Foto: Paryż - Nicea

Za nami 81. edycja Paryż-Nicea. W Wyścigu ku Słońcu po końcowy triumf sięgnął Tadej Pogačar, który po drodze wygrał aż 3 etapy. Co ciekawe najbliżej dorównania Słoweńcowi nie był Jonas Vingegaard – Duńczyka pokonał i tym samym drugie miejsce w całej imprezie zajął David Gaudu.

Po wyścigu Paryż-Nicea wszyscy zadają sobie jedno pytanie – czy Tadej Pogačar osiągnął już szczyt formy, a jeśli tak to czy nie jest on za wcześnie? Dokładnej odpowiedzi nie poznamy nigdy, acz sporej jej części dowiemy się za 4,5 miesiąca – na mecie Tour de France. Póki co zostaje jednak przeczytać co miał do powiedzenia kolarz UAE Team Emirates po wyścigu Paryż-Nicea.

Wygranie tu zawsze było celem i marzeniem. To niewiarygodne. Nigdy wcześniej nie brałem udziału w Paryż-Nicea, ponieważ dwukrotnie jechałem Tirreno-Adriatico. Zawsze czuję się dobrze w pierwszych wyścigach sezonu. Znam te drogi bardzo dobrze z treningów. Wiedziałem, jak czują się moje nogi i ile mogę pojechać. Konkurencja była tutaj bardzo dobra. To wyjątkowe być na podium z Gaudu i Vingegaardem, ponieważ oni również są najwyższej klasy. Dzięki temu zwycięstwu mogę być bardziej zrelaksowany

— opowiadał dziennikarzom Tadej Pogačar.

Na ostatnim etapie drugie miejsce zajął Jonas Vingegaard, acz kolarz Jumbo-Visma w całej imprezie stanął na najniższym stopniu podium. Wielu mówi, że Duńczyk po prostu spokojniej przygotowuje swoją formę, by ostatecznie obronić tytuł mistrza Tour de France. Zanim to jednak nastąpi to trzeba przyznać, że Jonas przegrał pierwsze starcie z genialnym Słoweńcem.

Kiedy Tadej zaatakował na Col d’Èze, wszyscy myśleli – nie ma szans pogonić za nim. Gdybym miał nogi, spróbowałbym czegoś na ostatniej wspinaczce, ale on był naprawdę silny. Dlatego cieszę się z mojego dzisiejszego drugiego miejsca. Jestem zadowolony ze sposobu, w jaki się ścigałem. Teraz mogę kontynuować pracę nad formą na Tour de France. Mam nadzieję, że mogę tam być lepszy, ponieważ myślę, że tutaj nie osiągnąłem swojego najlepszego poziomu. Mam jeszcze pracę do wykonania

— podsumowywał zmagania Jonas Vingegaard.

Francuski balonik pt. „to będzie ten rok” zaczął z kolei pompować David Gaudu. W obliczu tego, że ostatnim kolarzem z tego kraju na czele zestawienia Tour de France był Bernard Hinault w 1985 roku to nawet najmniejszy sukces automatycznie pobudza głosy mówiące o tym, że to jest ten zawodnik, że teraz się uda, a Francuzi doczekają się swojego triumfatora domowego wyścigu trzytygodniowego. Póki co jednak lider Groupama-FDJ zajął aż i tylko 2. miejsce w Paryż-Nicea.

To oczywiście świetny wynik. Nie codziennie mamy szansę stanąć na podium w wyścigu Paryż-Nicea lub w innym wyścigu etapowym World Tour. Gdybyśmy wiedzieli o tym wcześniej, podpisałbym się pod tym. Nie dałem rady powalczyć dziś z Tadejem. Na stromym odcinku chciałem jechać swoim tempem. Dzisiaj Pogačar był silniejszy. Niewiele można było z tym zrobić

— powiedział David Gaudu w rozmowie z DirectVélo.

W najbliższym tygodniu jedynym wyścigiem kategorii World Tour będzie Mediolan-San Remo. Kolarze specjalizujący się w imprezach etapowych mogą już z kolei powoli spoglądać w stronę Volta Ciclista a Catalunya (20-26 marca) i Itzulia Basque Country (3-8 kwietnia).

Poprzedni artykułPolacy na szosach Europy – wyniki Adama Kusia, Michała Żelazowskiego i Dawida Łątkowskiego
Następny artykułTour de Taiwan 2023: Jordi López wygrywa po skutecznym ataku w końcówce
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments