Giro d'Italia / RCS Sport

W środę uczestnicy 106. edycji Giro d’Italia pokonają najdłuższy odcinek całego wyścigu, który zapowiada się jako ciąg dalszy ekscytującego przeciągania liny pomiędzy peletonem a ucieczką. Na trasie nie zabraknie toskańskich kurortów i wielu odniesień do włoskich mistrzów kolarstwa, podczas gdy finał w Tortonie oznacza, że peleton zbliża się do Alp.

Konieczna do pokonania dziś trasa liczy blisko 220 kilometrów, co nie jest wymarzonym scenariuszem po wczorajszym, obezwładniająco zimnym i deszczowym etapie. Charakter tego odcinka również jest zbliżony, choć tym razem marzący o sukcesie sprinterzy będą musieli przeboleć “tylko” 2430 metrów przewyższenia, rozciągnięte na dłuższym dystansie.

Pierwsza z dwóch górskich premii zlokalizowana jest dopiero 80 kilometrów od startu w Camaiore, a tuż przed nią rozegra się kolejny pojedynek o punkty do maglia ciclamino. Jest to jeden z wielu powodów, które sprawiają, że odjazd licznej grupy silnych kolarzy jest dziś mało prawdopodobny. Passo del Bracco (10,1 km, śr. 4,4%) to trudniejszy z pokonywanych w ramach 11. etapu podjazdów, jednak (na papierze) jego “momenty” nie wystarczą, by ostudzić zapał najszybszych uczestników włoskiego wielkiego touru.

Colla di Boasi (9,3 km, śr. 4,3%) to praktycznie przełęcz-bliźniaczka znanej i lubianej Passo del Turchino, ale okalające Genuę pasma Apeninów bezpowrotnie odgrodzą dziś peleton Giro d’Italia od wybrzeża Morza Liguryjskiego, zamiast kusić jego kwietnymi kurortami.

Finał w Tortonie, z okolic której pochodził Fausto Coppi, to kolejna już płaska końcówka wytyczona z myślą o finiszu z dużej grupy. Tym razem ostatni zakręt pokonany zostanie jednak dopiero 400 metrów od linii mety, co może zmienić jej dynamikę w porównaniu z większością rozegranych już w tej edycji wyścigu sprintów.

Oto, co na temat 11. etapu 106. edycji Giro d’Italia napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 11, 17 maja: Camaiore > Tortona (219 km)

W środę rozegrany zostanie najdłuższy odcinek 106. edycji Giro d’Italia, a znany toskański kurort tym razem gościć będzie start etapu ze startu wspólnego, a nie jazdę indywidualną na czas. Nie będzie to zresztą jedyne odniesienie do innych rozgrywanych we Włoszech wyścigów, ponieważ 219-kilometrowa trasa z Camaiore do Tortony prowadzi między innymi odcinkiem Strada Statale 1 (kiedyś Via Aemilia Scauri, dziś potocznie nazywana Via Aurelia), a następnie odbija na północny wschód od Genui drogą równoległą do przeprawy przez Apeniny uczestników Milano-Sanremo.

Porcja wspinaczki łącznie zawiera tylko 2481 metrów przewyższenia, co może zapowiadać kolejną potyczkę sprinterów, jednak rozmieszczenie tych obiektywnie łatwych premii górskich pozwoli uwierzyć w swój potencjalny sukces harcownikom. W uformowaniu się odjazdu pomoże rozpoczynający się na 68. kilometrze Passo del Bracco (10,1 km, śr. 4,4%), podczas gdy tuż za półmetkiem pokonane zostaną Colla di Boasi (9,3 km, śr. 4,3%) i Passo della Castagnola (4,9 km, śr. 4,5%).

Finałowe 40 kilometrów etapu to łagodne zjazdy w kierunku Niziny Padańskiej i Tortony.

Pogoda

Środa w Toskanii i na nizinach Piemontu to nieco mniej deszczu, który padać będzie głównie w pierwszej części dnia, oraz temperatura do 19 stopni Celsjusza (tym razem nie powinna spaść poniżej 12 stopni na podjazdach). Wiatr, który wczoraj tak bardzo pomógł uciekinierom, tym razem będzie po stronie peletonu, na ostatnim odcinku trasy wiejąc kolarzom prosto w twarz.

Faworyci

Wczorajszy triumf odjazdy dnia nie był z góry przesądzony, choć zadecydował o nim splot wielu okoliczności, z których część dało się przewidzieć. Dziś wskazują one na pojedynek sprinterów, choć ostatecznie zadecyduje wola walki na liczącej aż 219 kilometrów trasie. Pamiętać trzeba, że jak na tę fazę rozgrywania wielkiego touru, w peletonie 106. edycji Giro d’Italia mnóstwo jest osłabionych, przechodzących fizyczny kryzys zawodników.

Można argumentować, że sprint za plecami zwycięzcy etapu nie ma znaczenia, ale przyspieszenie Madsa Pedersena (Trek-Segafredo) na finałowej prostej w Viareggio robiło wrażenie. Zawodnik Trek-Segafredo zdaje się rosnąć wraz z rozwojem wyścigu, a trudne warunki pogodowe i spora dawka wspinaczki na każdym z dedykowanych szybkim zawodnikom odcinków dodatkowo przemawiają na jego korzyść. W peletonie włoskiego wielkiego touru jedzie tylko trzech Duńczyków, a mimo tego wiele wskazuje, że festiwal ich sukcesów będzie trwać dalej.

Skutecznie broniący cyklamenowej koszulki Jonathan Milan (Bahrain Victorious) udowodnił wczoraj, że wbrew prawom fizyki jest jednym z najlepiej wspinających się sprinterów tego wyścigu. W samej końcówce brakowało mu już jednak mocy, którą imponował w pierwszych dniach rozgrywania tegorocznego Giro d’Italia. Można się więc zastanawiać, czy był to efekt bardzo trudnego dnia i małych przygód przeżywanych na trasie, czy też trudy wieloetapowej imprezy zaczęły odciskać swoje piętno na 22-letnim Włochu.

Świetna forma na trasie wtorkowego etapu rzuca też nowe światło na Marka Cavendisha (Astana Qazaqstan), ponownie urastającego do roli głównego rywala Pedersena na szybkim finiszu z peletonu. Doświadczony Brytyjczyk bardzo dobrze zniósł paskudne warunki atmosferyczne i niełatwe podjazdy, a kolarze Astany tym razem udzielili mu koniecznego wsparcia. W sprint po 4. miejsce niespecjalnie się zaangażował, ale w pewnym wieku po prostu trzeba się szanować.

Kaden Groves (Alpecin-Deceuninck) aktualnie jest dla mnie zagadką. 24-letni Australijczyk mówi, że czuje się już lepiej i słychać to nawet po jego głosie, ale podczas wczorajszego odcinka był bardzo daleki od najlepszej wersji samego siebie. Nie pomaga też fakt, że Alpecin-Deceuninck z najsilniejszej sprinterskiej ekipy stał się nagle najbardziej osłabioną. Może jednak cichy dzień w grupetto był dokładnie tym, czego Groves potrzebował do rozruszania nóg po przeziębieniu i dniu przerwy?

To Fernando Gaviria i wspierający go Movistar byli we wtorek najbardziej zmotywowani, by wykorzystać trudne warunki na trasie celem wyeliminowania szybkich rywali. Igranie z ogniem tym razem źle się dla nich skończyło, ale formę Kolumbijczyka nie sposób zakwestionować.

W walce o czołowe miejsca powinni się również liczyć Pascal Ackermann (UAE Team Emirates), Alberto Dainese (Team DSM), Filippo Fiorelli (Green Project-Bardiani CSF-Faizanè), Michael Matthews (Jayco AlUla), Arne Marit (Intermarche-Circus-Wanty) czy Mirco Maestri (EOLO-Kometa).

Giro d’Italia 2023zapowiedź wyścigu
Giro d’Italia 2023oficjalna lista startowa
Giro d’Italia 2023zasady punktacji do klasyfikacji pobocznych
Giro d’Italia 2023plan transmisji telewizyjnych

Poprzedni artykułEusebio Unzue: „To dla nas nietypowe, że w wielkim tourze naszym liderem jest sprinter”
Następny artykułGiro d’Italia 2023: Kolejne wycofania z powodu COVID-19!
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Michael 👎👎👎
Michael 👎👎👎

Bejba😎