fot. Tour de Taiwan

Powoli do końca zbliżają się Paryż-Nicea i Tirreno-Adriatico, zatem całą kibicowską uwagę będzie można przenieść na zmagania na Dalekim Wschodzie, gdzie kolarze będą od jutra rywalizować w Tour de Taiwan – jednym z kilku zawodowych wyścigów UCI w tamtej części świata. Będzie to kolejna impreza, w której ekipy drugiej dywizji stawią czoła mocnym lokalsom, przystępującym do ścigania z jednym tylko celem – atakować, atakować, atakować…

Wyścigi rozgrywane w Azji zdecydowanie różnią się od tego, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić śledząc europejskie zmagania. Nie chodzi tu jedynie o otoczkę – przepych, tłumy kibiców zgromadzonych przy trasie niekoniecznie z pasji do kolarstwa czy wczesnej pory rozgrywania wyścigów. To także sama rywalizacja, która jest niezwykle zacięta od samego startu. Duże ekipy zaproszone przez organizatorów starają się zaprowadzić w peletonie „europejski porządek” i przeprowadzić wyścig pod swoje dyktando, jednak za sprawą energicznych i zwinnych Azjatów nierzadko się to nie udaje, a wyścigi kończą się dojazdami ucieczek. Nawet płaskie etapy nie są tu proste i spokojne.

Dużą rolę w Tour de Taiwan mogą odgrywać także 5-osobowe składy, przez co ekipom w pojedynkę ciężko będzie kontrolować przebieg rywalizacji.

– Kultura ścigania jest tam zupełnie inna. W tym roku mieliśmy takie etapy, że przez 120 kilometrów nie chodziła ucieczka. Zawodnicy ważą tam po 55, 60 kilogramów, są niscy, więc ciężko się za nimi schować, a każdy z nich oddaje po 40-50 skoków na etapie i za każdym skokiem musisz pójść, bo nie wiesz, czy nie dojedzie do mety. Oni są bardzo agresywni, nie kumulują sił na końcówki, tylko szastają nimi na lewo i prawo

– mówił nam w styczniu Norbert Banaszek z HRE Mazowsze Serce Polski, który w ubiegłym roku startował w Tour of Thailand.

W przypadku wyścigu Tour de Taiwan również należy spodziewać się agresywnej jazdy lokalnych zawodników, chcących zaznaczyć swoją obecność na liście startowej. Losy zwycięstwa powinny rozstrzygnąć się między kolarzami z Azji, Europejczykami, którzy zdążyli już zapuścić tam korzenie i od lat ścigają się w regionalnych ekipach, a także zawodnikami, którzy specjalnie pokonali ponad 8 tysięcy kilometrów, by powalczyć o wygraną w egzotycznej dla nich etapówce.

Trasa

Etap 1, 12 marca: Tajpej – Tajpej, 88,5 km

Rywalizację w Tour de Taiwan zainauguruje całkowicie płaski, niespełna 90-kilometrowy etap w stolicy Tajwanu – Tajpej. Zmagania zostaną rozegrane na niewiele ponad 10-kilometrowej rundzie, którą zawodnicy pokonają ośmiokrotnie. Jej trasa składa się w zasadzie z dwóch długich prostych i tym samym z dwóch nawrotów. Ostatni z nich, ulokowany na około 1300 metrów do kreski nie jest jednak zwykłą agrafką – składa się z sześciu zakrętów, mogących wprowadzić spore zamieszanie w czołówce. Ze względu na płaski charakter trasy, należy spodziewać się tu finiszu z peletonu, w którym z powodzeniem będą mogli odnaleźć się także typowi, azjatyccy sprinterzy. W ubiegłym roku (lista była wtedy co prawda nieco mniej międzynarodowa) na etapie w Tajpej triumfował Hayato Okamoto, przed Mohdem Harrifem Salehem i Marcelo Felipe. Pierwszy i trzeci zawodnik w tym roku również staną na starcie Tour de Taiwan.

Etap 2, 13 marca: Taouyuan – Tayouan, 120,5 km

Nie taki drugi etap straszny, jak go namalowali na powyższym profilu. W poniedziałek zawodników czeka oczywiście trudniejsza przeprawa niż dzień wcześniej, jednak końcówkę w Jiaobanshan Park ciężko nazwać finiszem na podjeździe. Na ostatnich kilkunastu kilometrach z pewnością zobaczymy jednak ataki – szczególnie interesująco zapowiada się 2-kilometrowa ścianka (6%), kończąca się zaledwie 4 kilometry przed metą. Możliwy jest zatem zarówno finisz z okrojonej grupki, jak i solowy bądź kilkuosobowy dojazd do mety.

Etap 3, 14 marca: Hsinchu – Taichung, 154,5 km

Nie bez kozery profil trzeciego etapu jest tak estetyczny – trasa trzeciego etapu Tour de Taiwan będzie bowiem prowadziła po tajwańskiej „Romantic Route”, wzorowanej na niemieckiej Romantische Straße. Głównym celem jej powstania było pielęgnowanie, zachowanie i promocję kultury ludu Hakka – jak możemy przeczytać w licznych przewodnikach, są to ludzie oszczędni, pracowici i odważni. Tacy będą też zawodnicy na trzecim odcinku Tour de Taiwan (może z wyjątkiem oszczędności). Etap nie jest bardzo wymagający, jednak niektóre ekipy mogą pokusić się o porwanie peletonu na 10-kilometrowym podjeździe (4%), ulokowanym w środkowej części trasy. Końcówka odcinka jest lekko pofałdowana. Zmagania powinny zakończyć się tu finiszem z grupy bądź dojazdem niegroźnej dla losów klasyfikacji generalnej ucieczki.

W 2008 roku etap zakończony w Taichung padł łupem Krzysztofa Jeżowskiego. Tamta edycja była dla Polaków bardzo udana, bowiem na dwóch odcinkach najszybszy był Marek Wesoły. Jeszcze lepiej było rok później, kiedy to Tomasz Kiendyś wygrał jeden z etapów, a Krzysztof Jeżowski dwukrotnie wznosił ręce w geście triumfu, dodatkowo zwyciężając w klasyfikacji generalnej wyścigu. Kończąc dość niespodziewany kącik polskich sukcesów w Tour de Taiwan – rok później jeden etap wygrał Tomasz Smoleń.

Etap 4, 15 marca: Nantou – Nantou, 165,5 km

Profil trasy wygląda jak wycinek korony, zatem nie może być inaczej – czwarty etap będzie tym królewskim. Oczywiście należy brać poprawkę na to, że zawodnicy – ku naszemu wielkiemu rozczarowaniu – nie będą wspinać się pod pionowe ściany, ale mimo tego powinny powstać tu całkiem duże różnice. Etap może rozegrać się na wiele różnych sposobów – gdyby był to wyścig europejski, raczej należałoby się spodziewać ataków na ostatnim, prawie 20-kilometrowym podjeździe (3%), jednak biorąc pod uwagę wszystko, co chcę w tej zapowiedzi przekazać, należy raczej skłaniać się ku bardzo agresywnej rywalizacji, w której peleton może porwać się już na początku etapu, za sprawą licznych przyspieszeń.

Wracając na chwilę do trasy – w końcówce zawodnicy będą okrążali jezioro, przez co trasa naturalnie się wypłaszczy. W zależności od układu sił na podjeździe – na płaskim fragmencie różnice powstałe między zawodnikami mogą zmniejszyć się bądź wzrosnąć. Najbardziej prawdopodobny wydaje się tu kilkuosobowy finisz.

Etap 5, 16 marca: Kaohsiung City – Kaohsiung City, 146,5 km

Mimo kilkukilometrowego podjazdu w środkowej części ostatniego etapu Tour de Taiwan, zmagania w azjatyckim wyścigu powinny zakończyć się finiszem z peletonu – tak, jak miało to miejsce przy ostatnich wizytach w Kaohsiung City, kiedy to triumfowali Raymond Kreder czy Eric Young.

Pogoda

Wszystkie znaki na ziemi, a szczególnie na niebie, wskazują na to, że kolarzom uda się przejechać Wyścig Dookoła Tajwanu w promieniach słońca i temperaturze oscylującej w okolicach 25 stopni Celsjusza. Taka pogoda niekoniecznie będzie jednak sprzyjała wszystkim zawodnikom – problemy mogą mieć szczególnie Europejczycy, którzy mogą nie być przyzwyczajeni do rywalizacji w tak parnych warunkach. Niewykluczone, że odbije się to na ich dyspozycji.

Faworyci
Kto powalczy w „generalce”?

Mimo zawziętości lokalnych zawodników kontynentalnych, głównych faworytów klasyfikacji należy upatrywać pośród kolarzy ekip ProTeams. Na pierwszy rzut oka na liście startowej wyróżnia się Alex Tolio (Green Project-Bardiani CSF-Faizanè) – ósmy kolarz tegorocznego Tour du Rwanda, który przed rokiem zajął czwartą pozycję na jednym z górskich etapów Tour of Slovenia. Włoch jest kolarzem dynamicznym, o czym świadczy trzecia pozycja w młodzieżowym klasyku Ruota d’Oro – ta cecha również może pomóc mu w osiągnięciu dobrego rezultatu w tajwańskim wyścigu. Nie można skreślać też Martina Marcellusiego, który w swoim dorobku ma zwycięstwo w Trofeo Piva, 4. miejsce w „generalce” Karpackiego Wyścigu Kurierów, a także 7. pozycję na etapie Tour of Britain. O miejsce w czołówce może powalczyć inny z kolarzy w zielonych strojach – Omar El Gouzi.

Na zajęcie wysokiej lokaty może liczyć także Eduardo Sepulveda, ścigający się w barwach Lotto Dstny. W ubiegłym roku Argentyńczyk uplasował się na siódmej pozycji w Tour de Langkawi, pokazując, że w azjatyckich wyścigach potrafi radzić sobie bardzo dobrze, co udowadniał również w Tour of Turkey (w nieco innym klimacie). Na dobry występ stać też Mathijsa Paasschensa, który jeździ bardzo aktywnie i solidnie radzi sobie w trudnym terenie.

Jeśli chodzi o kolarzy Equipo Kern Pharma – warto zwrócić uwagę na Urko Berrade i Martiego Marqueza. Pierwszy z nich ma w swoim dorobku wiele czołowych lokat w wyścigach pierwszej kategorii i bardzo możliwe, że za kilka dni dołoży do niego kolejne zmagania 2.1. Drugi z Hiszpanów również potrafi pojechać dobry wyścig w trudnym terenie, co pokazał szczególnie w 2021 roku, zajmując 4. miejsce w Tour de la Mirabelle i kończąc w drugiej dziesiątce dobrze obsadzony Etoile de Besseges. Rok wcześniej uplasował się na 2. pozycji w Belgrad – Banja Luka.

Wtedy w klasyfikacji generalnej serbsko-bośniackiego wyścigu zwyciężył Jakub Kaczmarek. Kolarza HRE Mazowsze Serce Polski nie ma oczywiście na liście startowej Tour de Taiwan, ale możemy doszukać się innego polskiego akcentu – jest nim Jonas Rapp z Team Hrinkow Advarics, triumfator ubiegłorocznego Małopolskiego Wyścigu Górskiego, znany z bardzo dobrej jazdy na podjazdach. O lokatę w czołówce mogą pokusić się także Daniil Pronskiy, Harold Martin López (Astana Qazaqstan Development Team) czy Callum Ormiston (Global 6 Cycling) – utalentowany kolarz z Republiki Południowej Afryki wygrał w tym roku etap Tour du Rwanda. To jednak nie wszyscy faworyci…

Lokalne i zagraniczne kontynentalne gwiazdy

Solidnych występów należy spodziewać się również po kolarzach z lokalnych ekip kontynentalnych. Na starcie w Tajpej stanie zwycięzca ostatniej edycji Tour de Taiwan – Benjamin Dyball (Victoire Hiroshima), który będzie miał chrapkę na kolejny triumf. Jego forma jest niewiadomą, gdyż nie startował on w żadnym wyścigu w tym sezonie, jednak jeśli będzie ona podobna do tej, którą prezentował kilka miesięcy temu, może śmiało włączyć się w walkę o zwycięstwo z kolarzami zespołów ProTeams.

