Kulisy piątkowego zwycięstwa Carlosa Rodrigueza (INEOS Grenadiers) na 5. etapie wyścigu Itzulia Basque Country mogą budzić pewne kontrowersje, ale walka młodego Hiszpana na finałowej ściance najprawdopodobniej była zwiastunem wielu przyszłych triumfów.
Po swoim pierwszym zawodowym sukcesie, okupionym nie tylko własnym wysiłkiem, ale również długą i bezowocną pracą Marca Solera (UAE Team Emirates), pochodzący z Andaluzji 21-latek w dość pokrętny sposób odniósł się do swojego braku współpracy w ucieczce.
Marc Soler świetnie dzisiaj pojechał, jest mi go szkoda i muszę mu podziękować. Był jak motocykl, bez niego nie zdołałbym wygrać. Był dzisiaj najsilniejszy, na pewno silniejszy ode mnie, wykonał niesamowitą pracę,
– wyznał Carlos Rodriguez.
Na mecie w debiutującej na trasie Wyścigu Dookoła Kraju Basków Mallabii Rodriguez cieszył się nie tylko z czynionych przez siebie postępów, ale również sytuacji, w jakiej przed decydującym etapem imprezy znalazł się lider jego ekipy.
Cieszę się, ponieważ mamy też Daniela Martineza, który jest 2. w klasyfikacji generalnej i może wygrać cały wyścig. Czuję się dobrze od początku roku, jestem zadowolony z własnej ewolucji, krok po kroku robię postępy i w przyszłości będę celował w kolejne zwycięstwa. Ciągle nie mogę uwierzyć, że udało mi się wygrać w tak dużym wyścigu. Byłem na limicie, nie byłbym w stanie dać z siebie więcej,
– powiedział.
Przed ostatnim etapem tegorocznej edycji wyścigu Itzulia Basque Country Daniel Martinez (INEOS Grenadiers) zajmuje 2. miejsce w klasyfikacji generalnej, tracąc zaledwie 2 sekundy do prowadzącego Remco Evenepoela (Quick Step Alpha Vinyl). Losy całej imprezy rozstrzygną się na sobotnim odcinku, który zwieńczy dwukrotna wspinaczka do sanktuarium w Arrate.
Lepiej by było, żeby po prostu milczał. Kolejny do listy niechlubnych zwycięstw „na kuzyna (czy Cousin’a)”…
Wstyd mi za takich zawodowych kolarzy