fot. Dariusz Krzywański / DkpCycling&Life

MAT Atom Deweloper Wrocław podczas tegorocznych Mistrzostw Polski wziął to, po co przyjechał – obronił tytuł w wyścigu ze startu wspólnego elity kobiet. To jednak nie był jedyny krążek dla zespołu małżeństwa Bentkowskich, albowiem wśród orliczek srebro zdobyła Maja Tracka, a brąz wcześniej ozłocona w czasówce Dominika Włodarczyk.

Męski peleton ma rozdzielone wyścigi orlików i elity mężczyzn – choć ci pierwsi mogą rzecz jasna stanąć na starcie ze starszymi kolegami (zrobił to np. 4. w elicie Radosław Frątczak) to ich osobna walka o medale miała miejsce 2 dni wcześniej. Kobiecy peleton, zapewne z racji tego, że jest nieco mniejszy, jedzie jeden wspólny wyścig, w którym pulą są 2 komplety medali. 2 z nich zdobyły dziewczyny z MAT Atom Deweloper Wrocław. Czy jednak ich cel obejmował walkę o te krążki?

Bez złota w orliczce? Myślę, że mając złoto w elicie to nie ma co o tym gadać. Myśmy chciały tylko i wyłącznie zrobić złoto w elicie i tylko to się czy na wczorajszej odprawie, czy podczas dzisiejszego wyścigu liczyło. Zrobiłyśmy to co chciałyśmy, do tego moim zdaniem zrobiłyśmy to w pięknym stylu udowadniając dziewczynom tak z zachodu, jak i z krajowego podwórka, że trzeba się z nami liczyć

— zaczęła opowiadanie wyraźnie uszczęśliwiona złotem Moniki Brzeźnej Dominika Włodarczyk.

Tak jak powiedziała koleżanka złoto to był nasz cel, ale dołożyłyśmy też 2 medale w orliczce, więc lepiej wyjść chyba nie mogło

— dodała Maja Tracka, na której szyi w momencie rozmowy wisiał srebrny medal.

fot. Dariusz Krzywański / DkpCycling&Life

Słysząc słowo „odprawa” nie sposób było nie zapytać o rolę taktyki w tym wyścigu. MAT Atom na starcie stanowił 25% peletonu, albowiem 9 z 36 kolarek walczących o mistrzostwo Polski pochodziło właśnie z wrocławskiej ekipy. Jak wykorzystuje się taka przewagę liczebną?

Generalnie miałyśmy przewagę liczebną dość mocną i każdy odjazd miał zakończyć się tym, że minimum jedna z nas w nim jest

— zaczęła Maja Tracka, po której głos zabrała Dominika Włodarczyk.

Miałyśmy od samego początku zrobić wyścig ciężkim dla zawodniczek z zachodu, to one były naszym głównym rywalem. Maja powiedziała, że one miały przewagę liczebną, ale one też się umówiły i wiedziały, że jadąc razem po jeden cel mogły nas zdetronizować, jazda razem to była ich broń. Wczoraj podczas odprawy założyłyśmy, że dziewczyny będą współpracować, ale do pewnego momentu i to była nasza przewaga. Na wyścigu było identycznie tak jak wczoraj założyłyśmy. Chyba nigdy w życiu nie przejechałam wyścigu, w którym od startu do mety wszystko szło tak jak na odprawie [śmiech], a w sumie to w pewnym momencie skończyliśmy rozmawiać o scenariuszach, bo Paweł powiedział „Nie no dziewczyny, przecież to i tak tak nie będzie, wyjdzie co innego”. Tymczasem wyszło dokładnie tak jak chcieliśmy. Dziewczyny z zachodu troszkę też nas, myślę, zlekceważyły, bo one do końca nie wiedziały do końca na co którą z nas stać. Chyba myślały, że Monika nie jest aż tak mocna by wygrać, a ja jak skoczyła wiedziałam, że dziewczyny będą pilnować mnie, Kasi Wilkos, dziewczyn, które są szybkie i młode. Super, że tak to wyszło!

— obszernie wytłumaczyła taktykę na wyścig Dominika Włodarczyk.

„Atomówki” w sumie przez prawie cały wyścig (odjazd zawiązał się na pierwszych 10km) mogły jedynie kontrolować to, co robią kolarki z zachodu. Z przodu swoją przedstawicielkę miał też TKK Pacific Nestle Fitness Toruń, więc ciężar pracy spadł na nasze eksportowe kolarki. Czy MAT Atom starał się im jakoś przeszkadzać w pogoni?

