fot. Bike Aid

Zakończyły się rozgrywane w Egipcie mistrzostwa Afryki w kolarstwie szosowym. Rozdano 15 kompletów medali, a najważniejsze z nich – w elicie mężczyzn, zdobyli odpowiednio Henok Mulubrhan (wyścig ze startu wspólnego) oraz Gustav Basson (jazda indywidualna na czas).

O tym, że poza Europą istnieje ogromny problem z organizacją i prestiżem mistrzostw kontynentalnych pisałem w moim małym felietonie na ten temat jakiś czas temu. Niech symbolem wszystkiego będzie to, że zaaranżowałem w nim, iż mistrzostwa Afryki odbędą się w Burkina Faso, a te miały miejsce w Egipcie. Skąd ten błąd? Nie istniała żadna strona prowadząca informacje na temat tych zawodów, a ich lokalizacja została zmieniona na ostatnią chwilę w związku z tym, że pierwotny gospodarz nie podołał.

Przejdźmy jednak do aspektu sportowego – rozdano tu 15 kompletów medali, a właściwie dzień po zakończeniu zawodów znamy pełne wyniki 13 z wyścigów. Rywalizację otworzyły jazdy drużynowe na czas w środę – we wszystkich czterech kategoriach (elita kobiet i mężczyzn, juniorzy i juniorki) triumfowała Erytrea. Niech jednak pewnym symbolem będzie to, że dla przykładu wśród pań do lat 18 udało się zebrać jedynie 3 zespoły na starcie…

Puste listy startowe, większość państw nieobecna
Łącznie w Sharm el-Sheikh rywalizowało niespełna 200 zawodników i zawodniczek we wszystkich kategoriach wiekowych… Drugiego dnia na starcie jazdy indywidualnej na czas stanęło 26 panów, spośród których najszybszym okazał się pochodzący z Republiki Południowej Afryki Gustav Basson, w stawce 20 juniorów wygrał Erytrejczyk Aklilu Arefayne, pań było 19, a triumfowała Algierka Nesrine Houili, zaś w gronie 13 juniorek po zwycięstwo sięgnęła Caitlin Thompson z RPA.

Trzeciego dnia rozegrana została drużynowa jazda na czas – w sztafecie brało udział 3 panów i 3 panie z 7 nacji, a triumfował Mauritius – kraj, w którym nie ma na ten moment nie ma żadnego zawodowego kolarza ani kolarki. Podobnie jak ma to miejsce w Europie tak i tam prestiż takiej formy rywalizacji okazał się być praktycznie żaden, a start odpuściły sobie największe gwiazdy tego czempionatu.

Wyścigi ze startu wspólnego
W sobotę do walki stanęli juniorzy i juniorki. Było to odpowiednio 32 kolarzy i 19 zawodniczek, a po złote medale sięgnęli Yoel Habteab (Erytrea) i ponownie Caitlin Thompson (RPA). Szkoda, że frekwencja była aż tak niska.

Niedziela to już wyścigi elity. Tu tytuł zdobył Henok Mulubrhan, Erytrejczyk reprezentujący na co dzień niemiecką drużynę Bike Aid. Miejmy nadzieję, że jego koszulka będzie ładniejsza niż ta, którą przez ostatni rok dzierżył Ryan Gibbons z UAE Team Emirates. Wśród 34 pań (znów „szalenie” wielka stawka) wygrała reprezentantka gospodarzy, Egipcjanka Ebtissam Zayed Ahmed.

Czy istnieje jakieś lekarstwo by mistrzostwa kontynentalne zyskały jakkolwiek na prestiżu i przestały być traktowane po macoszemu? Obawiam się, że będzie z tym ciężko bez wyraźnych działań ze strony UCI, a świat ciesząc się triumfem Biniama Ghirmaya w Gandawa-Wevelgem nie dostrzega jednocześnie, że to sukces jednostki, za którym niestety nie idzie zmiana w systemie. A przecież starczyłoby na start np. wydzielenie przez Międzynarodową Unię Kolarską wolnego tygodnia w kalendarzu na organizację wszystkich mistrzostw kontynentalnych w jednym terminie…

Poprzedni artykułRozegrano IX Memoriał Eryka Stolarza
Następny artykułKamil Gradek nie wystartuje w kilku kolejnych wyścigach
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments