fot. Alpecin-Fenix

Ostatni etap Giro d’Italia znów bez typowego sprinterskiego finiszu. Marka Cavendisha i spółkę ograła czwórka, w której najszybszy okazał się Dries De Bondt.

Choć trudno to uwierzyć, że aby przypomnieć sobie finisz o zwycięstwo w trzecim tygodniu Giro d’Italia trzeba cofnąć się aż do… 2018 roku. Wówczas pierwszy na finiszu w Mediolanie zameldował się Sam Bennett. Od tego czasu pod koniec wyścigu sprinterzy albo w ogóle nie dostają szans, albo po prostu ich nie wykorzystują, z czego skrzętnie korzystali uciekinierzy z Josefem Cernym i Damiano Cimą na czele. Dziś najszybsi zawodnicy w stawce mieli stanąć przed szansą na zakończenie tej serii.

Niestety szanse mają jednak to do siebie, że nie zawsze się je wykorzystuje. Nadzieję na to, że sprinterzy swoją znów zaprzepaszczą mieli z pewnością dzisiejsi uciekinierzy: Davide Gaburro, Edoardo Affini, Magnus Cort, a także Dries De Bondt. Początkowo nic nie wskazywało na to, by tym razem ekipy sprinterskie znów musiały obejść się smakiem. Harcownicy byli trzymani na krótkiej smyczy – peleton rzadko wypuszczał ich na więcej niż dwie minuty.

Tyle tylko, że ich przewaga wcale nie topniała wraz z upływem kolejnych kilometrów. Gdy na 30 kilometrów przed metą wynosiła 2:30 można było jeszcze wzruszyć ramionami. Później jednak zaczęło robić się coraz bardziej nerwowo. Na 10 km przed metą różnica wciąż wynosiła ponad minutę. A w ciągu kolejnych siedmiu zdążyła spaść jedynie do 40 sekund. Wtedy sprawa była właściwie przesądzona, nawet pomimo tego, że jadący w peletonie kolarze wyraźnie przyspieszyli.

Było już jednak zbyt późno, by wyprzedzić uciekinierów. Na ostatnich metrach zacięty pojedynek o zwycięstwo stoczyli De Bondt z Affinim, z którego zwycięsko wyszedł ten pierwszy. Trzeci był Cort, czwarty Gabburo. Czternaście sekund za nimi dojechał bardzo przerzedzony peleton. Nie dojechali w nim m.in. Juanpe Lopez, Thymen Arensman, Guillaume Martin oraz Jai Hindley. Ten ostatni jednak miał szczęście, ponieważ jego strata wynikała z defektu w strefie ochronnej, dzięki czemu jego sytuacja w klasyfikacji generalnej pozostaje bez zmian.

Wyniki 18. etapu Giro d’Italia 2022:

 

Poprzedni artykułTour of Estonia 2022: Zapowiedź wyścigu
Następny artykułCircuit de Wallonie 2022: Andrea Pasqualon z pierwszą wygraną od lat
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
zbig
zbig

„oszukali” brzmi dosyć pejoratywnie,użyłbym „przechytrzyli” …

Maciej
Maciej

Najpiękniejszy etap Giro w tej edycji wyścigu. Wielkie brawa i serdeczne podziękowania dla de Bondta, Affiniego, Corta i Gaburro. To była walka Dawida z Goliatem. Ucieczka tego kwartetu dołożyła kolejną cegiełkę do budowy wizerunku wielkiego i wspaniałego kolarstwa i wyścigu magii Giro.

Guilermo
Guilermo

zbig: wcale nie pejoratywnie, peleton też oszukiwał uciekinierów wypuszczając ich na smyczy,- i trafiła kosa na kamień 🙂