fot. Grzegorz Trzpil

Serwis Naszosie.pl pamięta wiele autorskich tekstów, w których jego bliżsi bądź dalsi współpracownicy opisywali często bardzo osobiste odczucia. Były „Notatki z pobocza” Mariusza Czykiera, swoje trzy grosze dorzucała przy okazji Tour de Pologne Monika Probosz. Wracając z tegorocznych Mistrzostw Polski pomyślałem sobie jedno – jak już ochłonę to i ja napiszę coś takiego, bowiem ta impreza stanowiła dla mnie doświadczenie niesamowicie wyjątkowe, a z perspektywy dziennikarza odbierałem ją zapewne inaczej niż uczestnicy, organizatorzy czy przede wszystkim kibice.

Mistrzostwa Polski 2022 to dla mnie pewna klamra – pierwszego dnia mijał mi rok współpracy z Naszosie.pl. Dodatkowo to właśnie podczas zeszłorocznego czempionatu odebrałem telefon z propozycją pracy. Przez ten czas bardzo się zmieniłem jako dziennikarz (czy kim tam jestem, bo to w sumie duże słowo jak na wykonywaną przeze mnie robotę), a dzięki interakcją z Państwem czy własnym staraniom staram się regularnie podnosić swój poziom.

Dojazd
Wpadam do hotelu po północy, wiem, że następnego dnia rano muszę być już na starcie w niedalekim Leoncinie, a jeszcze trzeba napisać zapowiedź, ogarnąć relację tekstową, przepakować plecak. Wyjazd na takie zawody to niesamowity deficyt snu i ciągłe wyzwania jak zrobić wszystko tak, żeby czytelnik nie zauważył, że człowiek balansuje na granicy przemęczenia, a i żeby wywiady trafiały na stronę możliwie szybko po zakończeniu rywalizacji. Nie ma co jednak marudzić – przecież kocham to co robię.

Pasja i pozytywność
Właśnie – miłość. Choć będzie to wstawka mocno niechronologiczna to muszę podziękować wszystkim, których spotkałem przez te Mistrzostwa Polski na miejscu. Tyle osób serdecznie się do mnie odniosło, gdy wywiad mi nie szedł to nagle rozmówca potrafił się szczerze uśmiechnąć, choć wielu pewnie stresowało się nimi jeszcze bardziej niż ja – robiący to na taką skalę po raz pierwszy w życiu. Jechałem do Nowego Dworu Mazowieckiego jako szary gryzipiórek, wracam pewny wartości swojej pracy – do tego wyjazdu nie wiedziałem jak wiele osób w środowisku czyta te teksty.

Organizacja
Pierwsze co mnie uderzyło na miejscu to fakt jak pięknie przygotowano całe miasteczko w Leoncinie, ile pracy włożono w odpowiednie ogarnięcie okolicy startu-mety, jak fajnie reagowano na każdą prośbę i sugestię. Potrzebuję prądu? Myk, ktoś zaraz przynosi przedłużacz, rozdzielnik, przy okazji stara się też załatwić większy stół. Nigdy nie uda się, żeby wszystko było pikobelo, ale sztab ludzi dokładał wszelkich starań, żeby stworzyć nie tylko widowisko, ale i komfortowe warunki dla wszystkich.

Pierwsze rozmowy
Tak się złożyło, że Mistrzostwa Polski otwierały zmagania orlików i elity mężczyzn. Nie dojechał wówczas jeszcze mój kolega redakcyjny Kacper Krawczyk, więc każdą rozmowę prowadziłem sam. Mam nadzieję, że nie rzucało się w oczy to, że nigdy tego nie robiłem w takiej formie, acz po wywiadzie z Kamilem Gradkiem byłem już spokojny, że nie będzie źle – tak pozytywnej osoby dawno nie poznałem. Kolejnego dnia pojawiły się nowe wyzwania – dla wielu młodych zawodników i zawodniczek były to zapewne pierwsze takie wywiady, ale mam nadzieję, że duma rodziców, przyjaciół czy własna z tego, że ktoś o nich pisze wynagrodziła stresik z takiej rozmowy.

Nauczka
W czwartek przeprowadziliśmy z Kacprem 13 wywiadów. Do hotelu wróciliśmy po 19, już było wiadomo, że snu to nie będzie, ale narodził się jeszcze jeden problem – gdzieś posiałem słuchawki. To wydłużyło naszą pracę do jakiejś drugiej w nocy i już było wiadomo, że do końca wyjazdu to my się nie wyśpimy. A przecież rano trzeba wstać, znów postawić relację tekstową, być z Państwem na 100%.

Relacja tekstowa
Właśnie… To zawsze jest ciekawa zabawa. Teoretycznie z Mistrzostw Polski był przekaz wideo w internecie, w dodatku z komentarzem. W praktyce jednak czasem miał on problemy techniczne, więc z Kacprem kombinowaliśmy co zrobić, by zawsze mieć najświeższe informacje. Metoda na to była prosta – jeden ogarnia co się da na mecie, ogląda transmisję na wielkim telebimie, który organizatorzy postawili w okolicach finiszu w Nowym Dworze Mazowieckim, zagląda do realizacji i ogólnie robi wszystko, co się da, drugi zaś wsiada do jakiegoś wozu technicznego i w kolumnie podsłuchuje radia wyścigu – to było podczas Mistrzostw Polski prowadzone naprawdę dobrze.

Kolumna
Jeździłem już w życiu w wozie dyrektora wyścigu, miałem przyjemność zabrać się także na bufet, ale to jazda w kolumnie wyścigowej jest czymś, czego nie da się opisać. Dynamika akcji, bliskość kolarzy, te wyprzedzania na żyletki na wąskich, mazowieckich dróżkach – tego nie czuć w telewizji. Gdy w sobotę okazało się, że na jezdni leżą zawodniczki obu trenerów, którzy zabrali mnie na trasę to poziom emocji wyskoczył we mnie poza skalę. Powrót na klapie, lepki bidon by wspomóc wracającą zawodniczkę – wszystko w granicach przepisów, a przy tym z bliska niesamowicie szalone i dużo bardziej dynamiczne niż na ekranach telewizorów. Złamana klamka, uszkodzony widelec, ale przede wszystkim te prędkości, hałas i gęstość akcji w kolumnie – to warto zobaczyć osobiście, na żywo.

Kibice
Właśnie – żeby coś oglądać na żywo to trzeba się wybrać na trasę. Kibiców w tym roku nie zabrakło, a to zawsze sukces organizacyjny. Choć w internecie pokazywany plac pewnie sugerował pustki to spieszę z wytłumaczeniem – w tych upałach po prostu nikt nie chciał przebywać w gigantycznej, betonowej niecce. Widzowie jednak byli i myślę, że nie mogą żałować.

Młodzi i ikony
Jakoś tak fajnie jest móc sobie porozmawiać jak równy z równym z ludźmi, o których dotychczas wiedziało się tylko z telewizji. Serio! Jeśli ktoś myśli o rozpoczęciu przygody dziennikarskiej to takie chwile niesamowicie budują, że to nie jest wcale kwestia dziesiątek lat pracy, żeby zostać zauważonym i cieszyć się pewnym szacunkiem.

Z drugiej strony są zaś młodzi zawodnicy, o których często i gęsto nie pamięta się w popularnych mediach. Wtedy właśnie pojawiają się tacy ludzie jak ja, a kończenie rozmów słowami „do zobaczenia” sprawiało mi niekwestionowaną przyjemność. Obserwując z bliska tych chłopaków i dziewczyny wiem jedno – mamy fajne, młode pokolenie i jeśli uda im się poprowadzić dobrze swoje kariery to ta „dziura” po Kwiatkowskim i Majce wcale nie musi być tak ogromna jak krzyczą malkontenci. Nawet jeśli części z nich nie powiedzie się wszystko idealnie to i tak, kurde, fajnie było widać w zawodnikach i zawodniczkach autentyczną pasję do tego sportu, który jest przecież tak cholernie ciężkim kawałem chleba. Ja Was podziwiam drodzy sportowcy, robicie niesamowitą robotę i przyjemnością było mi poznać się z Wami osobiście.

Kacper Krawczyk
Na koniec… Wybacz mi mój drogi kolego z redakcji Naszosie.pl, że Cię tak mordowałem tempem i wiecznymi pytaniami „za ile będziesz miał XYZ”. Te Mistrzostwa Polski sprawiły, że nakręciłem się na jakieś niesamowite obroty i mogłem być z tym aż męczący. Ot jak wszystko dookoła jest udane to i samemu starałem się trzymać poziom, a dzięki Tobie prawie każdy aspekt tego wyjazdu wyszedł tak, jak sobie nie potrafiłem nawet wymarzyć.

Drodzy czytelnicy, trenerzy, zawodnicy, reszto redakcji – dziękuję za ten fantastyczny tydzień. Dla takich momentów rozwijam się i pracuję oraz mam nadzieję, że będę mógł ich dzielić z Państwem tylko więcej i więcej.

Poprzedni artykułTour de France 2022: Zabawna wpadka Gerainta Thomasa
Następny artykułMost nad Sundem – zapowiedź 2. etapu Tour de France 2022
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Michal
Michal

Bardzo dobre były relacje naszosie z MP. Gratulacje

Mietek
Mietek

Proszę nauczyć się sprawdzać tekst przed publikacją. Zła gramatyka i interpunkcja