Na zroszonym przez krople rzęsistego deszczu Torze Poznań zakończył się pierwszy etap tegorocznego Tour de Pologne. Najwyżej z Polaków uplasował się Maciej Paterski, na co dzień ścigający się w barwach Voster ATS Team, który finiszował na szóstej pozycji.
Nawałnica, która przeszła w okolicach 16.30 nad Poznaniem, miała ogromny wpływ na przebieg pierwszego etapu Tour de Pologne, ze startem i metą w Poznaniu. W pierwszej grupie do mety dojechało niespełna 40 kolarzy, a wśród nich kilku Polaków. Na mokrym finiszu najlepiej zaprezentował się Maciej Paterski z reprezentacji Polski. Polak ścigający się na co dzień w ekipie Voster ATS Team zafiniszował na szóstej pozycji.
Po przekroczeniu linii mety było widać, jak toczy zażartą dyskusję z Maxem Walscheidem z Cofidisu, który zajął piątą pozycję.
– Jak to bywa na finiszach, duża prędkość i często się zdarza, że zawodnicy się zczepią. Do tego dochodzą emocje, więc myślę, że jest to normalna rzecz. Cieszę się, że się nie wywróciłem
– przyznał Maciej Paterski w strefie mieszanej po zakończeniu etapu. Polak dodał, że planem była pomoc Bartłomiejowi Prociowi, jednak ze względu na warunki nie był w stanie obracać się za siebie i sprawdzać, czy utalentowany sprinter jedzie na jego kole.
– Próbowaliśmy razem z Bartłomiejem Prociem jechać na jak najwyższych pozycjach przed wjazdem na tor w Poznaniu, bo wiedzieliśmy, że jest kręto, że może być ślisko. Udało nam się jechać we dwóch w czubie, gdy wjechaliśmy na tor, czułem się mocny, starałem się utrzymać pozycję i zafiniszować
– mówił Maciej Paterski.
– Po mecie wytłumaczyłem mu, że musi mi dawać więcej informacji, że jest z tyłu i czuje się dobrze, że mogę go przeciągnąć do przodu. Dzisiaj było niebezpiecznie i nie mogłem co chwilę się odwracać
– dodał. Bartłomiej Proć uplasował się na 11. pozycji.
W ostatnim czasie Maciej Paterski błyszczał w wyścigach drugiej kategorii, plasując się w czołówce wszystkich „klasyków wyszehradzkich” i wygrywając ostatni z nich, GP Czech. Dla Polaka dzisiejsze szóste miejsce jest najlepszym wynikiem w historii jego startów w Tour de Pologne. Nastąpił on wyjątkowym miejscu, bowiem pochodzi on z Wielkopolski.
– Dzisiaj było fantastycznie, Wielkopolska nie zawiodła. Na całej trasie były tłumy kibiców, było super. Przejeżdżaliśmy niedaleko Jarocina. Ostatni raz, gdy finisz Tour de Pologne był w Poznaniu, byłem naprawdę małym chłopakiem i przyjechałem tu oglądać wyścig kolarzy, a w końcu po 16 latach udało się tu wystartować
– wyjaśniał Maciej Paterski.
– Moim zadaniem jest też zabieranie się w ucieczki, walka na etapach o koszulki, bo taką mam charakterystykę na ten wyścig. Generalka jest poza moim zasięgiem szczerze mówiąc, ale jeśli nie zabiorę się w ucieczkę, to spróbuję zafiniszować albo wesprzeć kolegów
– dodał reprezentant Polski, który na zakończenie powiedział, że bardzo podoba mu się etap z metą w Dusznikach-Zdroju. Zostanie on rozegrany w okolicach, w których Paterski trenuje i liczy na to, że uda mu się powalczyć tam w odjeździe.