fot. Karpacki Wyścig Kurierów

Dziś na Słowację przeniósł się Karpacki Wyścig Kurierów, a tam pierwszy z etapów ze startu wspólnego wygrał Wessel Mouris. Atakujący na solo w końcówce Holender został także nowym liderem klasyfikacji generalnej. Jako 4. na linii mety pojawił się Radosław Frątczak z Klubu Kolarskiego Tarnovia.

Na orlików rywalizujących w ramach Karpackiego Wyścigu Kurierów czekały dziś 142km, na które składało się 5 rund wokół słowackiego miasta Bánovce nad Bebravou. Na trasie znalazła się jedna górska premia, na której co okrążenie zawodnicy mogli zdobywać kolejne punkty. Ta składała się z dwóch ząbków – pierwszy to było 900 metrów o średnim nachyleniu 5,9%, a następnie po krótkim zjeździe czekała 700-metrowa poprawka o gradiencie wynoszącym 4,3%. Do mety prowadził przeszło 10-kilometrowy, płaski odcinek.

obr. Karpacki Wyścig Kurierów
fot. Procyclingstats

Z racji na brak transmisji zostaje nam tylko domyślać się przebiegu etapu wyciągając wnioski z wyników kolejnych premii. Na pierwszym podjeździe najszybciej zameldował się Mart Van Hoorn (Sensa – Kanjers voor Kanjers) przed Travisem Stedmanem (Q36.5 Continental Team) i Giulio Pellizzarim (Green Project-Bardiani CSF-Faizanè). Najprawdopodobniej jednak nie była to ucieczka, bowiem na lotnym finiszu po sekundy sięgali zawodnicy ze zwycięskiej w dniu wczorajszym drużyny Cycling Team Friuli ASD – 3 zgarnął liderujący w wyścigu Marco Andreaus, dwie trafiły na konto Giovanni Bortoluzziego, a jedną zyskał Ephrem Ghebrehiwet (Q36.5 Continental Team).

Na drugiej górskiej premii ponownie powalczył Mart Van Hoorn (Sensa), acz tym razem młody Holender musiał uznać wyższość Sila Van Daele z Bingoal WB Development Team. Po punkcik sięgnął zaś inny kolarz Sensy – Bram Leerkes. Najprawdopodobniej niedługo później od peletonu odjechała grupka, bo na lotnej premii zameldowali się kolejno Tobias Buck-Gramcko (Reprezentacja Niemiec), Kasper Due Kaspersen (Team IBT – Tripeak) i Lauri Tamm (Tartu2024 Cycling Team).

Na trzeciej górskiej premii pierwszy zameldował się Isak Magnusson (Team IBT – Tripeak), drugi był aktywny już wcześniej Bram Leerkes (Sensa), a trzeci pojawił się tam Alessandro Pinarello (Green Project). Na lotnym finiszu ulokowanym na 85km znów walczyli jednak inni zawodnicy – tym razem pierwszy był tam James Potter (Sensa), który pokonał Aarona Ausa (Tartu2024) i Kaspera Due Kaspersena (IBT).

Na czwartej górskiej premii, a zatem na 40km przed metą, jako pierwszy zameldował się Mart Van Hoorn (Sensa), który tym samym zapewnił sobie trykot najlepszego wspinacza po dzisiejszym etapie. Po punkty sięgnęli tam także Elia Blum (Tudor Pro Cycling Team U23) i 7. przed rokiem w klasyfikacji generalnej Davide De Cassan (Cycling Team Friuli ASD).

Na ostatnią górską premię jako pierwszy wjechał Wessel Mouris (Scorpions Racing Team), a za nim pojawili się tam Aivaras Mikutis (Tudor Pro Cycling Team U23) i Gal Glivar (Reprezentacja Słowenii). Jak się niedługo później okazało Holender na szczycie pojawił się na solo i nie czekał na rywali, dzięki czemu jako pierwszy dotarł na linię mety i został nowym liderem Karpackiego Wyścigu Kurierów.

Minutę po zwycięzcy na mecie pojawił się drugi Aivaras Mikutis (Tudor Pro Cycling Team U23), a niedługo po Litwinie wpadł na nią peleton. Tuż za etapowym podium, czyli na 4. miejscu, znalazł się dzisiaj Radosław Frątczak (Klub Kolarski Tarnovia).

Wyniki 2. etapu Karpackiego Wyścigu Kurierów 2023:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com

Poprzedni artykułTour de Romandie 2023: Gaviria wygrywa etap, Adam Yates cały wyścig
Następny artykułFestival Elsy Jacobs 2023: Ally Wollaston wygrywa etap i cały wyścig
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Jan
Jan

Mało tych naszych klubów szkolących młodzież. Tu trzeba sypnąć kasę z ministerstwa. A tu żużel, którego fenomenu nie rozumiem, czy mordobicia