fot. Tartu 2024 Cycling Team

Szczególnie dobrze na pierwszym etapie Wyścigu „Solidarności” i Olimpijczyków zaprezentowali się Estończycy. Pochodzący z tego kraju Siim Kiskonen (Tartu 2024 Cycling Team) sięgnął po etapowe zwycięstwo, obejmując prowadzenie w klasyfikacji generalnej, natomiast Mihkel Raim (ATT Investments) uplasował się na trzeciej pozycji.

Pierwszy odcinek tegorocznej edycji Wyścigu „Solidarności” i Olimpijczyków został rozegrany na 83-kilometrowej trasie z Łodzi do Skierniewic. Ze względu na krótki dystans, ale także mocne podmuchy wiatru, można było spodziewać się szybkiej rywalizacji. Tak też było.

Niedługo po starcie na czoło wysforowała się kilkuosobowa ucieczka, w której znaleźli się między innymi: Michał Pomorski (HRE Mazowsze Serce Polski), Paweł Szóstka (Lubelskie Perła Polski), Jakub Murias (Voster ATS Team), a także dwaj Estończycy – ścigający się w rodzimej ekipie Tartu 2024 Cycling Team Siim Kiskonen oraz znany polskiej publiczności Mihkel Raim, reprezentujący barwy ATT Investments.

– W trakcie wyścigu pytaliśmy się siebie o małe rzeczy, ale nie było tu żadnego większego paktu. Zadziałało to na nas jednak dobrze mentalnie, bo zawsze lepiej, jak ma się przy sobie rodaka

– przyznał Mihkel Raim w rozmowie z portalem Naszosie.pl, którego słowa skłoniły młodszego o kilka lat Kiskonena do ataku.

– Na lotnej premii powiedział, „cholera, pozostali kolarze są bardzo mocni” i wiedziałem, że muszę zaatakować przed sprintem

– mówił Siim Kiskonen.

Do lotnej premii, ulokowanej w Makowie, na niespełna 10 kilometrów do mety, odjazd dojechał ze sporą przewagą nad grupą pościgową. Uciekinierzy byli wtedy świadomi, że to oni powalczą o zwycięstwo w Skierniewicach.

– Peleton był tak duży, że byłem przekonany, że chłopaki będą na tyle świeży, że nas dogonią, ale kiedy przewaga rosła, pomyślałem, że możemy to zrobić

– powiedział kolarz Tartu 2024 Cycling Team.

– Mieliśmy zajmować się naszym liderem, dowieźć go do finiszu, ale tutaj ciężko jest cokolwiek kontrolować, więc jechaliśmy z przodu i znalazłem się w ucieczce. Zgodnie współpracowaliśmy, starałem się nawigować chłopaków, gdzie naciskać mocniej, a gdzie mniej. Kiedy mieliśmy 2,5 minuty przewagi, uświadomiłem sobie, że to może być zwycięski odjazd. Musieliśmy tylko przetrwać sekcję bocznego wiatru, potem wiatr wiał w plecy

– relacjonował Mihkel Raim, który przed dwoma laty ścigał się w barwach HRE Mazowsze Serce Polski.

Wróćmy jednak do lotnego finiszu, który być może okazał się kluczowy dla losów porannej rywalizacji.

– 10 kilometrów przed metą była lotna premia i zdecydowałem się nie marnować tam energii. W końcówce szukałem idealnego momentu do ataku i znalazłem go na kilometr do mety

– mówił Siim Kiskonen.

– Nie chciałem atakować i powiedziałem mu, że jeśli pojedzie, to wszyscy będą patrzeć się na mnie i dojedzie do mety. Tak też się stało, wszyscy się na mnie patrzyli, ale to nie było tylko moje zadanie, żeby go dogonić. Wykonał dobry atak, a ja zafiniszowałem na trzecim miejscu

– dodał zapytany o końcówkę Raim.

Siim Kiskonen wykorzystał przestój w czołowej grupie i wypracował sobie 20-sekundową przewagę. Metę w Skierniewicach przeciął „na solo”, sięgając po swoje największe zwycięstwo w karierze.

– Jestem bardzo szczęśliwy, miałem nadzieję na dobry wyścig, ale nie spodziewałem się zwycięstwa. Przed czterema laty jechałem w tym wyścigu i wygraliśmy go z naszą drużyną. Czuję się tu bardzo dobrze

– mówił Estończyk, który został pierwszym liderem klasyfikacji generalnej. Siim Kiskonen ma bardzo dobre wspomnienia z polskich szos. W przeszłości zajmował czołowe pozycje na etapach Wyścigu o Puchar Prezydenta Miasta Grudziądza, a także finiszował wysoko w Pucharze MON, Pucharze Uzdrowisk Karpackich i Memoriale Henryka Łasaka. Dzisiejszy triumf był dla niego pierwszym zwycięstwem w wyścigu z kalendarza Międzynarodowej Unii Kolarskiej.

– To długi wyścig, więc na razie nie myślę o koszulce. Dla nas samo etapowe zwycięstwo jest ogromnym sukcesem

– dodał.

Pierwszy krok ku obronie koszulki Estończyk będzie mógł poczynić dziś wieczorem. Nie będzie to jednak proste zadanie – dzisiejszy odcinek ze Zgierza do Kutna będzie rozgrywany w deszczowych i wietrznych warunkach, gdzie wiele może się zdarzyć.

– Nie będę zaskoczony, jeśli wieczorny etap będzie podobny, tylko z innymi nazwiskami z przodu. Wszystko może się tu zdarzyć, zobaczymy

– zakończył Mihkel Raim.

Ze Skieriniewic, Kacper Krawczyk


Relacja tekstowa z wieczornego etapu Wyścigu „Solidarności” i Olimpijczyków będzie dostępna na naszym portalu od godziny 18.00.

Poprzedni artykułWyścig „Solidarności” i Olimpijczyków 2023: Siim Kiskonen najlepszy z ucieczki, Michał Pomorski 4.
Następny artykułMichał Pomorski „jechał z ciarkami” przez cały etap Wyścigu „Solidarności” i Olimpijczyków [wywiad]
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments