Giro d'Italia / RCS Sport

5. odcinek 106. edycji Giro d’Italia od samego początku zapowiadał się na klasyczne przeciąganie liny pomiędzy odjazdem dnia a sprinterskimi ekipami. Oczywista słabość drużyny nowego lidera, prognozowana niepogoda i pagórkowata pierwsza część etapu mogą jednak dopomóc w wykreowaniu tego rodzaju chaosu, w którym trudno się będzie zorientować, kto i przed kim ucieka.

W środę peleton włoskiego wielkiego touru przemierzać będzie Kampanię, zgodnie z ruchem wskazówek zegara zataczając niepełny krąg pomiędzy oddalonymi od siebie o zaledwie 35 kilometrów Atripaldą i Salerno. Za sprawą wytyczonego przez organizatorów wyścigu objazdu, jego uczestnicy w ramach 5. etapu pokonają 171 kilometrów i 2516 metrów przewyższenia, przy czym cała wspinaczka skumulowana jest na otwierających rywalizację 120 kilometrach.

To dobra wiadomość dla tych, którym pomimo wielu prób nie udało się znaleźć we wtorkowym odjeździe dnia. To dobra wiadomość dla kolarzy, którzy nie stracili jeszcze szansy na swoją turę w różowej koszulce. Wreszcie to dobra wiadomość dla tych sprinterów, którzy wspinają się znacznie lepiej od swoich szybkich rywali. Gorsza natomiast z perspektywy nieprzywykłej do kontrolowania chaosu ekipy DSM, ale pomoc najpewniej przyjdzie ze strony tych drużyn, którym forsowanie tempa na podjazdach pozwoli upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

Salerno, na którego nadmorskim bulwarze zlokalizowana jest meta, po raz ostatni gościło Giro d’Italia w 1995 roku. Wówczas triumfował Duńczyk Rolf Sørensen, co może być pewną wskazówką. Polskim fanom piłki nożnej miasto z pewnością kojarzy się z tamtejszym klubem Serie A, choć nie próbuję odgadnąć, jakiego rodzaju emocje obecnie dominują.

Oto, co na temat 5. etapu 106. edycji Giro d’Italia napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 5, 10 maja: Atripalda > Salerno (171 km)

Środowy odcinek z Atripaldy do Salerno poniekąd realizuje schemat odwrotny w stosunku do dwóch poprzednich dni, to znaczy rozpoczyna się pagórkowato, a kończy w płaskim terenie nad Morzem Tyrreńskim. W pierwszej części kolarze pokonają między innymi podjazdy pod Passo Serra (3,8 km, śr. 7,5%) i Guardia Dei Lombardi (8,4 km, śr. 3,0%), co w przekroju całego dnia przełoży się na przewyższenie 2516 metrów na łącznym dystansie 171 kilometrów.

W kierunku zatoki, nad którą położone jest Salerno, teren zaczyna opadać już 50 kilometrów od mety. Prawdopodobnie da to wystarczająco dużo czasu tym sprinterom, którzy w dobrym zdrowiu przebrnęli przez pierwsze z górskich odcinków.

Finałowe kilometry należą do wyjątkowo nieskomplikowanych, prowadząc nadmorskim bulwarem.

Pogoda

Wtorkowa aura okazała się jeszcze bardziej kapryśna, niż wskazywały prognozy, a w środę ta tendencja się utrzyma. W środkowej części dnia intensywnie padać będzie w całej Kampanii, a do tego rywalizacji towarzyszyć będą relatywnie niskie temperatury w przedziale 14-16 stopni Celsjusza. Dość silny południowo-zachodni wiatr (w porywach do 30 km/h) oznacza, że w pierwszej części etapu będzie on wiał kolarzom w plecy, na ostatniej górskiej premii w twarz, a na finałowej prostej z boku, od strony Morza Tyrreńskiego.

Faworyci

Jeszcze przed rozpoczęciem 106. edycji Giro d’Italia można było dzielić włos na czworo i zastanawiać się, czy wystarczająca liczba ekip będzie chętna kontrolować wydarzenia na trasie, aby tego rodzaju odcinki nie padały łupem uciekinierów. Jesteśmy jednak o cztery dni rywalizacji mądrzejsi, a ich przebieg jasno wskazuje, że w peletonie włoskiego wielkiego touru nie brakuje sprinterów gustujących w niewielkich wspinaczkach.

Sam fakt, że koszulka lidera wyścigu spoczęła dziś na barkach Andreasa Leknessunda (Team DSM) jest dla harcowników dobrą wiadomością, ponieważ skład DSM nie dysponuje mocą ani doświadczeniem, by kontrolować proces formowania się odjazdu dnia w pagórkowatej pierwszej części etapu. Znacznie silniejszy Quick-Step nie do końca podołał dziś temu zadaniu, mimo że teren aż do pierwszej górskiej premii był łatwiejszy.

Wiemy już jednak na pewno, że drużyna Trek-Segafredo nie spocznie, póki Mads Pedersen (Trek-Segafredo) nie sięgnie po etapowe zwycięstwo, a finisz w Salerno będzie kolejną ku temu okazją. Amerykańska ekipa na pewno odciąży więc DSM, a w pracę może się włączyć również Jayco AlUla, dla odmiany rozochocona poniedziałkowym sukcesem Michaela Matthewsa (Jayco AlUla). Ze względu na wspomnianą już sporą porcję wspinaczki w pierwszej części tego odcinka, obaj są bardzo mocnymi kandydatami do odniesienia triumfu, ale do drzwi nieustannie puka także Kaden Groves (Alpecin-Deceuninck). To Australijczyk był najrówniejszy na rozegranych dotąd szybkich końcówkach, i to pomimo ich odmiennego charakteru. Środowy etap może okazać się dla niego idealny, ponieważ z jednej strony pozwala solidnie podmęczyć mniej wytrzymałych sprinterów, z drugiej zaś umożliwi mu wykorzystanie swojego pociągu rozprowadzającego na długiej, finałowej prostej.

Na tego rodzaju konfiguracji terenu skorzystać powinni również Vincenzo Albanese (EOLO-Kometa), Andrea Vendrame (AG2R Citroen), Jake Stewart (Groupama-FDJ) i Niccolo Bonifazio (Intermarche-Circus-Wanty), ale jeśli tempo nie będzie dostatecznie wysokie, przetrwać może też zwycięzca 2. odcinka do San Salvo – Jonathan Milan (Bahrain Victorious). Wówczas, na długiej prostej i przy silnym bocznym wietrze, moc młodego Włocha będzie bardzo trudna do odparcia.

Spośród pozostałych szybkich zawodników, formę podczas tegorocznego włoskiego wielkiego touru zdążyli już pokazać David Dekker (Arkea Samsic), Arne Marit (Intermarche-Circus-Wanty) i Marius Mayrhofer (Team DSM).

Świadomość tego, jak świetnie z podjazdami radzą sobie w tej edycji Giro sprinterzy, może ostudzić nieco zapały harcowników. Jestem jednak przekonana, że w sprzyjającym im terenie solidnie przetestują oni siły kolarzy DSM-u i ich umiejętność szybkiego nawiązywania koalicji. Typowanie składu odjazdu jest w takich okolicznościach jak rzucanie do tarczy na ślepo, ale po dzisiejszych niepowodzeniach niemal na pewno kolejne próby podejmie Ben Healy (EF Education-EasyPost). Solidnymi kandydatami wydają się też Lorenzo Rota (Intermarche-Circus-Wanty), Bruno Armirail (Groupama-FDJ), Simone Velasco czy Samuele Battistella (Astana Qazaqstan). Po głowie z różnych względów chodzą mi jeszcze Alessandro De Marchi (Jayco AlUla) i Toms Skujins (Trek-Segafredo), jednak ze względu na zobowiązania wobec swoich drużyn obaj powinni się jutro znaleźć po goniącej stronie barykady.

Giro d’Italia 2023zapowiedź wyścigu
Giro d’Italia 2023oficjalna lista startowa
Giro d’Italia 2023zasady punktacji do klasyfikacji pobocznych
Giro d’Italia 2023plan transmisji telewizyjnych

Sytuacja live:

Poprzedni artykułGiro d’Italia 2023: „Wymarzony dzień” Auréliena Paret-Peintre, wycofanie Paula Lapeiry [wypowiedzi]
Następny artykułBratankowie półkę wyżej – zapowiedź Tour de Hongrie 2023
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Michael 👎👎👎
Michael 👎👎👎

Tylko nie matthews 💩💩💩

Michael 👎👎👎
Michael 👎👎👎

Tylko nie matthews 💩💩💩💩💩