fot. Radosław Makuch

Karolina Karasiewicz pojawiła się na mistrzostwach Polski w nowych, różowych barwach ekipy Bepink. Wcześniej reprezentowała drużynę Torelli, jednak zdecydowała się na transfer, między innymi po otrzymaniu szansy startu w wyścigu Giro d’Italia Donne, który rozpocznie się już w piątek.

Jedną z zawodniczek z zagranicznych ekip, która stanęła na starcie niedzielnego wyścigu elity kobiet w ramach mistrzostw Polski, była Karolina Karasiewicz. W tym roku przeszła ona z toruńskiego TKK Pacific Nestle Fitness do irlandzkiego Torelli.

W kontynentalnej ekipie spędziła kilka miesięcy, po których zdecydowała się na transfer do ekipy Bepink, w barwach której wystartuje w nadchodzącym Giro d’Italia Donne.

– Jest możliwość zmiany zespołu w międzysezonowym okienku transferowym i ja miałam szansę, by przejść do Bepinku. Stary zespół musi wydać zgodę, w Torelli obsłudze bardzo zależy na rozwoju zawodniczek, więc nie było żadnego problemu. Teraz będę startowała Giro. Fakt, że dowiedziałam się o tym na 2 tygodnie przed, może nie jest najlepszym wyjściem, na pewno nie będę przygotowana do tego, żeby tam walczyć, ale moim zadaniem jest zrobić robotę na dziewczyny, żeby cokolwiek im pomóc, bo dyrektor wie, że mam duże doświadczenie, chociażby ze względu na to, że już parę lat na rowerze jeżdżę [śmiech], tak że na tym im właśnie zależało. Mój dyrektor z Torelli nie miał z tym żadnego problemu, wiedział, że to jest dla mnie szansa na rozwój, tylko się śmiał, żeby nie przyjmować pierwszej oferty, bo będzie najniższa [śmiech]

– przyznała Karolina Karasiewicz, z którą rozmawialiśmy po zakończeniu wyścigu ze startu wspólnego elity kobiet o mistrzostwo Polski.

Polka w samych superlatywach wypowiadała się o swojej byłej już ekipie, w której znalazła wspólny język zarówno z obsługą, jak i zawodniczkami. W nowej drużynie również czuje się bardzo dobrze.

– Do tej pory mam z nimi dobry kontakt, zapewniali mnie, że w razie czego zawsze będę miała tam miejsce. Fajne jest to, że poszłam tam, spędziłam tam pół roku i tak dobrze się z nimi dogadywałam, że mogę coś takiego usłyszeć. To jest super, ale teraz mam szansę jeszcze większego rozwoju

– tłumaczyła Karolina Karasiewicz.

– Środowisko tworzą ludzie, zauważyłam, że za granicą zawodniczki są bardziej pozytywnie nastawione do wszystkiego. Każdy jest szczęśliwy, że jeździ na rowerze – to było tak, że przyszłam do tej grupy i od razu wszyscy mnie akceptowali, „fajnie, że jesteś z nami” i to samo było teraz w Bepinku. Już po podpisaniu transferu, od razu dostawałam wiadomości na WhatsAppie, że cieszą się, że będę tam jeździć. To jest fajne, motywujące, bo o to w kolarstwie chodzi, żeby tworzyć zespół i cieszyć się tym, co się robi

– dodała zawodniczka, która już w piątek 30 czerwca wystartuje w Giro Donne, jednym z najbardziej wymagających wyścigów w całym kalendarzu. Jej rolą będzie pomoc i dzielenie się swoim doświadczeniem z młodszymi zawodniczkami.

– Na pewno teraz nie będę miała ciężkich treningów, bo Giro zaczyna się w piątek. We wtorek lecę do Włoch, na pewno zrobię trening na kozie, bo pierwszy jest prolog. Moim zadaniem będzie robota na dziewczyny i tak naprawdę przetrwanie, ile będę mogła. Taki cel postawił przede mną dyrektor – „ja nie oczekuję od ciebie nie wiadomo czego, chcę, żebyś pomogła”. On we mnie wierzy, a ja wiem, jakie jest moje miejsce w grupie, będę pomagać i dla mnie to jest OK

– wyjaśniała Karolina Karasiewicz, która przyznaje, że w tym sezonie nie miała zbyt wielu startów z powodu kontuzji kolana.

– Miałam dużo takich wyścigów, że stałam tylko na starcie, bo brakowało nam zawodniczek, dlatego mam sporo DNF-ów. Tak naprawdę, nie pojechałam wielu wyścigów, gdzie mogłam się ścigać. Nie jest to za dużo, stąd też miałam obawy przed mistrzostwami Polski

– dodała.

Była mistrzyni Polski stanęła na starcie w Ostrołęce z bojowym nastawieniem, które pokazywała na szosie. Była jedną z zawodniczek, która starała się jechać aktywnie – atakowała, jednak ostatecznie nie znalazła się w zwycięskiej ucieczce dnia, a całe zmagania ukończyła na 15. pozycji, finiszując w peletonie.

– Nastawiłam się na to, żeby bardzo dobrze się bawić, jechać aktywnie i z głową. Powiem szczerze, że nie wiedziałam, na co mnie stać. W tym roku ścigałam się bardzo mało, ze względu na kontuzję. Jechałam bardzo mało szybkich wyścigów i zastanawiałam się, ile tak naprawdę będę miała pod nogą. Bałam się, żeby nie przedobrzyć na początku, żeby potem mi nie brakło, ale na szczęście było w miarę okej

tłumaczyła Karolina Karasiewicz.

– Rzeczywiście było dużo skoków, na początku ja też próbowałam doskoczyć do ucieczki. Niestety wszyscy mnie gonili, ale tak wygląda to kolarstwo. Później nikt nie chciał odpuścić, bo każdemu zależało, żeby dogonić ucieczkę. W pewnym momencie miałyśmy 20 sekund straty, ale grupa się rozjechała, nagle zabrakło współpracy, takiej determinacji w nas wszystkich, żeby to dociągnąć do końca. Jeśli chodzi o finisz, to walczyłyśmy o piąte miejsce, więc to już nie jest to samo

– dodała.

Po starcie w Giro d’Italia Donne, które zakończy się 9 lipca, Karolina Karasiewicz wraz z kadrą torową uda się na zgrupowanie wysokogórskie do Livigno. Zawodniczki będą przygotowywały się tam do startu w sierpniowych mistrzostwach świata w wyścigu na 4 kilometry

– Celem jest walka w drużynie, naszym marzeniem jest kwalifikacja olimpijska i myślę, że zrobimy wszystko, żeby się przygotować i wejść w tę dyszkę

– mówiła Karolina Karasiewicz. W Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w drużynowym wyścigu na dochodzenie wystartuje 10 reprezentacji.

– Nie trenowałyśmy teraz zbyt dużo, bo wszystkie ścigamy się za granicą, więc ten sezon wiosenny był mocno intensywny, ostatni raz przed mistrzostwami Europy miałyśmy zgrupowanie, gdzie dłużej trenowałyśmy, a teraz będziemy razem w Livigno, potem na torze.

– zakończyła.

Z Karoliną Karasiewicz rozmawiał Kacper Krawczyk


Dziennikarze Naszosie.pl byli obecni na miejscu przez całe Mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym – Ostrołęka 2023. Zachęcamy do przeczytania materiałów z tych zawodów.

Mistrzostwa Polski 2023 – wszystkie teksty

Poprzedni artykuł1000 spalonych zapałek – Mistrzostwa Polski oczami Marty Lach [wypowiedzi]
Następny artykułKierunek zachód – Adam Kuś o ściganiu we Francji [wywiad]
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments