Mimo 37 lat na karku i, nie owijając w bawełnę, kiepskich ostatnich sezonów Chris Froome nadal wierzy, że może nawiązać walkę z najlepszymi kolarzami świata i liczyć się w rywalizacji o triumf w Tour de France 2023.
Brytyjczyk z Israel-Premier Tech udzielił ciekawego wywiadu belgijskiemu Het Nieuwsblad, w którym opowiedział o swoich ostatnich sezonach oraz tym co go motywuje do dalszej jazdy. 37-latek wciąż widzi wiele pozytywów oraz ma nadzieję, że jeszcze może wrócić na dawny poziom pozwalający mu po raz piąty wygrać Tour de France.
Za mną pierwszy sezon, w którym nie przeszkadzała mi już moja kraksa z 2019 roku. Wiem, że muszę iść krok po kroku w górę, zanim będę mógł się w pełni skupić na Tour de France. Najpierw spróbuję wygrać przynajmniej kilka mniejszych wyścigów, głównie chodzi mi tu o tygodniówki. Szczególnie ważne jest, aby mieć nieprzerwany okres treningów i wyścigów bez przeszkód spowodowanych chorobami i kontuzjami. Jeśli mi się to uda, mam nadzieję, że wrócę do dawnego poziomu. Mam astmę i mocno mnie to zmieniło
— opowiedział Chris Froome.
37-latek ma o jedną wygraną w klasyfikacji generalnej Wielkiej Pętli mniej od Eddy’ego Merckxa, Bernarda Hinault, Jacquesa Anquetila i Miguela Induraina. Jeszcze więcej triumfów ma Lance Armstrong, ale każdy wie jak potraktowano ostatecznie rezultaty Amerykanina osiągane w czarnych czasach dopingu w kolarstwie. Brytyjczyk chciałby dołączyć do dawnych legend w tabeli wszech czasów.
Tak, wciąż wierzę w wygranie Tour de France. W tym roku moim głównym celem była Vuelta. Wielką Pętlę wykorzystałem jako swoiste przygotowanie. Podczas tegorocznej edycji wreszcie czułem się, jakbym znów był na właściwej ścieżce
— zakończył Chris Froome.
Israel-Premier Tech na ten moment nie może być pewne udziału w przyszłorocznym Tour de France. Wszystko za sprawą tego, że zespół Sylvana Adamsa spadł z World Touru, a w rankingach był słabszy od Lotto Soudal i TotalEnergies, które wywalczyły sobie obligatoryjną dziką kartę na wszystkie największe wyścigi świata.