fot. Radosław Makuch

Wielu z Was w komentarzach zastanawiało się jak to jest, że na Mistrzostwa Polski przyjeżdżają zawodnicy i zawodniczki z World Touru i mają problem by sięgnąć po zwycięstwo. Przeanalizujmy to sobie na bazie rozmowy z Martą Lach – kolarką, która choć dwoiła się i troiła to w tym roku była „dopiero” ósma.

Mistrzostwa Polski to najbardziej specyficzny wyścig w roku i powtarzają to jak mantrę wszyscy najlepsi zawodnicy. Ich konkurencja, czyli przedstawiciele krajowych ekip, z dumą podkreślają z kolei, że potrafią dzięki odpowiedniej taktyce zagrać na nosie nawet największym gwiazdom światowego kolarstwa.

W wyścigu elity kobiet obejrzeliśmy zagraniczną koalicję. Jak przyznały jednak Maja Tracka i Dominika Włodarczyk tego typu zawiązany sojusz jest zawsze kruchy, a to z kolei sprawiło, że koniec końców Monika Brzeźna z MAT Atomu, Karolina Perekitko z francuskiej grupy kontynentalnej Team Groupe Abadie oraz Zuzanna Chylińska z TKK Pacific Nestle Fitness Toruń dokonały teoretycznie niemożliwego pokonując faworyzowane gwiazdy z World Touru bądź jego bezpośredniego zaplecza. Jak widziała to wszystko Marta Lach?

Czułam się jakby wszyscy mnie kontrolowali. W szczególności MAT Atom nie chciał tej współpracy, co było logiczne. Wszyscy wiedzieli, że jestem szybka, nikt nie chciał czekać ze mną na finisz. Wyprułam się na trasie tysiącem ataków i gonieniem. Współpracowałyśmy troszkę z dziewczynami z klubów, gdzie też były pojedyncze zawodniczki, ale później jak miałyśmy 30 sekund to nie wiem… Dziewczyny pomyślały, że te z przodu odpuszczą? Zaczęło się czarowanie, nie jechałyśmy równo, razem. Każda zaczęła próbować coś dla siebie urwać, a to nie przynosiło efektów i ostatecznie ucieczka dojechała do mety

— opowiadała po wyścigu Marta Lach.

fot. Radosław Makuch

Początek rozmowy z Martą był bardzo specyficzny, ponieważ pierwszy raz w życiu zobaczyłem znaną doskonale ze swojego pozytywnego podejścia do życia zawodniczkę pełną mieszanki złości, rezygnacji i pewnej frustracji. W podobnym tonie od lat na temat walki o mistrzostwo Polski już po czasówce wypowiadali się chociażby Michał Kwiatkowski, Maciej Bodnar czy Kamil Gradek – zderzenie oczekiwań o wywalczeniu koszulki z tym co dzieje się na trasie musi być dla kolarzy z topowych ekip niezwykle bolesne.

Próbowałam niby coś w końcówce atakować, ale nie zależało mi na niczym innym niż na koszulce, więc… Liczyłam do samej mety, że uda się coś zrobić, ale wyszło jak wyszło. To są Mistrzostwa Polski, zostaje mi się cieszyć, że moja rodzina była ze mną i ekipa – dyrektor oraz fizjoterapeutka. Spędziliśmy ten czas razem, mam medal z czasówki, choć to też nie koszulka

— kontynuowała Marta Lach, która zajęła ostatecznie 8. miejsce.

Wielu kibiców nie jest zadowolonych z rozstrzygnięć, bo marzy jednak o tym by koszulka trafiła najlepiej do World Touru i pokazywała się w największych wyścigach świata. Warto jednak przy tym pamiętać, że kolarze z krajowego peletonu wcale nie są o kilka klas gorsi, a w połączeniu z taktycznymi zagrywkami ci są w stanie po prostu ogrywać teoretycznie większe gwiazdy. Nikt nie da taryfy ulgowej Marcie Lach, ba, ta ma po stokroć ciężej będąc kontrolowaną przez rywalki. 26-latka na tej trasie musiała wykonać w tym roku 1000 skoków.

Mistrzostwa Polski często są takie właśnie, że jak się nie ułoży bardzo dobrze od startu, jak wtedy gdy wygrałam, to raczej zostaje właśnie wykonywanie tylu ataków. Może inaczej byłoby jakbym miała drużynę. Kiedyś bardziej kontrolowałam, a teraz to ja musiałam atakować. Koniec końców żadna z tych taktyk nie podziałała, więc nie wiem jak to rozegrać, ale mam nadzieję, że jeszcze założę kiedyś koszulkę

— kontynuowała Marta. Jaka trasa odpowiadałaby kolarce CERATIZIT-WNT Pro Cycling?

Chciałabym moje Głębowice! A tak ogólnie to mam nadzieję, że kiedyś będzie cięższa trasa z górkami i wtedy to się inaczej rozegra. Takie płaskie mistrzostwa z jednej strony są fajne, bo wyścigi dla sprinterów też są potrzebne, ale może znajdzie się jakaś górka i będzie można inaczej rozstrzygnąć medale. Chciałabym najlepiej gdzieś w Małopolsce, blisko domu, mamy fajną trasę, były tam organizowane mistrzostwa regionu, ale to takie marzenia

— zakończyła Marta Lach.

Rozmawiał Jakub Jarosz


Dziennikarze Naszosie.pl byli obecni na miejscu przez całe Mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym – Ostrołęka 2023. Zachęcamy do przeczytania materiałów z tych zawodów.

Mistrzostwa Polski 2023 – wszystkie teksty

Poprzedni artykułGreg Van Avermaet poza Tour de France: „Miałem nadzieję na większy szacunek”
Następny artykułKarolina Karasiewicz zmieniła ekipę i wystartuje w Giro d’Italia Donne
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Wojtek
Wojtek

Bodajże rok czy dwa lata temu na mistrzostwach Austri bora hansgrohe miała pieciu zawodników. Pojechali zespołowo to to cała piątka była na czele. Niestety u nas nie ma takiej sytuacji. To by było piękne obejrzeć jak czołówka polskich zawodniczek z world tour rozgrywa wyscig pod siebie.

Huncwot
Huncwot

Dobrze że nie 2000

Ktosiek
Ktosiek

A ja sie cieszę, z tego że Mistrzostwa zarówno w tym jak i poprzednim roku były rozgrywane na Mazowszu. Na północy/wschodzie Polski kolarstwo jest malo popularne właśnie przez to, że nie ma tu prawie żadnych zawodów kolarskich. Weźmy takie tour de pologne; kiedy ostatni raz zawitało Mazowsze?