fot. Radosław Makuch

Pierwszy etap Wyścigu „Solidarności” i Olimpijczyków odbył się w rodzinnych stronach Michała Pomorskiego. Kolarz HRE Mazowsze Serce Polski zabrał się na nim ucieczkę i powalczył o etapowe zwycięstwo. Ostatecznie zajął czwarte miejsce, ale podczas dekoracji założył koszulkę lidera klasyfikacji młodzieżowej i aktywnego.

Od ubiegłego roku Michał Pomorski jest zawodnikiem kontynentalnej ekipy HRE Mazowsze Serce Polski. To w jej barwach przeskoczył z kategorii juniorskiej do U23 i elity. Po raz pierwszy w tym sezonie z 20-latkiem rozmawialiśmy w lutym, podczas prezentacji zespołu w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Tematem rozmowy był oczywiście jego pierwszy sezon w elicie, ale także cele na nadchodzący sezon.

Cały wywiad kręcił się wokół dwóch słów – „rozwój” i „nauka”. To właśnie na to Michał Pomorski zwraca obecnie największą uwagę.

– Ubiegły sezon był dla mnie bardzo ważny, bo zebrałem masę doświadczenia, pojechałem na dużo ważnych, międzynarodowych wyścigów i codziennie uczyłem się czegoś od chłopaków, więc zapamiętam ten rok, jako rok zbierania doświadczenia i uczenia się, jak te wyścigi się rozgrywają i wyglądają

– mówił w lutym polski zawodnik.

– Przejście do elity zdecydowanie było spory, przeskokiem. Tu nie ma miejsca na błędy, jest bardzo ciężko, szybko, jak nie jest się w dobrej formie, to można nie stawać na starcie

– dodał.

W pierwszym sezonie w elicie/U23, Michał Pomorski szczególnie dobrze zaprezentował się na etapach Karpackiego Wyścigu Kurierów i ORLEN Wyścigu Narodów, gdzie plasował się w czołowej dziesiątce. Z bardzo dobrej strony pokazał się również w wyścigu o mistrzostwo Polski elity mężczyzn, gdzie zabrał się w kluczowy odjazd, z którego po zwycięstwo sięgnął Norbert Banaszek – jego kolega z drużyny.

– Mam mieszane uczucia na temat tego wyścigu, ponieważ wyścig elity był dla mnie świetny, czuję, że odegrałem ważną rolę w drużynie i to było fantastyczne uczucie, ale zawaliłem w swoim własnym wyścigu, U23, gdzie nie wykończyłem pracy chłopaków i przez mój błąd nie udało nam się zdobyć medalu. Stąd mieszane uczucia

– mówił Michał Pomorski, wspominając kraksę na końcowych zakrętach, przez którą nie ukończył wyścigu w czołówce.

Na początku sezonu, Michał Pomorski przyznał, że „nastawia się na jazdę w dużej ilości wyścigów i zbieranie doświadczenia”. W tym roku brał udział między innymi w zmaganiach elity wraz z kolegami z HRE Mazowsze Serce Polski, a także w Wyścigu Pokoju dla młodzieżowców.

– Dużo szukałem tego, jakim kolarzem jestem. Dalej tego nie wiem do końca, ale zeszły rok pomógł mi w szukaniu tej specjalności. W tym roku będę skupiał się na trudniejszych wyścigach, na pewno nie będą to góry, nie jestem sprinterem, więc coś w stylu belgijskich klasyków. Myślę, że to jest mój profil

– wyjaśniał w lutym.

– To jest na pewno wspaniałe doświadczenie, jazda w koszulce z orzełkiem, bo wiadomo, że wtedy reprezentujemy cały kraj, jest dodatkowa presja, żeby dać z siebie wszystko i pokazać się jak najlepiej

– dodał.

Aktywne mistrzostwa Polski

Ubiegły tydzień w polskim kolarstwie przebiegł pod znakiem mistrzostw Polski, które ponownie odbywały się na Mazowszu – tym razem w Ostrołęce. Michał Pomorski znów wystartował w dwóch wyścigach, orlików i elity. W pierwszym z nich jechał bardzo aktywnie. Znalazł się w 12-osobowym, zwycięskim odjeździe, a na rundach w centrum miasta próbował zgubić rywali. Nie zakończyło się to jednak powodzeniem, a linię mety przekroczył na 11. pozycji.

– Ten wyścig ułożył się dla nas z Maksem świetnie, bo udało nam się zabrać w główny odjazd, co nie udało się nikomu innemu, więc możemy być z tego bardzo zadowoleni. Maks poszedł w odjazd od początku, ja do niego doskoczyłem z Mikołajem Szulikiem i Kacprem Maciejukiem. Na rundach próbowaliśmy wszystkiego, żeby dojechać do mety samemu albo w jakiejś okrojonej grupie, bo obawialiśmy się tego finiszu. Ja nie czułem się na siłach, żeby w ten sposób wywalczyć koszulkę. Stawialiśmy wszystko na samotne odjazdy i niestety w końcu się to nie opłaciło, bo moja akcja została skasowana, a Maks zafiniszował piąty, ale tak już to wygląda w tym sporcie – raz się dojeżdża, a raz nie

– mówił nieco przybity Michał Pomorski po przekroczeniu linii mety. Pytany o to, czy w odjeździe czuł na sobie wzrok rywali, odpowiedział:

– Na pewno się na nas patrzyli. Wiadomo że reprezentujemy Mazowsze, to jest największa polska grupa, więc mamy wzrok przeciwników na sobie. Trzeba było próbować, to zrobiliśmy, zostawiliśmy serce na trasie. Następnym razem się uda

– przyznał.

fot. Radosław Makuch

W niedzielę przystąpił natomiast do wyścigu elity mężczyzn, w którym jego nadrzędnym celem była pomoc kolegom z drużyny w obronie koszulki wywalczonej w Nowym Dworze Mazowieckim. Tym razem ekipa HRE Mazowsze Serce Polski nie wyjechała z mistrzostw Polski z biało-czerwonym trykotem, ale i tak mogła być zadowolona – brązowy medal zdobył bowiem Marcin Budziński.

Michała Pomorskiego zapytaliśmy też o najbliższe starty. Odpowiedział, że jeszcze ich nie zna, ale na pewno „nudzić się nie będzie”. Dziś podczas Wyścigu „Solidarności” i Olimpijczyków rzeczywiście się nie nudził, walcząc o etapowe zwycięstwo.

Bardzo dobry występ na domowych szosach

Wyścig „Solidarności” i Olimpijczyków rozpoczął się w środę etapem z Łodzi do Skierniewic. Od początku aktywny był Michał Pomorski, który wygrał premię specjalną w Andrespolu, a po chwili znalazł się w czołowej, ośmioosobowej ucieczce.

– Na niektórych [zmęczenie mistrzostwami Polski] mogło to różnie zadziałać, bo na pewno nie wszyscy się zregenerowali, ale ja czułem się dziś bardzo dobrze. Zależało mi na tym etapie, bo mieszkałem dosłownie kilometr od startu, więc ja jechałem z ciarkami przez cały etap. Trenuję na tych drogach i bardzo się cieszę, że udało się powalczyć

– przyznał Michał Pomorski.

Ucieczka z Polakiem w składzie zgodnie współpracowała, wypracowując sobie około 3-minutową przewagę nad peletonem. Za półmetkiem etapu główna grupa zbliżyła się do odjazdu, jednak ostatecznie to ośmiu kolarzy powalczyło o wygraną. Triumfował Siim Kiskonen z Tartu 2024 Cycling Team, a Michał Pomorski zajął czwartą pozycję, obejmując prowadzenie w klasyfikacji młodzieżowej i aktywnego.

– Cały etap współpracowaliśmy bardzo zgodnie i tak naprawdę zaczęliśmy czarować się na dwa kilometry do mety. Kolarz z Estonii, z Tartu, bardzo sprytnie wykorzystał rondo na kilometr do mety i tam zaatakował. To był tak dobry moment, że nikt za nim nie poszedł i pozostała nam walka o drugie miejsce. Starałem się jak najlepiej zafiniszować, żeby zdobyć sekundy, bo w tym wyścigu jest to bardzo ważne. Niestety się to nie udało, zająłem czwarte miejsce, ale mało zabrakło, więc myślę, że mogę być zadowolony ze swojego wyścigu i swojej jazdy

– wyjaśniał po dekoracji Michał Pomorski.

– Tak naprawdę poszedłem w ucieczkę na premię specjalną w Andrespolu, którą wygrałem, i kiedy obejrzałem się za premią, to okazało się, że doskoczyło do nas kilku kolarzy z dużych ekip i ten odjazd się po prostu fajnie ułożył

– dodał.

Teraz Michał Pomorski zajmuje szóstą pozycję w klasyfikacji generalnej i jest najwyżej plasującym się kolarzem ekipy HRE Mazowsze Serce Polski. Niestety mazowiecka drużyna do wieczornego etapu przystąpi w czwórkę – po kraksie, z wyścigu musieli wycofać się Adrian Banaszek i Adam Stachowiak.

– Nie startowaliśmy tutaj z wyznaczonym liderem, bo wiedzieliśmy, że wiele może się wydarzyć na trasie. Tak też było. Z reguły jeździmy na Norberta, na Tobiasza, ale wyścig ułożył się dzisiaj tak, że znalazłem się w dobrej akcji, więc dzisiaj to ja miałem szansę powalczyć o wynik

– zakończył Michał Pomorski.

Z Michałem Pomorskim rozmawiał Kacper Krawczyk

Poprzedni artykułWyścig „Solidarności” i Olimpijczyków 2023: Estoński sukces w Skierniewicach [wypowiedzi]
Następny artykułWyścig „Solidarności” i Olimpijczyków 2023: Relacja tekstowa z drugiego etapu [na żywo]
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments