fot. Giro della Lunigiana

Drugi dzień rywalizacji w Giro Della Lunigiana przyniósł zmiany w klasyfikacji generalnej. Liderem nie jest już Michał Żelazowski.

Polak stracił koszulkę już po pierwszym z dwóch piątkowych etapów. Stało się to pomimo profilu, który raczej nie ułatwiał jakichkolwiek zmian w klasyfikacji generalnej. Trasa z Portovenere do Sarzany, licząca sobie 47 kilometrów, była bowiem płaska jak stół.

Niestety, w wyścigu nie są przyznawane bonifikaty za pierwsze trzy miejsca, a Żelazowski zakończył pierwszy etap z takim samym czasem, jak trzech kolejnych zawodników – Antonio Morgado, Simone Gualdi i Tomas Sivok. Etap 2a obył się bez niespodzianek – cała czwórka dojechała do mety w peletonie, więc o miejscach decydowała suma miejsc zajętych na dotychczas rozegranych etapach. Tę najlepszą miał Morgado – 38. na mecie w Sarzanie. W rękach Żelazowskiego pozostała natomiast koszulka dla najlepszego kolarza klasyfikacji punktowej. W „generalce” spadł na 3. miejsce.

Niestety kolejny spadek zanotował po południu, na trudniejszym etapie kończącym się blisko czterokilometrowym podjazdem pod San Carlo Terme. Ten odcinek najszybciej pokonał Paul Magnier – Francuz, który wcześniej miał zaledwie 8-sekundową stratę do czołówki klasyfikacji generalnej.

Tuż za nim, bez straty czasowej, jako jedyny, dojechał Morgado, który w ten sposób obronił pozycję lidera. Zaledwie 2 sekundy straty do czołowej dwójki mieli natomiast m.in. Gualdi i Sivok. Niestety Polakowi poszło nieco słabiej – zajął 19. miejsce z dokładnie 30-sekundową stratą i kreskę przeciął równo z reprezentacyjnym kolegą – Filipem Gruszczyńskim. Pomimo tych strat Żelazowski wciąż zajmuje wysoką 5. pozycję, którą będzie się zapewne starał utrzymać na ostatnich dwóch etapach.

Results powered by FirstCycling.com

 

Poprzedni artykułVuelta a Espana 2022: Mads Pedersen w końcu wygrywa!
Następny artykułVuelta a España 2022: Klasyfikacja generalna po trzynastu etapach
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments