fot. Clasica San Sebastian

Dziś na fanów kolarstwa czekają aż 2 wyścigi najwyższej kategorii. Równolegle do Tour de Pologne rozegrana zostanie bowiem jedna z ciekawszych jednodniówek – Donostia San Sebastian Klasikoa. W Kraju Basków jak zawsze zapowiadają się wielkie emocje, choć podjazdy od olbrzymów nie należą.

Przed nami 42. edycja baskijskiego klasyku, który rozpoczyna się i kończy w San Sebastián. Chwila – San Sebastián? Przecież na profilach wyraźnie widnieje Donostia! Tak – a obie wersje są prawdziwe, jedna nazwa miasta (San Sebastián) jest bowiem uznawana na całym świecie, druga zaś (Donostia) pochodzi z języka baskijskiego.

Stolica prowincji Gipuzkoa będzie gospodarzem startu i mety wyścigu, ale najciekawsze wydarzenia rokrocznie rozgrywają się poza miejskimi terenami. Tegoroczna trasa jest bliźniacza do tej z ubiegłej edycji, zresztą Baskowie dość konserwatywnie podchodzą do przebiegu swojej jednodniówki i ten raczej jest stały. Starczy zatem rzut oka na listę poprzednich zwycięzców by dojść do tego jaki typ kolarzy powinien powalczyć także i dzisiaj.

Wśród triumfatorów znajdziemy zaś takie nazwiska jak Adrie van der Poel (1985), Miguel Indurain (1990), Gianni Bugno (1991), Lance Armstrong (1995), Davide Rebellin (1997), Erik Dekker (2000), Laurent Jalabert (2001, 2002), Paolo Bettini (2003), Alejandro Valverde (2008, 2014), Luis León Sánchez (2010, 2012), Adam Yates (2015), Bauke Mollema (2016), Michał Kwiatkowski (2017), Julian Alaphilippe (2018), Remco Evenepoel (2019) czy wreszcie przed rokiem Neilson Powless (2021). Prawdziwa plejada gwiazd, acz wiele z nich odnosiło w Kraju Basków swój sukces raczej w pierwszej części swojej kariery. Donostia San Sebastian Klasikoa ma bowiem to do siebie, że podobnie jak Tour de Pologne, lubi odkrywać talenty, które mają szansę pokonać bardziej znanych rywali zmęczonych Tour de France bądź dopiero budujących formę przed La Vueltą.

Trasa
Skupmy się już jednak na samym przebiegu baskijskiej jednodniówki. Kolarze „dopiero” po ponad godzince będą musieli mierzyć się z baskijskimi ściankami. Pierwszą większą trudnością jest podjazd Azkarate (4,3 km; 7,4%), chwilę później do pokonania jest najdłuższe wzniesienie na tym wyścigu – Urraki (8,6 km; 6,8%). Po poprawce pod Alkizę (4,4km; 6,2%) nastąpi lekkie rozluźnienie.

Do ataków faworytów może dojść już jednak podczas wspinaczki pod Jaizkibel (7,9 km; 5,5%). Niesamowicie selektywna jest pokonywana chwilę później ścianka Erlaitz. Nachylenie tego czterokilometrowego podjazdu wynosi aż 10,5%. Do mety pozostanie wówczas 40km, a to wystarczająco niewiele by na czele znalazła się jakaś mniejsza grupka faworytów zmierzająca pewnie po zwycięstwo.

Po zjeździe i kilkunastu kilometrach płaskiego terenu, kolarze rozpoczną ostatnią wspinaczkę – Murgil–Tontorra (2,1 km; 10,1%), z której do mety pozostanie 8 kilometrów. Na podjeździe możemy spodziewać się licznych ataków – to samo tyczy się zjazdu, na którym lepsi technicznie kolarze mogą starać się zdystansować swoich rywali. O zwycięstwie najprawdopodobniej, jak co roku, zadecyduje dojazd do mety na solo lub finisz z niewielkiej grupki.

Zdjęcie

Pogoda
Zanosi się na dość spokojny dzień dla kolarzy. Nieco ponad 20 stopni Celsjusza, zachmurzenie średnie, ryzyko opadów dość niewielkie, podobnie jak siła wiatru, który co najwyżej będzie lekko poruszał liśćmi na drzewach. Iście rajska atmosfera do zrobienia piekielnie trudnego wyścigu.

Faworyci
Do obrony tytułu nie stanie Neilson Powless (EF Education-EasyPost). Nie oznacza to jednak, że w wyścigu zabraknie byłych zwycięzców, albowiem w Kraju Basków wystąpi ich kilku, a każdy z nich może mieć inny pomysł na pokonanie swoich rywali.

Remco Evenepoel (Quick-Step Alpha Vinyl Team) kocha ataki z daleka i potrafi dowieść nawet najmniejszą przewagę do mety, jeśli tylko rywale pozwolą mu na solową akcję. Sposób na baskijski klasyk ma z kolei Bauke Mollema (Trek-Segafredo) – w dziewięciu ostatnich startach w tej imprezie Holender ani razu nie wypadł z czołowej dziesiątki, w dodatku raczej nie bywał w jej ogonie! Zwycięzca edycji z 2016 roku z pewnością jest w stanie wygrać finisz z mniejszej grupy górali. Musi w niej jednak zabraknąć Alejandro Valverde (Movistar Team) – dynamiczny Hiszpan zakłamuje metrykę i nadal potrafi zaskoczyć świat swoją eksplozywnością w końcówkach.

Byłym zwycięzcą (a nawet dwukrotnym) jest także Luis León Sánchez (Bahrain – Victorious), acz ciężko sobie wyobrazić by 38-letni Hiszpan wygrał w tym roku. Dlaczego? Bo lista startowa to prawdziwa plejada gwiazd! Starczy powiedzieć, że w UAE Team Emirates pojadą razem Tadej Pogačar, João Almeida, Juan Ayuso i genialni pomocnicy pokroju Rui Costy czy Jana Polanca i już wiadomo, że będzie komu rozrywać stawkę mocnymi atakami bądź szalonym tempem.

Gwiazdozbiór do Kraju Basków wysłała także BORA – hansgrohe. Obawiam się jednak, że żaden szóstki kolarzy niemieckiej formacji nie ma argumentów do wygranej, acz każdy z nich może znaleźć się w pierwszej dziesiątce. Skład tej ekipy tworzą Jai Hindley, Maximilian Schachmann, Wilco Kelderman, Emanuel Buchmann, Patrick Konrad i Matteo Fabbro.

Nieobecność obrońcy tytułu nie sprawia, że bez szans staje drużyna EF Education-EasyPost. W jej składzie znaleźli się jeżdżący agresywnie kolarze, tacy jak Ruben Guerreiro czy Esteban Chaves. Ich sprzymierzeńcami w akcjach będą z pewnością zawodnicy INEOS Grenadiers – ta drużyna musi bowiem liczyć na atak z daleka, a wówczas powalczyć mogą Daniel Felipe Martínez, Pavel Sivakov czy przede wszystkim pasujący do teorii „odkrywania gwiazd” Carlos Rodríguez.

Ciekawym jest jak po Tour de France zachowywać będzie się ciało Davida Gaudu (Groupama-FDJ). Francuz dotychczas wolał raczej tego typu jednodniówki aniżeli walkę w trzytygodniówkach i należy o tym pamiętać traktując go jak jednego z faworytów. Trójkolorowi mogą zresztą liczyć także na Guillaume Martina (Cofidis), acz liderem tej ekipy może być także Bask Ion Izagirre.

Drugie miejsce przed rokiem zajął Matej Mohorič (Bahrain – Victorious), ale forma Słoweńca ostatnimi czasy jest daleka od optymalnej. W tej jest za to Simon Yates (Team BikeExchange – Jayco), którego stać na kolejny triumf w tym sezonie. Gdyby jakimś cudem tempo rywalizacji było nieco spokojniejsze to do walki może włączyć się także kolega klubowy Brytyjczyka – Michael Matthews.

Do ścigania po dłuższej przerwie wraca Tom Dumoulin (Jumbo-Visma), ale liderem jego formacji będzie Tiesj Benoot. Tu jednak zaczyna się już wyliczanie bardzo szerokiego grona kolarzy ciekawych, acz niekoniecznie faworytów, pozwolę sobie zatem zwrócić jednym cięgiem uwagę na kilka innych takich person, którymi są obecni na liście startowej Vincenzo Nibali (Astana Qazaqstan Team), Fausto Masnada i trzeci przed rokiem Mikkel Frølich Honoré (Quick-Step Alpha Vinyl Team), Patrick Bevin (Israel – Premier Tech), Cristián Rodríguez (TotalEnergies) i Lorenzo Rota (Intermarché – Wanty – Gobert).

Mój typ
Obstawianie dzisiejszego triumfatora jest jak strzelanie z dużego dystansu do tarczy z zasłoniętymi oczami – niby można trafić, ale szanse na to są minimalne. Postawię jednak na Simona Yatesa, albowiem Brytyjczyk jest jednym z nielicznych kolarzy na liście startowej, którego dobrej formy można być pewnym na 100%.

Transmisja
Wyścig, z angielskim komentarzem, dostępny będzie w Eurosport Playerze od 15:30 do 18:00.

Poprzedni artykułTour de Pologne 2022: Program transmisji telewizyjnej
Następny artykułTour de Pologne 2022: Relacja na żywo z pierwszego etapu
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
greg
greg

To na Mateja nie stawia tłum fanek?

Jacek
Jacek

Przewagę można dowieźć do mety, a dowieść można jakiegoś twierdzenia matematycznego.