fot. Movistar Team

Dziennik „Marca” porozmawiał w pierwszym dniu odpoczynku Giro d’Italia z Eusebio Unzue, szefem drużyny Movistar. Hiszpan opowiadał między innymi o wspieraniu Fernando Gavirii oraz o ruchach transferowych. 

Drużyna Movistar w swojej kilkudziesięcioletniej historii bardzo rzadko stawiała na sprinterskie finisze czy wyścigi klasyczne. Fakt, że Gaviria jest liderem tego zespołu w tegorocznym Corsa Rosa jest rzadkością, co przyznał sam Unzue.

– Rzeczywiście to dla nas nietypowe, że w wielkim tourze naszym liderem jest sprinter. Będą jeszcze szanse dla sprinterów, a Fernando jest w stanie wygrać. Jednak trzeba pamiętać, że w peletonie jedzie jeszcze około dziesięciu kolarzy z takim samym celem. Rzeczywiście naszą specjalnością zawsze były wielkie toury i wyścigi tygodniowe, ale współczesne czasy do czegoś nas zobowiązują. Dzięki temu, że poszerzyliśmy nasz skład mamy taką możliwość, żeby wystawić sprintera. Jak dotąd w tym sezonie [Fernando Gaviria] zdobył dwa spektakularne zwycięstwa, a to w Tour de Romandie zasługuje na szczególną uwagę. To pozwala nam marzyć o zwycięstwie także tutaj, we Włoszech

– mówił Eusebio Unzue.

Od momentu, kiedy drużyna Movistar ogłosiła podpisanie kontraktu z Kolumbijczykiem, przedmiotem dyskusji było to, czy zdoła mu zapewnić odpowiedni sprinterski pociąg i czy krnąbrny – bądź co bądź – Gaviria zdoła na tyle zintegrować się z kolegami, aby odnosić sukcesy. Unzue oustosunkował się do tej kwestii dość dyplomatycznie.

– Obecnie sukcesy można osiągać tylko wtedy, kiedy daje się z siebie sto procent. On o tym doskonale wie i taki jest – daje z siebie wszystko. Naszym zadaniem jest to, aby wycisnąć maksimum z jego talentu. Chcemy, aby uwierzył w samego siebie i żeby odnosił takie zwycięstwa, jakimi zaskoczył jakiś czas temu cały kolarski i świat i takie, jakie zdobył niedawno w Genewie

– dodawał Unzue.

Przypomnijmy, że 28-letni Fernando Gaviria ma w swoim palmares pięć etapowych zwycięstw w Giro d’Italia (w tym zwycięstwo w klasyfikacji punktowej) oraz dwa w Tour de France. Oprócz wspomnianego przez Unzue zwycięstwa w Tour de Romandie, wygrywał w tym sezonie w styczniu, w wyścigu Vuelta a San Juan.

Nacho Labarga, znany hiszpański dziennikarz, który w „Marce” zajmuje się kolarstwem, zagadnął szefa Movistaru o odejście Matteo Jorgensona. Wiadomo bowiem, że po tym sezonie uzdolniony Amerykanin przejdzie do drużyny Jumbo-Visma. Padło pytanie wprost – czy Movistar na rynku transferowym nie jest w stanie rywalizować z największymi?

– Tak jest co roku. Dobrych kolarzy z twojej ekipy chcą inni, tak samo jak ja chcę dobrych zawodników z innych drużyn. Tak jest zawsze. Denerwuje nas, że nie jesteśmy w stanie utrzymać największych talentów, ale gdy oni otrzymują jakąś szansę, to musimy to zaakceptować i uznać za część naszej pracy

– wyjaśnił Eusebio Unzue.

Poprzedni artykuł4 Jours de Dunkerque 2023: Olav Kooij pierwszym liderem w cieniu kraks
Następny artykułSzybki rewanż – zapowiedź 11. etapu Giro d’Italia 2023
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Andrzej
Andrzej

Jak na razie faktycznie Movistar nie powala na tym Giro, choć widać, że zależy im na zwycięstwie i wierzą w Kolumbijczyka. Kłopotem są takie sytuacje jak ta dzisiejsza, kiedy Gaviria zatrzymuje się do zmiany odzieży i później już nie wraca do peletonu, bo nie do końca wynikają one ze złej taktyki, tylko ze zbiegu niekorzystnych zdarzeń.

Szans dla sprinterów zawsze na wielkich tourach jest sporo, ale jak zauważył Unzue, sporo jest też sprinterów. Ci co już wygrywali etapy mają większy „luz” i niekoniecznie muszą dalej w 100% starać się gonić odjazdy, kontrolować odjazdy i tym podobne. A też nie każda z drużyn jedzie dalej w komplecie i nie chcą poświęcać swoich kolarzy przedwcześnie – chociażby Alpecin ma już tylko 5 kolarzy.

Patrząc optymistycznie sprinterzy będą mieli jeszcze 4 szanse, to daje Movistarovi jeszcze kilka możliwości na triumf etapowy. Może któryś z górali zaskoczy, choć Verona sporo pracuje od początku Giro i widać było chociażby na etapie ósmym, że nie jest „najświeższy”. Zostaje Rubio, który na szczęście dla siebie stracił dużo czasu i może próbować odjazdów w trzecim tygodniu, choć nie będzie to łatwe i dalej podtrzymuje, że jazda na klasyfikację generalną od początku nie miała szans powodzenia, a etapy 4 czy 7 były najlepszymi szansami na sukces w odjeździe.