fot. Tour de Taiwan

Za nami czwarty, przedostatni etap Tour de Taiwan 2022. O wygranej zadecydował dziś pojedynek sprinterów, a najszybszym z nich okazał się być Raymond Kreder. Liderem pozostaje jego klubowy kolega Benjamin Dyball (Team UKYO).

Pominąwszy jakąś dziwną aberrację na profilu trasy w okolicach półmetka to już na pierwszy rzut oka było widać, że czwarty etap będzie kolejnym dedykowanym sprinterom. To co najtrudniejsze już za kolarzami na Tajwanie, a dziś i jutro pozostała walka o skalpy na odcinkach oraz ewentualnie zawiązanie jakiejś akcji, której nie zdoła upilnować drużyna lidera.

Zawodnicy wyruszyli z Kaohsiung o 3:30 polskiego czasu i ruszyli na ogromną rundę po zachodniej części Tajwanu. Mimo prawie 30-stopniowego upału tempo ponownie było bardzo wysokie, a ucieczka zawiązywała się przez dziesiątki kilometrów. Ostatecznie większa grupa pojechała dopiero na 90km przed metą.

W zgodnie współpracującym odjeździe znaleźli się Choon Huat Goh (Terengganu Polygon Cycling Team), Connor Reardon (St George Continental Cycling Team), Rench Michael Bondoc (7 Eleven Cliqq – Air21 by Road Bike Philippines), Ayumu Watanabe (Aisan Racing Team), Thomas Lebas (Kinan Cycling Team) oraz Ching Yin Mow (Hong Kong). Szczególnie obecność tego przedostatniego musiała drażnić rywali, bowiem Francuz zajmował przed etapem 10. miejsce w klasyfikacji generalnej ze stratą niespełna 2 minut do lidera.

Peleton miał jednak wszystko pod kontrolą, różnica między nim a odjazdem wyniosła maksymalnie około 3:20 na 65km przed metą i później zaczęła wyraźnie spadać. 15km przed końcem główna grupa była już bardzo blisko harcowników, którzy zaczęli jeszcze skoki ostatniej szansy. W ich wyniku z czołówki odpadli reprezentant Hong Kongu oraz jadący dość ostrożnie Francuz.

Gdy wydawało się, że peleton ma wszystko pod kontrolą nastąpiło coś dziwnego. Główna grupa, jakby usatysfakcjonowana dogonieniem Thomasa Lebasa, zwolniła, a 6km przed metą uciekinierzy wypracowali ponownie ponad półminutową przewagę. Team UKYO pasował układ z odjeżdżającymi rywalom bonifikatami, ekipa zwycięzcy pierwszego etapu miała kogoś w odjeździe, toteż impas przerwała dopiero praca drużyny Shimano Racing Team.

To sprawiło, że trójka spośród atakujących kolarzy została złapana na 2300 metrów przed metą, a najdłużej z siłą peletonu walczył Choon Huat Goh. Zeszłoroczny stażysta Team BikeExchange chciał zostać pierwszym w historii zwycięzcą etapu wyścigu UCI w historii Singapuru, ale zabrakło kilkuset metrów. W ostatnim zakręcie wydawało się, że wygra Mohd Harrif Saleh (Terengganu Polygon Cycling Team), acz legenda malezyjskiego kolarstwa nie zdołała dowieźć prowadzenia aż do końcowej kreski. Ostatecznie etap padł łupem kolegi klubowego lidera klasyfikacji generalnej, Raymonda Kredera (Team UKYO). To dla byłego kolarza takich ekip jak Garmin Sharp czy Rompoot – Oranje Peleton dopiero 8. zawodowe zwycięstwo w karierze.

Wyniki 4. etapu Tour de Taiwan:

Transmisja:

Poprzedni artykułTadej Pogacar przygotowany do Il Lombardia
Następny artykułCzwórka weteranów szos na dłużej w Movistar Team
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments