Foto Fabio Ferrari /LaPresse / RCS Sport / Giro d'Italia 2023

Królewski etap w Dolomitach to legendarne przełęcze, w tym powracający po dziesięcioletniej przerwie mityczny podjazd pod Tre Cime di Lavaredo, a jednocześnie perspektywa piekielnie trudnej jazdy indywidualnej na czas rozgrywanej dzień później. Czy już dziś poznamy nazwisko zwycięzcy 106. edycji Giro d’Italia?

Trasa tegorocznego włoskiego wielkiego touru miała już dłuższe górskie etapy, jak i takie, podczas których uczestnicy zmuszeni byli pokonać większą sumę przewyższeń. Umiejscowienie na mapie wyścigu, ciężar gatunkowy i historia tych przełęczy łącznie sprawiają jednak, że piątkowy odcinek w sercu Dolomitów bez większych wątpliwości nazwać można królewskim. Pozostawi on swój ślad na ostatecznym kształcie klasyfikacji generalnej Giro d’Italia, nawet jeśli część pretendentów do zajęcia wysokich miejsc wolałaby przejechać go zachowawczo.

Dystans 183 kilometrów mieści dziś 5400 metrów przewyższenia, prowadząc z położonego nad Piawą Longarone (mijane w środkowej części czwartkowego odcinka) na powracające po 10-letniej przerwie Tre Cime di Lavaredo. Jest to we włoskim wielkim tourze rzadko powtarzany, ale jednak stały refren, ponieważ w ubiegłym roku po dekadzie na trasę wyścigu wróciła Passo Fedaia.

Pierwsze 60 kilometrów etapu to krótki zjazd wraz z biegiem rzeki do Belluno, a następnie stopniowa wspinaczka dolinami Dolomitów aż do Caprile, gdzie rozegrana zostanie lotna premia (km 64,4). Miejscowość ta zazwyczaj jest punktem wypadowym na Passo Giau i wspomnianą już Passo Fedaia, ale peleton włoskiego wielkiego touru tym razem podążać będzie dalej główną drogą aż do Arabby – kolejnego uśpionego w tej części roku kurortu.

Prawdziwe wyzwania rozpoczynają się w momencie, kiedy trasa skręca w prawo, a następnie na północ, w kierunku Passo Campolongo (4,0 km, śr. 7,0%). Ponieważ ich trudność rośnie na tym odcinku stopniowo, zarówno ten podjazd, jak i rozpoczynający się po krótkim przejeździe przez Val Badia Passo Valparola (13,9 km, śr. 5,7%) nie należą do najtrudniejszych, ale swoje zadania wypełnią. Warto też w tym miejscu zauważyć, że druga z wymienionych przełęczy dopiero drugi raz w historii Giro d’Italia pokonywana będzie od północnej strony.

Finał piątkowego etapu podzielić można na trzy akty, a pierwszym z nich będzie Passo Giau (9,8 km, śr. 9,3%). Jak na standardy Dolomitów jest to wyjątkowo regularne wzniesienie, tyle że w okolicach 9-10 procent nachylenia. Giau zaczyna miażdżyć płuca na pierwszym kilometrze i nie puszcza aż do swojego pięknego końca, jakim jest malownicza hala rozlana na wysokości ponad 2000 metrów. Jest to więc podjazd, na którym do sukcesywnego eliminowania rywali wystarcza równe, wysokie tempo, co zdaje się na rękę aktualnego lidera wyścigu.

W końcówce ostatniego z górskich odcinków (ze startu wspólnego) tegorocznej edycji Giro d’Italia na kolarzy czekają trzy krzyże i trzy szczyty, a więc Passo Tre Croci (8,0 km, śr. 7,3%) pokonywana w krótkiej sekwencji z Tre Cime di Lavaredo (7,1 km, śr. 7,8%; ostatnie 4 km śr. ok. 11,7%), nowym Cima Coppi włoskiego wielkiego touru (2333 m). Jeden z symboli Dolomitów, położony w głębi tego pasma, masyw Tre Cime to obfite źródło lokalnych mitów i królestwo niepogody, czego dowodem była ostatnia wizyta wyścigu w tym miejscu. Wówczas, w obficie padającym śniegu i różowej koszulce na plecach triumfował Vincenzo Nibali, podczas gdy Rafał Majka tracił tytuł najlepszego młodego zawodnika na rzecz Carlosa Betancura. To również, obok Passo Giau i Fedai, jeden z najtrudniejszych podjazdów tych gór, nieregularny i dłużący się niewspółmiernie do koniecznego do pokonania dystansu. Wspinaczka na finałowe 2 kilometry trwa całą wieczność.

Oto, co na temat 19. etapu 106. edycji Giro d’Italia napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 19, 26 maja: Longarone > Tre Cime di Lavaredo (183 km)

W ubiegłym roku o kolejności na szczycie klasyfikacji generalnej zadecydowała wspinaczka na brutalną Passo Fedaia. Przełęcze Dolomitów posłużą również za scenerię ostatniego aktu rywalizacji w górach* 106. edycji Giro d’Italia, a po dokładnie 10 latach na trasę powróci Tre Cime di Lavaredo ze swoimi diabelskimi szczerbami.

W ramach 19. etapu uczestnicy włoskiego wielkiego touru pokonają 183 kilometry, 5423 metry przewyższenia i pięć górskich premii, z czego aż trzy najwyższej kategorii. Kompaktowa budowa Dolomitów sprawia, że każda dolina posiada swój własny ikoniczny podjazd, w związku z czym nietrudno wytyczyć tam trasę tappone płynnie prowadzącego przez największe hity. Subiektywnie muszę jednak przyznać, że w tym roku złożyły się one w konstelację, którą na długo zapamiętam jako jedną z ulubionych.

Nim piątkowa wspinaczka w ogóle się rozpocznie, peleton przejedzie przez pięknie położone na styku Niziny Padańskiej i gór Belluno, a za pierwsze przetarcie posłuży Passo Campolongo (4,0 km, śr. 7,0%). Dalej będzie już tylko ciekawiej, ponieważ uczestnicy wyścigu w krótkiej sekwencji zmierzą się z ostatnimi czasy rzadko wykorzystywanym Passo Valparola (13,9 km, śr. 5,7%), niedającym wytchnienia Passo Giau (9,8 km, śr. 9,3%), Passo Tre Croci (8,0 km, śr. 7,3%) i obrosłym wieloma mitami Tre Cime di Lavaredo (7,1 km, śr. 7,8%; ostatnie 4 km śr. ok. 11,7%).

Ta sekwencja, w której podjazd pod Tre Cime di Lavaredo (do Rifugio Auronzo) zastępuje Passo Fedaia w roli finałowego wzniesienia ostatniego górskiego etapu* Giro d’Italia, ma wyjątkowo dużo sensu. O tym przyjdzie jednak podyskutować za trzy tygodnie.

*ze startu wspólnego


Pogoda

Przed uczestnikami Giro d’Italia chłodniejszy dzień (do 19 stopni Celsjusza w Belluno, w dolinach do 16 stopni), a burzowe chmury mogą dopaść peleton już w pierwszej części etapu, podczas przejazdu przez Agordinę. Na szczytach najwyższych przełęczy 9-11 stopni.

Faworyci

Zarówno ze względu na wydarzenia ostatnich dni, jak i perspektywę piekielnie trudnej jazdy indywidualnej na czas w sobotę, dzisiejszy etap zapowiada się pasjonująco. Primoz Roglic i Joao Almeida przeszli już swoje kryzysy, ale czy czyni to Gerainta Thomasa najbardziej solidnym z pretendentów do tytułu? A może oznacza, że teraz powinna przyjść jego kolej?

Chociaż Geraint Thomas (INEOS Grenadiers) trzyma się rewelacyjnie, świętowane wczoraj 37. urodziny nie pozwalają na moment zapomnieć o bagażu, jakim jest wiek Walijczyka. Ewentualny kryzys na Tre Cime di Lavaredo to straty liczone potencjalnie nawet w minutach, ponieważ podjazd ten wymaga formy wspinaczkowej na mitycznym poziomie – wystarczy sprawdzić, kto wygrywał tam w przeszłości. Z drugiej strony, pozostałe przełęcze tego etapu to woda na młyn lidera INEOSU, a okrojony skład tej drużyny bardzo dobrze sprawdzał się we wdrażaniu optymalnej z jego perspektywy strategii. Być może równa dyspozycja jest właściwą drogą, kiedy rywale potykają się co kilka kroków.

Brak regularności i strome rampy finałowego podjazdu to idealne warunki do przepuszczenia ataku przez Primoza Roglica (Jumbo-Visma), jeśli na piątkowej trasie zobaczymy jego wczorajszą wersję.

Nie wiemy również, który Joao Almeida (UAE Team Emirates) stanie na starcie w Longarone. Jeśli jego czwartkowe kłopoty związane były z charakterystyką decydujących wzniesień, Tre Cime di Lavaredo również nie przypadnie mu do gustu. W przypadku głębszego kryzysu problemy mogą się powtórzyć już podczas wspinaczki na Giau, a to postawi krzyżyk na walce Portugalczyka o czołowe miejsce w klasyfikacji generalnej.

Ucieczka będzie potrzebowała ogromnej przewagi, żeby sięgnąć dziś po zwycięstwo, ale możliwe, że drużyny wspomnianych kolarzy zdecydują się oszczędzać siły kluczowych pomocników na drugą część etapu. To prawdopodobne, a więc daje harcownikom pewne nadzieje.

Nie jestem przekonana, czy peleton odpuści Thibauta Pinota (Groupama-FDJ), natomiast z pewnością podejmie on próbę znalezienia się w ucieczce, podobnie jak Einer Rubio (Movistar), Lorenzo Fortunato (EOLO-Kometa), Filippo Zana (Jayco AlUla), Patrick Konrad (Bora-hansgrohe), Carlos Verona (Movistar), Warren Barguil (Arkea Samsic), Aurélien Paret-Peintre (AG2R Citroen), Ilan Van Wilder (Soudal-Quick Step), Derek Gee, Matthew Riccitello (Israel-Premier Tech), Santiago Buitrago (Bahrain Victorious) czy Vadim Pronskiy (Astana Qazaqstan).

Ze względu na dostępną dziś pokaźną pulę punktów do klasyfikacji górskiej, zainteresowany powinien być również Ben Healy (EF Education-EasyPost). Trudno jednak wyobrazić sobie scenariusz, w którym Groupama pozwala Irlandczykowi odjechać.

Giro d’Italia 2023zapowiedź wyścigu
Giro d’Italia 2023oficjalna lista startowa
Giro d’Italia 2023zasady punktacji do klasyfikacji pobocznych
Giro d’Italia 2023plan transmisji telewizyjnych

Poprzedni artykułBoucles de la Mayenne – Crédit Mutuel 2023: Czasówka na otwarcie dla Ivo Oliveiry
Następny artykułORLEN Wyścig Narodów 2023: Relacja tekstowa z 3. etapu [na żywo]
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Jan
Jan

No może wreszcie dziś będzie walka…

pejter
pejter

moze bedzie walka.. ale mam wrazenie, ze wszyscy czekaja na czasowke