Tegoroczna edycja wyścigu Giro d’Italia jest pierwszym wielkim tourem, który Mathieu van der Poel (Alpecin-Fenix) przejechał w całości. Pomimo że Holender czuje się lepiej niż oczekiwał, to do Tour de France nie zamierza startować w żadnym wyścigu.
Van der Poel wygrał pierwszy etap i przez trzy dni nosił maglia rosa. Od początku deklarował, że chce dojechać do Werony i tak zrobił, finiszując na 57. miejscu w klasyfikacji generalnej. Po drodze zajął kilka miejsc w czołówce, a najbliżej drugiego zwycięstwa był w Jesi, gdzie uległ tylko Biniamowi Girmayowi.
– Trochę nie do końca tak, jak chciałem poszły mi ucieczki, no i ten sprint przeciwko Girmayowi. Ale to Giro było niesamowitym doświadczeniem i jestem zadowolony. Przyjechałem tutaj z celem założenia różowej koszulki, a ponadto razem z drużyną wygraliśmy dwa etapy, więc był to udany wyścig. Oczywiście, chciałem odnieść drugie zwycięstwo, ale i tak jestem szczęśliwy. W trakcie wyścigu doświadczyłem kilku wyjątkowych momentów – jednym z nich był podjazd Passo Fedaia
– Van der Poel mówił dziennikarzom w niedzielny wieczór.
Holender czuje się po trzech wymagających tygodniach ścigania lepiej niż przypuszczał, ale pomimo to woli nie ścigać się do Tour de France. Teraz odpocznie, a następnie pojedzie na zgrupowanie wysokościowe do Livigno.