Pozostanie nierozstrzygnięte, czy zakończona niedawno 105. edycja Giro d’Italia była porywającym widowiskiem. Nie ulega natomiast wątpliwości, że był to bardzo wymagający wyścig. Nikt więc nie zasłużył na odpoczynek bardziej, niż Jai Hindley (Bora-hansgrohe), który podczas krótkiego urlopu odwiedził jedną ze świątyń kolarstwa.
Zwycięzca pierwszego wielkiego touru tegorocznego sezonu odpoczywa obecnie nad jeziorem Como. Podczas urlopu postanowił zahaczyć o miejscowość Magreglio, gdzie znajduje się znana z wyścigu Il Lombardia kaplica Madonny del Ghisallo oraz poświęcone dziejom kolarstwa szosowego muzeum.
Jak się okazuje, Hindley odwiedził drugi z wymienionych obiektów z własnej inicjatywy i bez wcześniejszego uprzedzenia, ale bardzo szybko został zidentyfikowany przez pracowników muzeum. Olśniony ścianą szczelnie wypełnioną różowymi koszulkami wcześniejszych triumfatorów Giro d’Italia, 26-letni Australijczyk postanowił ofiarować również swoją, która zawisła obok trykotów Gilberto Simoniego i Egana Bernala.
Straight to the pool room! 😍👕
🇦🇺 Aussie champion @JaiHindley hangs the beautiful maglia rosa from his Giro d'Italia win at Museo del Ciclismo Ghisallo. 🇮🇹🚵
📰 Full sport coverage: https://t.co/wzVDJ6auEr
🎥 @jaihindley / museoghisallo #Giro pic.twitter.com/AqUpa2HJez— ABC SPORT (@abcsport) June 2, 2022
Oczywiście nie znam go, ale wygląda na fajnego, skromnego chłopaka. Życzę mu, żeby do swoich dużych możliwości dodał trochę, a może więcej, niż trochę, zadziorności, takiej w stylu Contadora.