Na 6. etapie Tour de Pologne Jordi Meeus zaliczył groźnie wyglądający upadek. Wygląda na to, że będzie miał on swoje poważne konsekwencje.
W wyniku zdarzenia, które miało miejsce na jednym z ostatnich zakrętów, Belg złamał sobie bowiem nos i obojczyk. Obrażenia nie są poważne – Jeśli zabieg pójdzie zgodnie z planem, dochodzenie do zdrowia po takiej kontuzji nie trwa długo – tłumaczył w Het Nieuwsblad ojciec kolarza – Jimmy Meeus.
💥Dura caída de 🇩🇪Jordi Meeus (Bora-Hansgrohe) en el ultimo tramo de la Contrarreloj del Tour de Polonia 🇵🇱 #TdP22 #TdP2022 #Ciclismo #Noticiclismo pic.twitter.com/OxDh0wkGcJ
— NotiCiclismo ▶ #VueltaBurgos (@Noticiclismo1) August 4, 2022
Niestety dla belgijskiego sprintera, który podczas tegorocznego Tour de Pologne dwukrotnie plasował się na etapowym podium, jest to niewielkie pocieszenie. Jego celem był w końcu start w Vuelta a Espana, do którego, biorąc pod uwagę jego występy w Polsce, prawdopodobnie przystąpiłby w bardzo dobrej formie. Biorąc pod uwagę skład BORA-hansgrohe, który wstępnie awizowano na ten wyścig, dostałby pewnie szansę dla siebie na finiszach. Zresztą, już w zeszłym roku 24-latek kilkukrotnie kręcił się w czołówce etapów, na jednym z nich przegrywając nawet jedynie z Fabio Jakobsenem.
Niestety kolejna edycja wyścigu odbędzie się już za dwa tygodnie. Wcześniej cytowany rodzic kolarza nie ma złudzeń – Mimo wszystko wątpię w jego start. Vuelta jest po prostu zbyt wcześnie. Może później, jesienią uda mu się coś zdziałać – mówił. Swoją wypowiedź dla belgijskiej gazety kończy jednak optymistycznie – Rozmawiałem z nim przez telefon. Nie był załamany. Jego morale było raczej dobre. Jestem pewien, że przez to przejdzie.
no tytuł brzmi ciekawie