pogacar vingegaard tour de france 2022
fot. UAE Team Emirates

W tej części Alp istnieje wiele miejsc, które łatwo jest skryć w cieniu Mont Blanc, lub też przyćmić jego blaskiem. Nie brakuje tam również ikonicznych kolarskich przełęczy, skutecznie odwracających uwagę od niepozornej górskiej hali pomiędzy Samoëns a Morzine. A to bardzo poważny błąd, ponieważ Col de Joux Plane, z którą peleton 110. edycji Tour de France zmierzy się w finale sobotniego etapu, w przeszłości gwiazdom tej dyscypliny fundowała najczarniejsze godziny spędzone na rowerze.

Tegoroczna Wielka Pętla wchodzi w swoją decydującą fazę, a walczących o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej wyścigu Jonasa Vinegaarda i Tadeja Pogacara dzieli zaledwie 9 sekund. Pozostaje więc usiąść i czekać na porywający spektakl, na którego akty składają się trzy odcinki ze startu wspólnego w Alpach, górska jazda indywidualna na czas i jeszcze jeden, potencjalnie chaotyczny etap w Wogezach.

Na pierwszy ogień idzie odcinek, który podczas prezentacji trasy 110. edycji Tour de France na dalszy plan zepchnęły głośniejsze Tourmalet, Puy de Dome, Grand Colombier i Col de la Loze, a bliskość ostatecznych rozstrzygnięć niewiele w tej sprawie zmieniła. Może wynika to z braku uczenia się na własnych błędach, który kiedyś doprowadzi całą ludzkość do zguby, a może uwypukla kluczową cechę Col de Joux Plane: nie sposób uwierzyć i zrozumieć, jak trudny jest to podjazd, póki nie zacznie się go pokonywać w upalne, letnie popołudnie. A właśnie takie czeka kolarzy w tę sobotę.

Zanim jednak dzisiejsza rywalizacja wejdzie w decydującą fazę, na którą składa się nie tylko piekielnie wymagający, finałowy podjazd, ale również porównywalnie trudny zjazd do Morzine, napięcie pomogą zbudować relatywnie krótkie i sztywne (jak na alpejskie standardy) przełęcze masywu Chablais.

Na trasę 14. etapu, który liczy 151,8 kilometra i 4281 metrów przewyższenia, peleton wyruszy z położonej pod Genewą, ale już po francuskiej stronie granicy, miejscowości Annemasse. Wspinaczka rozpocznie się od samego startu, choć oficjalnie kolarze pod pierwszą z górskich premii zaczną podjeżdżać po pokonaniu 14,5 kilometra. Na pierwszą część sobotniego odcinka składają się wyłącznie podjazdy i zjazdy, z których większość gościła już na trasie Wielkiej Pętli, ale w drugoplanowych rolach.

Col de Saxel (4,4 km, śr. 4,6%) jest lubiana przez lokalnych amatorów kolarstwa, bo niewiele jest w okolicy wzniesień oferujących tak łagodne przetarcie, w dodatku z widokiem na Jezioro Genewskie. Kolejne Col de Cou (7,1 km, śr. 7,4%) i Col de Feu (5,9 km, śr. 7,7%) brzmią bliźniaczo i tak też wyglądają, a druga z nich, “przełęcz ognia”, może posłużyć za dość dosłowną zapowiedź tego, co wkrótce nadejdzie. W nietypowej roli lotnego finiszu wystąpi Col de Jambaz (65,5 km od startu), która w tej konfiguracji nie jest trudnym podjazdem, ale nie pozostanie bez wpływu na skumulowany wysiłek.

Poprzedzająca wielki finał Col de Ramaz (13,9 km, śr. 6,9%) sama w sobie jest sporym wyzwaniem, ale wczesne ataki są mało prawdopodobne zarówno ze względu na charakter ostatniego podjazdu dnia, jak i dzielący je, 10-kilometrowy płaski odcinek. Chociaż, gdyby mieć u boku kogoś w typie Wouta van Aerta…

Decydujące rozstrzygnięcia zapadną dziś na Col de Joux Plane (11,7 km, śr. 8,5%), która pojawi się na trasie Tour de France po raz 13, za każdym razem w duecie z technicznym zjazdem do Morzine. Już same statystyki informują, że to trudny podjazd, wątpliwości nie pozostawia również profil przełęczy z wieloma segmentami w kolorze czarnym, a jednak w każdej generacji zawodowych kolarzy wzbudza ona niedowierzanie. Iluzja, którą tworzy szosa bardzo leniwie wijąca się przez górską halę, czyni Joux Plane naprawdę nieznośną, ponieważ w jej przypadku odczucia ani na moment nie współgrają z otaczającym krajobrazem. Nie widać nachylenia, które co chwilę odrobinę się zmienia i nieustannie boli. Kres wspinaczki jest w zasięgu wzroku, ale zdaje się nie przybliżać, a brak wyraźnie zarysowanych serpentyn nie pozwala koncentrować się na pośrednich celach. Nieliczne drzewa dają niewiele cienia, a ze względu na południową ekspozycję, słońce bezlitośnie tu praży.

Po osiągnięciu szczytu peleton przejedzie przez sąsiednią Col du Ranfolly, gdzie rozpocznie się 8-kilometrowy zjazd do Morzine, stromy i nieregularny. Ostatni kilometr poprzedzający metę jest płaski.

Oto, co na temat 14. etapu 110. edycji Tour de France napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 14, 15 lipca: Annemasse > Morzine (151,8 km)

Drugi tydzień rywalizacji w ramach 110. edycji Tour de France zamkną pierwsze pojedynki w Alpach, które też w najwyższym stopniu zaważą na ostatecznym kształcie klasyfikacji generalnej wyścigu. Na pierwszy ogień, a słowo to nie zostało tu użyte przypadkowo, pójdzie odcinek liczący 151,8 kilometra i 4281 metrów przewyższenia, w którym kluczową rolę odegra nemesis Lance’a Armstronga, Col de Joux Plane (11,7 km, śr. 8,5%), ze swoim piekielnym bratem bliźniakiem – zjazdem do Morzine.

W ramach tego etapu peleton pokona łącznie pięć górskich premii, a wspinaczkę na Joux Plane poprzedzą Col de Saxel (4,4 km, śr. 4,6%), Col de Cou (7,1 km, śr. 7,4%), Col de Feu (5,9 km, śr. 7,7%) i Col de la Ramaz (13,9 km, śr. 6,9%). Wyzwania będą się zatem piętrzyć przez cały dzień, jednak dopiero zwodniczy finałowy podjazd ustawi najmocniejszych kolarzy tegorocznej Wielkiej Pętli we właściwym porządku.

Pogoda

Słonecznie, upalnie, do 34 stopni Celsjusza w najcieplejszym momencie dnia.

Faworyci

To dzień, który może zadecydować o wyniku tegorocznego pojedynku o żółtą koszulkę. Jonas Vingegaard i Jumbo-Visma w wypowiedziach medialnych wiele uwagi poświęcali Pirenejom, Puy de Dome, Grand Colombier i Col de la Loze, konsekwentnie milcząc na temat tego etapu. Jeśli są tak sprytni, jak myślą, że są, nie było w tym żadnego przypadku, a zaplanowana na tę edycję Touru zasadzka ma zostać zastawiona właśnie dzisiaj.

Odcinek pełen trudnej wspinaczki od startu do mety jest dokładnie tym, czego potrzebuje aktualny lider Wielkiej Pętli, by wydobyć na światło dzienne swoje największe atuty, nawet jeśli podjazdy rozpatrywane osobno nie są idealnie pod niego skrojone. Sam wyścig również ułożył się dla niego tak, że czas na konserwatywną jazdę i umożliwianie rywalowi wydzierania kolejnych sekund się kończy. Przyszedł moment na przejście do ofensywy. Tym razem w składzie Jumbo-Visma brakuje drugiego kolarza zajmującego wysoką pozycję w klasyfikacji generalnej Touru, ale wysłany w górę szosy Wout van Aert potrafi dokonywać niemałych cudów, drużyna UAE Team Emirates udowodniła wczoraj, że błędy z przeszłości mają niewielki wpływ na ich obecny proces decyzyjny.

To, jak szybko Tadej Pogacar (UAE Team Emirates) otrząsnął się po pierwszym ciosie w Pirenejach, jest imponujące, podobnie jak nieustannie prezentowana przez niego wola walki. Żądza odnoszenia kolejnych zwycięstw dość często prowadzi jednak Słoweńca i jego ekipę do popełniania krytycznych pod kątem taktyki błędów, nawet jeśli na trasie wykonuje on mniej nerwowych ruchów od duńskiego rywala. Dziś dwukrotny zwycięzca Tour de France znajdzie się w terenie sprzyjającym Vingegaardowi, i choć powinien mieć w głowie ubiegłoroczne przygody na Galibier i Col du Granon, piątkowe harce UAE Team Emirates każą w to wątpić. Cały team Słoweńca, łącznie z nim samym, pozbierał się po dość niemrawym początku wyścigu, ale martwić musi to, ile energii zużyli oni wczoraj dla bardzo niewielkiego zysku, mając w bliskiej perspektywie kluczowe pojedynki w Alpach. Beztroska? Nadmierna pewność siebie? A może zobaczyli oni w nerwowym rozglądaniu się lidera wyścigu jeszcze więcej, niż dostrzec mogli widzowie przed telewizorami?

Sam w sobie, Col de Joux Plane jest dla Pogacara dobrym podjazdem, choć dokuczać mu będzie upał. Przyjęło się również zakładać, że lider Jumbo-Visma jest od niego mocniejszy w ostatnim tygodniu wielkiego Touru, ale nietypowe przygotowania Słoweńca do tegorocznej edycji Wielkiej Pętli mogą zaburzyć ten układ.

110. edycja Tour de France szybko stała się wyścigiem dwóch kolarzy, jednak za ich plecami nieustannie toczy się pojedynek o miejsce na najniższym stopniu podium i kolejność w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej. Sobotni odcinek powinien przypaść do gustu Jaiowi Hindleyowi (Bora-hansgrohe), podczas gdy podda solidnemu sprawdzianowi Toma Pidcocka (INEOS Grenadiers) i prezentującego bardzo nierówną dyspozycję Davida Gaudu (Groupama-FDJ). Można się też zastanawiać, czy UAE Team Emirates zdecyduje się nieco kreatywniej wykorzystać wysoką pozycję Adama Yatesa.

Pojedynek o koszulkę lidera jest dziś gwarantowany, ale nie przekreśla on zupełnie szans ucieczki dnia. Ponieważ Joux Plane była w przeszłości miejscem wzlotów i upadków (w odwrotnej kolejności) amerykańskich kolarzy, jako pierwszego wymienię Matteo Jorgensona (Movistar) oraz ścigających się w barwach drużyny z USA Mattiasa Skjelmose i Giulio Ciccone (Lidl-Trek), ale swoich szans będą również szukać Thibaut Pinot (Groupama-FDJ), Michael Woods (Israel-Premier Tech), Tobias Johannessen (Uno-X), Ben O’Connor, Felix Gall (AG2R Citroen) czy Romain Bardet (dsm-firmenich).

A może o kolejny polski dzień postara się Rafał Majka (UAE Team Emirates)?

Wszystko o Tour de France 2023:
Poprzedni artykułTour de France 2023: 9 sekund różnicy – klasyfikacja generalna przed alpejskimi etapami [zestawienie]
Następny artykułTour de France Femmes 2023: Katarzyna Niewiadoma i Agnieszka Skalniak-Sójka w składzie Canyon//SRAM Racing
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Maciek
Maciek

Czy Kwiato zainteresowanu jest/powinien byc, koszulka gorala?? Czy bylby w stanie uciekac dwa etapy z rzedu?? Czy Rafalowi pozwola opuscic Tadeja? Napiszcie cos o wyscigu na Wegrzech z polskimi ekipami 😉

Kacper Krawczyk
Editor
Kacper Krawczyk
Reply to  Maciek

Napiszemy po dzisiejszym etapie 😉

Artur
Artur

Piękny tekst, jaka szkoda ze tak mało takich tekstów. Dziękuje i gratuluje!