Faworytem gospodarzy będzie doświadczony Chun Kai Feng – mimo że do 2022 roku był on kolarzem Bahrain-Victorious, zaliczał on zaledwie kilka dni wyścigowych rocznie w barwach ekipy WorldTeams. Potrafił jednak przygotować dobrą formę na swój domowy Tour, co pokazał w ubiegłym roku, zajmując szóste miejsce w klasyfikacji generalnej.

Poza wspomnianą dwójką, należy zwrócić szczególną uwagę na dwie bardzo mocne drużyny, mogące namieszać w czołówce „generalki”. Jedną z nich jest Terengganu Polygon Cycling Team, dysponująca świetnym składem – kolarze jak: Anatoliy Budyak, Jambaljamts Sainbayar, Jesse Ewart czy Jeroen Meijers dobrze radzą sobie na trudnych etapach w tym klimacie. Za sprawą tylu dobrych zawodników, malezyjska formacja będzie miała wachlarz możliwości rozegrania tajwańskiego wyścigu.

Drugą z solidnych drużyn jest Kinan Cycling Team, której siła opiera się na takich kolarzach, jak: Thomas Lebas, Ryan Cavanagh i Drew Morey. W czołówce być może zobaczymy też Benjamina Pradesa (JCL Team UKYO) czy wszechstronnego Sarawuta Sirironnachaia (Thailand Continental Cycling Team).

Sułtani sprintu

Przynajmniej dwa etapy Tour de Taiwan powinny zakończyć się finiszem z peletonu, zatem nie ma nic dziwnego w tym, że na starcie zameldowało się wielu szybkich zawodników. Uwagę od razu przyciągają kolarze ekipy Maloja Pushbikers – Filippo Fortin i znakomity torowiec Roy Eefting. Szczególnie pierwszy z nich może powalczyć w Tajwanie o zwycięstwo.

Z takim celem przylecieli tu również dynamiczni Japończycy – Hayato Okamoto, triumfator pierwszego etapu ubiegłorocznej edycji, i Keigo Kusaba, ścigający się w barwach Aisan Racing Team. Oprócz wymienionych już zawodników, w walkę w sprinterskich końcówkach powinni włączyć się także tacy kolarze, jak: Raymond Kreder (JCL Team UKYO), Irwandie Lakasek (Terengganu Polygon Cycling Team), Warut Paekrathok (Thailand Continental Cycling Team), Marcelo Felipe (7 Eleven Cliqq – Air21 by Road Bike Philippines), znany z toru Nick Kergozou De La Boessiere (St George Continental Cycling Team) oraz Enrico Zanoncello z Green Project-Bardiani CSF-Faizanè.

W przypadku niezbyt wysokiego tempa, wspomniani szybcy kolarze mogą również postarać się o wysokie pozycje w klasyfikacji generalnej.

Transmisja

Transmisje ze wszystkich etapów Tour de Taiwan będą dostępne tutaj, codziennie od godziny 2.30 polskiego czasu. Jeśli ktoś jednak nie zamierza zarywać nocy, by oglądać zmagania kolarzy na żywo, nic nie szkodzi – od poniedziałku na antenie Eurosportu będzie transmitowany 30-minutowy skrót z polskim komentarzem (w poniedziałek i we wtorek w Eurosporcie 1 od 13.00; w środę, czwartek i piątek w Eurosporcie 2 od 12.30, 13.30 i 11.20).

Poprzedni artykułTrofeo Ponente in Rosa 2023: Zawodniczki MTB dominują, Dominika Włodarczyk 8. na etapie i w „generalce”
Następny artykułNiepewność – zapowiedź Ronde van Drenthe mężczyzn 2023
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments