą walczyć w „generalce”, jak Majka, „Kwiatek”, czy reszta, mogli sobie spokojnie dojechać do mety.

– mówił w mixed zonie zaraz po mecie szef wyścigu. Ostatecznie organizatorzy, po przeanalizowaniu spustoszenia, jakie w peletonie spowodowały panujące warunki zdecydowały się na jeszcze bardziej radykalny krok – całkowitą neutralizację różnic czasowych – niezależnie od tego, gdzie wydarzyła się kraksa. Dlatego każdy kolarz, który ukończył 1. etap Tour de Pologne, będzie miał taki sam czas (poza tymi, którzy zdobyli bonifikaty).

Różnice czasowe pojawią się jednak za to już jutro. Na wtedy bowiem zaplanowano królewski etap z metą w Karpaczu. Ostatnie kilometry wiodą tam po momentami bardzo stromym podjeździe pod Orlinek (1,6 km – 9,6%). To, co ostatecznie (na szczęście) nie wydarzyło się dzisiaj, być może wydarzy się jutro – właśnie wtedy poznamy kandydatów do zwycięstwa w „generalce”.

– Jutro jest ciekawy etap i nie będziemy go neutralizować nawet w przypadku deszczu [śmiech]! Oczywiście to nie jest Mont Ventoux, ale skalę trudności robi tempo jazdy. Wszystko zależy od kolarzy – jeśli będą chcieli pojechać remisowo, to może dojechać pół peletonu – jeśli nie, to z pewnością będą się mieli gdzie ścigać.

– kończy Lang.

Rozmawiali Marek Bala i Ola Górska.

Poprzedni artykułTour de Pologne 2023: Maciej Paterski pojechał dla swoich kibiców i wywalczył 6. miejsce [wypowiedzi]
Następny artykułTour de France Femmes 2023: Vollering wygrywa, fenomenalna Niewiadoma druga!
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Hubert
Hubert

Dziadek, zrób coś dla kolarstwa i znieś nakazy jazdy po chodniczkach i gruzach i po prostu poszerz drogi bo skończy Majka i Kwiatkowski i ty też się skończysz. Dzisiaj mało co przed torem byłaby powtórka z śmiertelnego wypadku. Już widziałem jak kolejny leci do rowu gdzie był przepust…