fot. Soudal Quick-Step / Wout Beel

Zaczęliśmy walkę o różową koszulkę! Zwycięzcą jazdy indywidualnej na czas otwierającej 106. Giro d’Italia i zarazem pierwszym liderem został Remco Evenepoel. Kolarz Soudal – Quick Step wyprzedził o 22 sekund drugiego Filippo Gannę, a podium uzupełnił dziś João Almeida.

Nieskomplikowany technicznie i przeważająco płaski – takimi słowami opisała autorka zapowiedzi dzisiejszy odcinek. Na 19,6 kilometra próżno było szukać przez większość czasu specjalnych trudności tak terenowych, jak i zakrętów, albowiem etap prowadził wzdłuż abruzyjskiego wybrzeża, z miejscowości Fossacesia Marina do Ortony. Jedyny, niewielki podjazd zaczynał się po przejechaniu 16,8km – liczył on 2800 metrów o średnim gradiencie 2,4%.

Jako pierwszy rampę startową o godzinie 13:50 opuścił Laurens Huys (Intermarché – Circus – Wanty), a po nim co minutę do rywalizacji przystępowało kolejnych 175 zawodników. Belga w końcówce niemalże dogonił Campbell Stewart (Team Jayco AlUla). Ten jednak wówczas mocno się zerwał, jakby celował w ulokowaną w końcówce górską premię, i dotarł na metę jako pierwszy z czasem 24:28. Jadący jako drugi Australijczyk szybko przejął prowadzenie z wynikiem 23:38, ale i on szybko został wyprzedzony – gorące krzesło przejął Jasha Sütterlin (Bahrain – Victorious), a już minutę później liderem został Ryan Gibbons (UAE Team Emirates). Były mistrz Afryki w jeździe indywidualnej na czas wykręcił rezultat 22:56.

Czołówka zmieniała się w pierwszej części rywalizacji bardzo często – niedługo później na gorącym krześle pozostał co prawda zawodnik z RPA, ale był to Stefan De Bod (EF Education-EasyPost), którego wynik to 22:32. Szybko okazało się, że na ten rezultat już warto patrzeć – wolniej pojechali m.in. Josef Černý (Soudal – Quick Step) i Rohan Dennis (Jumbo-Visma), a to oznaczało, że pokonanie trasy przez Stefana De Boda ze średnią 52,189km/h było już naprawdę mocne.

Bardzo dobrze aż do podjazdu prezentował się Jonathan Milan (Bahrain – Victorious), ale finał sprawił, że przed nim sklasyfikowani byli lider z RPA, a także dwójka zawodników BORA-hansgrohe – Nico Denz i Bob Jungels. Wirtualnie górską premię na ten moment wygrywał Toms Skujiņš (Trek-Segafredo).

Przez wszystkie pomiary czasu tymczasem jak natchniony frunął Mads Pedersen (Trek-Segafredo) i to Duńczyk z czasem 22:20 został nowym liderem. Długo jednak nie potrwała jego radość, bo nieco ponad kwadrans po nim z trasą zmierzył się Brandon McNulty (UAE Team Emirates), który na pokonanie 19,6km potrzebował o 14 sekund mniej. Co szczególnie warte uwagi to fakt, że Amerykanin ostatni podjazd pokonał w 3:52 – o 21 sekund mniej niż dotychczas prowadzący między tymi pomiarami Toms Skujiņš!

Jako kolejni przez trasę frunęli Michael Hepburn (Team Jayco AlUla) i Jay Vine (UAE Team Emirates). Australijczycy jeden po drugim poprawiali najlepsze czasy na pomiarach, acz pierwszy z nich na mecie zameldował się z 3. czasem – podjazd był dla niego nieco za ciężki. Drugi z nich jednak podjeżdżać uwielbia, a na mecie zameldował się z wynikiem 22:04 przejmując prowadzenie w tym momencie rywalizacji. Do końca pozostawało wówczas jeszcze 60 kolarzy.

Niedługo później na mecie z 3. czasem zameldował się Bruno Armirail (Groupama-FDJ), ale mistrz Francji długo się blaskiem fleszy nie nacieszył – minutę po nim ruszał Tao Geoghegan Hart (INEOS Grenadiers), który ku zaskoczeniu wszystkich jako pierwszy połamał granicę 22 minut i z czasem 21:58 został nowym liderem na mecie. Brytyjczyka poprawił kolejny z faworytów klasyfikacji generalnej – João Almeida (UAE Team Emirates) wykręcił 21:47.

Na trasę w tym momencie ruszyli po sobie minuta po minucie Remco Evenepoel (Soudal – Quick Step), Primož Roglič (Jumbo-Visma), Stefan Küng (Groupama-FDJ) i Filippo Ganna (INEOS Grenadiers). Belg na pierwszy pomiar dotarł 20 sekund przed dotychczas najlepszym w tym punkcie Geraintem Thomasem (INEOS Grenadiers). Słoweniec trafił w tym miejscu do swojego głównego konkurenta aż 26 sekund. Niewiele szybciej jechał Szwajcar, a i Włoch nie miał sposobu na lidera Soudal – Quick Step – wszystko wyglądało więc na to, że to Belg zostanie liderem już pierwszego dnia zmagań.

U podnóża finałowego podjazdu Remco Evenepoel miał ponad pół minuty nad João Almeidą. Primož Roglič w tym miejscu tracił 42 sekundy, na mecie do Belga stracił jeszcze sekundkę. Właśnie, meta… Lider Soudal – Quick Step przeciął ją z wynikiem 21:18 dosłownie miażdżąc wszystkich swoich rywali. Jak to ładnie powiedzieli komentatorzy telewizyjni – to nie było pierwsze liczenie, to już dziś był ciężki nokaut na konkurencji.

Drugi czas, ze stratą 22 sekund, wykręcił Filippo Ganna, podium uzupełnił dziś João Almeida.

Wyniki 1. etapu 106. Giro d’Italia:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com

Poprzedni artykułLa Vuelta Femenina 2023: „Brzydkie” zwycięstwo Gai Realini, van Vleuten nową liderką
Następny artykułGrand Prix du Morbihan 2023: Arnaud De Lie znów zwycięski
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
michalo
michalo

Szkoda:(

Albert
Albert

Nokaut Belga czy Belg nokautuje?

Jan
Jan

zieeew… zapowiada się nudny wyścig

Łukasz
Łukasz

No dobra, Remco zaczął mocno. Można się się tym zachwycać, ale pamietajmy że przed kolarzami jest jeszcze troszkę km do pokonania. Może taktyka Remco to zbierać sekundy na czasówkach? Ale czy mu starczy czasówek? Zobaczymy…