Genua / pixabay

Umajone San Remo włoski wielki tour odwiedzi dopiero w piątek, ale to czwartkowy odcinek będzie najdłuższym w tegorocznej edycji imprezy. 12. etap Giro d’Italia skłoni do refleksji nie tylko za sprawą pokonywanego przez peleton dystansu, a do pierwszego monumentu sezonu nawiąże zarówno nieoczywistym charakterem trasy, jak i finałem na liguryjskim wybrzeżu.

O ile wspomniany Milano-Sanremo jest zdecydowanie najdłuższym wyścigiem jednodniowym całego kalendarza startów, czwartkowy odcinek Giro d’Italia wygrywa z etapem do Reggio Emilia zaledwie o kilometr, oferując łącznie dystans 204 kilometrów i 2867 metrów przewyższenia.

To na tym drugim aspekcie jutrzejszej rywalizacji warto się na moment zatrzymać, ponieważ 12. etap włoskiego wielkiego touru ma to, czym pierwszy z pięciu monumentów kolarstwa nie może się pochwalić: zlokalizowany w pobliżu wybrzeża podjazd, który jak najbardziej jest w stanie zatrzymać większość sprinterów. Mowa tu o położonym na północ od Genui Valico di Trensasco (4,3 km, śr. 8.0%, max. 12%), który pokonany zostanie 30 kilometrów od linii mety. Na papierze to dość daleko, ale nieustępliwy charakter finałowego wzniesienia może sprawić, że czasu na odrobienie strat i tak zabraknie.

Nie można nie wspomnieć też o pierwszej premii 3. kategorii dnia, czyli Passo del Bocco (6,0 km, 4,0%, max. 8%). Po pierwsze dlatego, że o ile sama w sobie nie przedstawia ona większej trudności, mozolna wspinaczka w jej kierunku trwać będzie od startu w Parmie, a 90 kilometrów jazdy po falso piano na każdym pozostawi jakiś ślad. Po drugie i ważniejsze zaś, zjazd z Passo del Bocco był miejscem tragicznego wypadku Woutera Weylandta podczas 3. etapu wyścigu w 2011 roku – wydarzenia, które odcisnęło na Giro d’Italia trwałe piętno.

Na ostatnim odcinku czwartkowego etapu peleton przejedzie też przez Viadotto Genova San Giorgio, czyli miejsce innego, jeszcze większego wypadku. Wiadukt ten zastąpił bowiem Ponte Morandi (Viadotto Polcevera), którego częściowe zawalenie się w 2018 roku przyczyniło się do śmierci 43 osób.

Linia mety zlokalizowana jest na prostym, ale lekko wznoszącym się (ok. 2%) odcinku.

Oto, co na temat 12. etapu 105. edycji Giro d’Italia napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 12, 19 maja: Parma > Genua (204 km)

Najdłuższy etap 105. edycji Giro d’Italia zabierze peleton z położonej na Nizinie Padańskiej Parmy, przez niższe partie Apeninów, do największego ośrodka miejskiego Ligurii – Genui. Samo rozmieszczenie podjazdów na liczącej 204 kilometry i 2867 metrów przewyższenia trasie pozwala sądzić, że jest to odcinek, który mogliby przetrwać najbardziej wytrzymali sprinterzy, jednak detale już dość jasno wskazują na ucieczkę dnia. W szczególności warto zwrócić uwagę na fakt, że pierwsza część trasy to niemal nieustanna wspinaczka, której kres wyznacza dopiero Passo del Bocco (6,0 km, 4,0%, max. 8%) – miejsce tragicznej śmierci Woutera Weylandta – oraz bardzo wymagający finałowy podjazd pod Valico di Trensasco (4,3 km, śr. 8.0%, max. 12%). Jego szczyt oddalony jest od mety w Genui o 30 kilometrów.

Pogoda

Czwartek będzie kolejnym pięknym dniem dla uczestników 105. edycji Giro d’Italia. Temperatura w okolicach 25-27 stopni Celsjusza, niewielkie zachmurzenie i słaby wiatr gwarantują, że liguryjskie wybrzeże pokaże się ze swojej najlepszej strony.

Faworyci

Nieoczywisty etap z wyraźnym wskazaniem na ucieczkę dnia lub specjalistów od wyścigów jednodniowych, pod nieobecność Biniama Girmaya (Intermarche-Wanty-Gobert) musi paść łupem Mathieu van der Poela (Alpecin-Fenix). Ale czy na pewno?

Holender cały czas pozostaje ofensywnie nastawiony, dynamiczny i piekielnie szybki, ale obserwując ostatnie etapy można było odnieść wrażenie, że trwająca już ponad 10 dni rywalizacja zaczęła odciskać na nim pewne piętno. Wyścig rozgrywany na dystansie znacznie wykraczającym poza jeden tydzień jest dla Van der Poela nowym doświadczeniem i dopiero uczy się on reakcji własnego organizmu, dlatego wyjątkowo zalecam dać mu trochę czasu i odrobinę obniżyć oczekiwania. Co nie znaczy, że nie wygra. Jedynie, że nie musi.

Konieczności otwierania kolejnej butelki spumante z przyjemnością pozbawi lidera Alpecin-Fenix cały szereg zawodników: od zdolnych zabłysnąć na trasach pagórkowatych klasyków górali, przez sprytnych uciekinierów, po najbardziej wytrzymałych sprinterów.

Do głowy przychodzi więc wiele nazwisk, między innymi Vincenzo Albanese (EOLO-Kometa), Bauke Mollema (Trek-Segafredo), Alessandro De Marchi (Israel-Premier Tech), Magnus Cort, Jonathan Caicedo (EF Education-Easy Post), Jhonatan Narvaez (INEOS Grenadiers), Mauro Schmid, Mauri Vansevenant (Quick-Step Alpha Vinyl), Fabio Felline (Astana Qazaqstan), Diego Ulissi, Alessandro Covi (UAE Team Emirates), Simone Consonni (Cofidis), Andrea Vendrame, Lilian Calmejane (AG2R Citroen), Thomas De Gendt (Lotto Soudal) i Lennard Kämna (Bora-hansgrohe).

 

Giro d’Italia 2021: zapowiedź całego wyścigu

Giro d’Italia 2022: oficjalna lista startowa

Giro d’Italia 2022: plan transmisji telewizyjnych

Poprzedni artykułPoważny wypadek pod Warszawą: kierowca wjechał w 14 kolarzy, jeden z nich nie żyje.
Następny artykułGiro d’Italia 2022: Caleb Ewan nie przystąpi do 12. etapu
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments