Przed nami jeden z najciekawszych wyścigów jednodniowych w Europie – a na pewno bardzo lubiany przez tych, dla których solą kolarstwa są góry. Mont Ventoux Dénivelé Challenge, bo o nim mowa, zabierze kolarzy dwukrotnie na szczyt jednej z legend kolarstwa, a po zwycięstwo z pewnością sięgnie najlepszy z najlepszych.

To dopiero 4. edycja francuskiego wyścigu kategorii 1.1. W pierwszej po triumf sięgnął Jesús Herrada przed Romainem Bardetem i Reinem Taaramäe, rok później na podium stali Aleksandr Vlasov, Richie Porte i Guillaume Martin, zaś rok temu za plecami Miguela Ángela Lópeza bój o drugie miejsce wygrał Óscar Rodríguez przed Enriciem Masem.

Jak widać jedynie 3 z 9 kolarzy do dziś jeździ nadal w tej samej ekipie, w której odnosili te sukcesy – przypadek? Tak sądzę. Jeśli jednak ta sytuacja się powtórzy i w tym roku to będzie już można powoli analizować pewną prawidłowość, że sukces na Mont Ventoux jest pewnym bodźcem do zmian w karierze…

A tak na poważnie – zawodnicy w tym roku, jak za każdym razem, wyruszą z Vaison-la-Romaine i po 153km zakończą zmagania na szczycie Giganta Prowansji. Trasa jest zatem bliźniacza do tej z edycji 2021, a na dojeździe do głównej trudności na zawodników czekają jeszcze podjazdy pod Col de la Madeleine (1,7km; 4,1%), Col de la Gabelle (8,8km; 5,3%) i Gorge de la Nesque (18,6km, 2,3%).

Mont Ventoux będzie z kolei pokonywane w dwóch wariantach – najpierw zawodnicy pokonają dość prostą, liczącą 24,5km opcję o średnim gradiencie 4,9%, a następnie zmierzą się już z tą legendarną wspinaczką o długości 19,5km i uśrednionym nachyleniu wynoszącym niemalże 8%.

Pogoda
Czy na Górze Wiatrów będzie w tym roku porywiście? Zanosi się na to, że nie. Prognozy mówią, że na szczycie kolarzom bardziej doskwierać będzie prawie 30-stopniowy upał i pełne słońce, ale nie wiatr – ten ma nie przekraczać 30km/h nawet w porywach. Wygląda więc na to, że na odsłoniętych zboczach Giganta Prowansji tym razem to temperatury odegrają kluczową rolę.

Faworyci
Lista zwycięzców jasno wskazuje na to, że Mont Ventoux Dénivelé Challenge nie wygrywają przypadkowi kolarze. Listę startową otwierają kolarze Cofidisu – triumfator z pierwszej edycji Jesús Herrada oraz 3. rok później Guillaume Martin. W pogoni za punktami UCI i utrzymaniem w WT mocny skład do Francji posyła Movistar Team – z górą powalczą Alejandro Valverde, Iván Ramiro Sosa czy świeżo upieczony zwycięzca etapowy z Critérium du Dauphiné – Carlos Verona.

Fajnie prezentuje się także ekipa EF Education-EasyPost – 8. rok temu był Simon Carr, ale liderami wydają się być prędzej Esteban Chaves i Ruben Guerreiro – odpowiednio 7. i 9. kolarz niedawno zakończonego Delfinatu. Z Mont Ventoux zmierzy się także najlepszy młodzieżowiec tejże etapówki – Tobias Halland Johannessen (Uno-X Pro Cycling Team), któremu do późnych kilometrów pomagać zapewne będzie Jacob Hindsgaul.

Przed swoją publicznością dobrze pokazać się będą chciały zapewne francuskie ekipy – Groupama-FDJ w bój puszcza Michaela Storera i Attilę Valtera, zaś AG2R Citroën Team reprezentować będą Felix Gall, Nans Peters i Jaakko Hänninen. Wydaje się jednak, że poza Australijczykiem to resztę stać raczej na miejsce pod koniec pierwszej dziesiątki.

Dalej na liście startowej znajdziemy jeszcze kilka ekip WT, acz w składach, które kolokwialnie mówiąc „nie urywają”. Trek – Segafredo wystawia do walki Mattiasa Skjelmose Jensena i Antwana Tolhoeka, Astana Qazaqstan Team liczyć może na Javiera Romo, zaś barw Israel – Premier Tech bronić będą Michael Woods i Carl Fredrik Hagen.

Mniejsze ekipy? Pozwolę sobie pominąć zespoły CT – tam nie ma nikogo wartego uwagi, ale kilku ciekawych zawodników znajdziemy jeszcze w drużynach z drugiej dywizji. Team Arkéa Samsic zabiera fajną ekipę, której pracę wykończyć powinni Michel Ries (7. przed rokiem) i 20-letni Alessandro Verre, Caja Rural – Seguros RGA może wierzyć w doświadczonego Mikela Nieve, „weterana” wystawia też B&B Hotels – KTM w postaci Pierre’a Rollanda, zaś dla ekipy TotalEnergies o dobry wynik postarają się pewnie Hiszpanie – Cristián Rodríguez i Víctor de la Parte.

Mój typ
Iván Ramiro Sosa jedyne co potrafi to jeździć w górę – fatalnie zjeżdża, nie radzi sobie z jazdą indywidualną na czas, przeraża go wiatr. Wydaje się jednak, że dziś potrzebna będzie tylko ta pierwsza umiejętność i to ona zapewni mu zwycięstwo.

Transmisja
Za kolarzami podążać będą kamery produkujące obraz dla L’Equipe. W Polsce pozostaje nam najprawdopodobniej przekopać internet w poszukiwaniu jakiejś relacji, której nie będzie blokował komunikat „wideo niedostępne w Twoim kraju”.

Poprzedni artykułTour de France 2022: Romain Bardet stanie na starcie
Następny artykułDrużyna Movistar musi gonić za punktami UCI. Pomoże w tym Alejandro Valverde
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Michal
Michal

To powinien być monument! Chętnie bym obejrzał. I to powinien być etap TdF. Co roku