Główną robotę wykonywały dziewczyny z zachodu, my nie musiałyśmy nic mając Monikę z przodu

— zaczęła Maja Tracka.

Myśmy też nie chciały być chamskie – nazwijmy to po imieniu. Nie chciałyśmy im rozjeżdżać, wciskać się do pociągu, bo moim zdaniem nie o to w ściganiu chodzi. Generalnie to one później troszkę a to nas zamknęły w zakręcie, byśmy goniły, ale do kilometra 80 praca układała się dla nich idealnie. One sobie niwelowały przewagę, wszystko było super, aż wybił kilometr 80, 90, 100 [wyścig mierzył 140 – przyp. red.], różnica nie malała, zaczęły skakać, był popłoch, krzyki i zgrzyty w ich koalicji. My wiedziałyśmy jak to wykorzystać, bo gdyby doszły Monikę to byłyśmy gotowe na skoki. Wiedziałyśmy, że nie wygramy tego z finiszu, ale wiedziałyśmy, że jak odjedziemy to wygramy

— kontynuowała Dominika Włodarczyk.

fot. Jakub Jarosz / Naszosie.pl

Oficjalnie radio wyścigu podało najmniejszą przewagę trzyosobowej ucieczki na poziomie 27 sekund. Na moim stoperze w jednym z zakrętów zmierzyłem jednak różnicę o prawie połowę mniejszą. Czemu kolarki MAT Atomu nie zdecydowały się wówczas na np. przeskok?

Gdy traciłyśmy 30 sekund to wszystkie byłyśmy nastawione, że dojeżdżamy i jest skok po skoku, bez oddechu, i tak rozegramy ten wyścig. Finalnie do tego nie doszło, bo dziewczyny z zachodu zaczęły skakać

— opowiedziała nam Maja Tracka.

Gdy jedna z nich skoczyła inne zaczęły się denerwować. „Hej, dlaczego ty skaczesz a ja mam ciągnąć” pewnie niejedna pomyślała, a my tylko zobaczyłyśmy 30, 45, 50 sekund. One się zaczęły denerwować, my uśmiechać [śmiech], byłam mega zadowolona i dumna z tego jak jedziemy. Było ciężko, bo nie ukrywajmy, dziewczyny robiły to tempo, a skoki były ciężkie do wytrzymania, ale wiedziałam, że Monika będąc z przodu pracuje także na mnie i to dawało mi pokłady sił

— dopowiedziała szeroko uśmiechnięta Dominika Włodarczyk.

W końcówce było wiadomo, że medale mówiąc kolokwialnie „pojechały”. Jak wyglądała taktyka MAT Atomu na te finałowe kilometry i sprint o 5. miejsce (z przodu uciekała jeszcze „ich” Katarzyna Wilkos), a zarazem dwa medale wśród orliczek?

Generalnie nie chciałyśmy pokazywać dziewczynom, że ustawiamy swój pociąg i rozprowadzamy najszybsze. Każda miała być w swoim miejscu, zrobić sztuczny szum i te, które odnalazły się w tym najlepiej miały zafiniszować. Dziewczyny jakby zobaczyły, że ustawiamy pociąg i walczymy o dwie nasze to by wiedziały co jest grane, a to by pokrzyżowało nam plany – finisz rozpoczynany przy 45km/h to nie jest coś, na co by nie odpowiedziały. My umiemy odnaleźć się w chaosie i zrobiłyśmy to idealnie

— zdradziła nam Maja Tracka.

Młoda zawodniczka na 3 dni przed wyścigiem świętowała swoje 19. urodziny. W juniorce była przed rokiem mistrzynią Polski na szosie, ale także m.in. mistrzynią świata w torowym omnium. Jak wygląda przeskok do wyższej kategorii wiekowej i nowego zespołu?

Generalnie przeskok jest duży i widoczny. Rok temu miałyśmy 2 roczniki, które nie różniły się od siebie dyspozycją. Tutaj jestem orliczką, ale wokół mam dziewczyny z elity, które ścigają się w wyścigach worldtourowych, także widać, że trochę mi brakuje, ale jestem pozytywnie nastawiona i wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną. W ekipie jest super, mocno się wspieramy, pomagamy sobie. Moją docelową imprezą są Mistrzostwa Europy na torze, ale pewnie i na szosie

— opowiadała nam swoją perspektywę wejścia w nową kategorię Maja Tracka.

Podczas gdy jej koleżanka niejako wdraża się w nowe prędkości i dystanse to Dominika Włodarczyk jest niejako główną liderką MAT Atom Deweloper Wrocław. Jak taki ciężar odczuwa wciąż młoda, bo 22-letnia kolarka?

Generalnie zamysł był taki, że to ja jestem liderką na te sezon dla tej ekipy. Myślę, że żeby być dobrym liderem trzeba też być bardzo dobrym pomocnikiem – ja w tamtym roku napomagałam się bardzo dużo. Wiem dzięki temu co mogę poprawić w swoim zachowaniu nie tylko na wyścigu, ale i poza nim. Wydaje mi się, że te wyniki, które my robimy, bo to nie ja, ale my, naprawdę nie są wynikiem pracy tylko na wyścigu. Ja się oczywiście cieszę, że jeżdżę bardzo równo, że pokazuję swoją dobrą formę. To fajne, że jestem powtarzalna. Nie wiem czy to jakaś tajemnica, ale będę chciała za rok chciała znaleźć, a w sumie bardziej będę rozmawiała z innymi ekipami. Nie wiem jak to się ułoży, bo to są ciężkie rozmowy, a ja nie chciałabym pójść do drużyny, w której bym tylko pracowała, albo byłabym tylko od pierwszych 40km. Patrząc na swój rozwój w tej ekipie przez 4 lata zrobiłam ogromny postęp dzięki temu zespołowi, mam do niego ogromny sentyment, bo otaczam się bardzo dobrymi ludźmi na czele z Pauliną i Pawłem, więc oni mi pomogą z tym co za rok. Póki co mamy jednak ten rok, skupiam się na tym, bo starty mamy fajnie dobrane, ekipę na medal, nawet na złoty [śmiech], a nawet kilka medali, więc nic tylko się ścigać

— obszernie wytłumaczyła swoją rolę w zespole oraz zdradziła nam nieco o przyszłości Dominika Włodarczyk. Co dalej znajdziemy w kalendarzu 22-letniej wychowanki MLKS Wieluń?

Teraz na pewno muszę odpocząć, bo 2 tygodnie temu mocno się wyłożyłam na treningu i muszę się wyleczyć, bo rany nie goją się tak jakbym chciała [śmiech]. Później usiądę z Pauliną i Pawłem, na pewno będzie to Anna Vasa Race, czyli jedyna etapówka UCI w Polsce, na pewno Mistrzostwa Europy, nie wiem jeszcze jak z Mistrzostwami Świata. Do tego chciałabym się dobrze pokazać na Tour de l’Avenir dla kobiet, bo z tego co wiem to jedziemy, a szczerze mówiąc to jest to wyścig moich marzeń. Zawsze słyszałam o Tour de l’Avenir dla orlików i mówiłam sobie „kurczę, ale fajnie”, a teraz jest dla kobiet i mam takie „kurczę, ale fajnie, fajnie!”. Bardzo bym chciała tam dobrze pojechać

— kontynuowała Dominika Włodarczyk.

Liderka MAT Atomu łączy swoją kolarską przygodę ze studiami. Większość zawodników robi to jednak na bardzo wyrozumiałych dla nich uczelniach w np. Pruszkowie czy Toruniu, tymczasem Dominika studiuje budownictwo we Wrocławiu, gdzie ciężko mówić o jakiejkolwiek taryfie ulgowej. Czy 22-latka obroni się pod koniec roku by móc z chłodną głową ruszyć na podbój World Touru?

Ciężkie pytanie, ciężka odpowiedź [śmiech]. W czwartek piszę ostatni egzamin, także jest petarda. Generalnie nie mam żadnej taryfy ulgowej, aczkolwiek będę się starać by trochę to zmienić, bo w tym sezonie odpuściłam trochę uczelnię – mam mniej kursów, mogę w końcu spać normalnie, to bardzo fajne. Np. okazało się, że 8 godzin snu zmienia bardzo dużo i w regeneracji, i w treningu

— zakończyła Dominika Włodarczyk, podopieczna Pauliny Bentkowskiej.

A ja czasem i po 10 godzin śpię!

— w żartach dodała Maja Tracka, której trenerem jest Sylwester Szmyd.

Rozmawiał Jakub Jarosz


Dziennikarze Naszosie.pl byli obecni na miejscu przez całe Mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym – Ostrołęka 2023. Zachęcamy do przeczytania materiałów z tych zawodów.

Mistrzostwa Polski 2023 – wszystkie teksty

Poprzedni artykułMiguel Ángel López zdominował Vuelta a Colombia
Następny artykułTour de France 2023: Mocny skład Alpecin-Deceuninck z duetem van der Poel-Philipsen
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments