fot. Giro d'Italia

Aż ciężko w to uwierzyć, ale na fali sukcesu Dereka Gee w tegorocznym Giro d’Italia w największych portalach w sieci wciąż nie pojawiła się żadna obszerniejsza sylwetka Kanadyjczyka. Wpływać może na to m.in. skryty charakter 25-latka, o którym co nieco napisała belgijska Sporza.

7 ucieczek podczas Giro d’Italia, z czego sześć zakończonych powodzeniem – czterokrotnie na drugim i dwukrotnie na czwartym miejscu na etapach – oto bilans Dereka Gee podczas tego wyścigu. Kanadyjczyk był największą sensacją Wielkiego Touru od dawna, a swoją postawą zapracował sobie nie tylko na tytuł najaktywniejszego zawodnika, ale i sympatię całej rzeszy kibiców. Kim jest prywatnie zawodnik Israel-Premier Tech?

Derek to jest bardzo chętny do nauki kolarz, z którym można dobrze pogawędzić. Nie jest to oczywiste w przypadku wielu młodych zawodników. Gee jest licencjonowanym ornitologiem. W okresie koronawirusa fotografowanie jak największej liczby rzadkich ptaków stało się dla niego niemalże sportem. Gee jest człowiekiem natury i odnajduje w tym spokój

— mówił o nim Dirk Demol, dyrektor sportowy Israel-Premier Tech.

Zakochany w przyrodzie Kanadyjczyk żyje według swojego, dla wielu bardzo specyficznego rytmu dobowego. Jego dzień kończy się dość wcześnie, często jeszcze przed zachodem słońca, a długi sen jest ważnym elementem regeneracji i wewnętrznego spokoju.

Kiedy pada deszcz, pada deszcz. Jeśli jest ładna pogoda, to jest ładna pogoda. On nigdy nie narzeka. Gee dba o siebie niesamowicie dobrze i każdego dnia wcześnie kładzie się spać. W hotelu zostaje trochę dłużej przy stole z kolegami z drużyny z grzeczności. Ale kiedy Gee jest w domu w Kanadzie, zawsze kładzie się spać przed 21:30. Każda godzina przed północą liczy się dla niego podwójnie

— kontynuuje opowiadanie o swoim podopiecznym Dirk Demol.

Belgijski dyrektor sportowy nie był co prawda we Włoszech, ale wcześniej miał przyjemność pracować z Kanadyjczykiem podczas niejednego wyścigu. To pod jego pieczą Derek Gee debiutował w worldtourowej wówczas ekipie jako wypożyczony z Israel Cycling Academy kolarz podczas Grand Prix Cycliste de Marseille La Marseillaise w 2022 roku. Belg był także w wozie technicznym jadącym za Kanadyjczykiem podczas jego pięknej ucieczki w trakcie tegorocznego Paryż-Roubaix.

Jest o wiele lepszy, niż odważyliśmy się mieć nadzieję. Derek ścigał się wcześniej w naszym zespole kontynentalnym w zeszłym roku, ale pod moją pieczą debiutował w głównej drużynie we Francji. Kiedy w finale wciąż pozostawała grupa 40-45 kolarzy, Gee podjechał do samochodu zespołu po budony. Spojrzałem wtedy na Steve’a Bauera, który siedział obok mnie: „Ten facet ma coś w sobie” – powiedziałem. Pamiętam też jego debiut w Roubaix. Podczas rekonesansu brukowanych sekcji Gee już powiedział:„ Ku*wa, uwielbiam to”. Chwilę później był już w odjeździe, aż zatrzymał go defekt w Lasku Arenberg. Gee musiał czekać 5 minut na zmianę, ponieważ utknęliśmy w kolumnie. Inni kolarze, którzy musieliby czekać tak długo, poddaliby się. Ale Gee absolutnie chciał jechać do Roubaix i finalnie był ostatnim kolarzem, który dotarł na welodrom

— wspomina Dirk Demol.

Co będzie dalej z Kanadyjczykiem? Dyrektor sportowy Israel-Premier Tech nieco tonuje gorące nastroje nowych fanów 25-latka podkreślając, że należy go nadal spokojnie prowadzić, a i poszukać dla niego odpowiedniej niszy – to w końcu masywny kolarz, który łączy wiele różnych specjalności i w żadnej się jeszcze nie wybił.

Derek jest o wiele lepszy niż myśleliśmy, a wciąż jest możliwy duży postęp. Gee nie ma budowy czystego wspinacza [189cm, 76km – przyp. red.], ale w Giro udowodnił, że naprawdę potrafi sprawnie jechać pod największe góry. Najważniejsze jest to, że spokojnie traktujemy rozwój Dereka. Co więcej, on wciąż myśli o Igrzyskach Olimpijskich w kolarstwie torowym. Oczywiście to może się zmienić po tym Giro, ale nie możemy mu zamykać tej drogi

— zakończył Dirk Demol.

Derek Gee ostatecznie nie wygrał żadnego etapu ani klasyfikacji pobocznej. Był czterokrotnie drugi na poszczególnych odcinkach, a także zajmował 2. lokaty w czterech różnych klasyfikacjach pobocznych (punktowej, górskiej, lotnych premii i kilometrów w odjazdach). Patrząc na to co mówią o nim osoby z jego otoczenia można być jednak spokojnym o to, że to nie złamie Kanadyjczyka, a prędzej zmotywuje do dalszego rozwoju i sprawiania, że kolejne wyścigi będą pięknymi widowiskami.

Poprzedni artykułPrimož Roglič: „Podekscytowanie moich fanów naprawdę mnie wzrusza”
Następny artykułTadej Pogačar wrócił do trenowania na szosie
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Jacek
Jacek

Trudno nie czuć sympatii do takiego gościa ☺️. Jest świetny!

Andrzej
Andrzej

Kto to, kuźwa, tłumaczył …