Matej Mohorič
fot. Milano-Sanremo

27-letni Matej Mohorič, po fenomenalnym ataku na zjeździe z Poggio di Sanremo, sięgnął po wygraną w 113. edycji Mediolan-San Remo. Na mecie sporo mówiono jednak nie tylko o Słoweńcu, ale i o opuszczanej sztycy, jaka została zastosowana w jego rowerze.

Jeśli ktoś nie oglądał tegorocznej edycji Mediolan-San Remo to warto ją nadrobić, był to bowiem jeden z najlepszych wyścigów ostatnich lat. W samej końcówce, już na zjeździe z Poggio di Sanremo, na atak zdecydował się Matej Mohorič. Słoweniec jadąc na granicy (a właściwie to poza nią) zdrowego rozsądku skakał po jezdni i rowie, bronił się przed uderzeniem w murek, ogólnie szalał, ale wszystko to dało mu największy sukces w karierze – wygrany monument.

Na mecie szybko zaczęto mówić o zaobserwowanej przez Słoweńca i jego ekipę „sztuczce” w postaci opuszczanej sztycy. Ta sprawiła, że rower 27-latka z Bahrain – Victorious posiadał niższy środek ciężkości co ułatwiło temu świetnemu technicznie zawodnikowi jeszcze lepsze pokonywanie zjazdów. Sam Matej Mohorič nie krył się z zastosowaniem takiego rozwiązania i na mecie od razu przyznał się, że tak właśnie było.

Zespół wpadł na pomysł użycia opuszczanej sztycy, ponieważ ten wyścig bardzo mi odpowiada i ma na końcu kluczowy dla przebiegu zjazd. Ja myślałem o tej imprezie przez całą zimę. Wiedziałem, że jeśli będę mógł odpowiednio trenować i być w wystarczająco dobrej kondycji, by nie zostać zgubionym na Poggio, to mam szansę na atak na zjazdach – a ryzykując planowałem włączyć się do walki o zwycięstwo

— opowiadał po wyścigu Matej Mohorič.

Czy to właśnie ten szczegół w połączeniu z umiejętnościami Słoweńca i faktem, że taki atak planował od wielu miesięcy sprawił, że to 27-latek przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść? Zawodnik Bahrain – Victorious nie ukrywa, że właśnie tak mogło być.

Tak, planowaliśmy od dawna użycie opuszczanej sztycy. Nie spodziewałem się, że ta zmiana zrobi wielką różnicę, ale po testach podczas treningów byłem bardzo pozytywnie zaskoczony

— kontynuował wątek „technologiczny” zwycięzca Mediolan-San Remo 2022.

Trzeba także pamiętać, że droga Słoweńca nie była usłana różami. Jeszcze niedawno leżał podczas Strade Bianche, którego nie ukończył, później miał przerwę w treningach, nie startował przez ostatnie 2 tygodnie, ale jak się okazało nic nie zdołało go powstrzymać w drodze do życiowego sukcesu.

Wróciłem do idealnej kondycji po tym, jak zachorowałem w lutym, ale niestety uległem poważnemu wypadku, kiedy Julian Alaphilippe rozbił się na Strade Bianche i mocno uszkodziłem kolano – przez trzy lub cztery dni w ogóle nie wsiadałem na rower. Nigdy jednak nie przestałem wierzyć – powiedziałem, że jeśli tak ciężko pracowaliśmy tej zimy i ustawiliśmy rower, to musimy zrobić wszystko, by teraz to wykorzystać. Każdego wieczoru i każdego ranka korzystałem z fizjoterapii. Zrobiłem kilka podstawowych treningów, aby utrzymać jak najlepszą kondycję. Dzisiaj jestem tutaj – nie szło mi super dobrze, ale to wystarczyło, aby pozostać z najlepszymi na Poggio. Na zjazdach po prostu poszedłem all-in i nie mogę uwierzyć w mój sukces. Brakuje mi słów

— zakończył wypowiedź po wyścigu Matej Mohorič.

Poprzedni artykułOlympia’s Tour 2022: Elmar Reinders wygrywa trzeci etap, Alan Banaszek na piątym miejscu
Następny artykułVoster ATS Team na słoweńskie klasyki
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Jacek
Jacek

Łubudu! No to Matej przywalił!

zbig
zbig

„opuszczoną niżej” to on ma granicę strachu…😀