fot. Jumbo-Visma

Zakończył się ekscytujący „opening weekend”, otwierający sezon brukowanych klasyków. Zgodnie z przewidywaniami, pierwsze północne wyścigi przyniosły nam wiele emocji, szalonych akcji i pięknych zwycięstw. Co spośród tego najbardziej zapadło nam w pamięć?

Planowana ucieczka Taco van der Hoorna

Taco van der Hoorn na starcie jest gwarantem emocji – jeśli tylko może, stara się jeździć agresywnie i w pojedynkę, bądź też z drobną pomocą współtowarzyszy ucieczki, przeciwstawia się bezwzględnego peletonu. W Kuurne-Bruksela-Kuurne znów mogliśmy oglądać geniusz i niesamowitą moc Holendra – kolarz Intermarche – Wanty – Gobert Materiaux zabrał się w ucieczkę dnia, następnie utrzymał się w czołowej grupie, gdy doskoczyli do niej główni faworyci, a później oderwał się od niej wraz z Christophe’em Laporte’em i Jhonatanem Narvaezem. Wszystko to zaplanował sobie… w listopadzie, a jego plan niemalże się powiódł – uciekinierzy zostali doścignięci na kilkadziesiąt metrów przed metą. Taco van der Hoorn po raz kolejny zaprezentował jednak piękną wolę walki, która nieraz pomogła mu w osiągnięciu pięknych triumfów. Niewykluczone, że już niedługo zobaczymy, jak Holender doda do swojego palmares zwycięstwo w jednym z belgijskich klasyków.

Średni występ Quick-Step Alpha Vinyl

Choć start sezonu klasyków kolarze belgijskiej formacji okrasili zwycięstwem Fabio Jakobsena w Kuurne-Bruksela-Kuurne, jako zespół nie byli najmocniejsi. Omloop Het Nieuwsblad zdecydowanie nie poszedł po ich myśli – brakowało ich w najważniejszych akcjach, a ostatecznie wyścig najwyżej ukończył Florian Senechal, który uplasował się na 9. pozycji. Drobną wymówką mogą być problemy techniczne, w przypadku Kaspera Asgreena, ale nie może to usprawiedliwiać słabego występu w otwarciu sezonu klasyków. Dzień później było znacznie lepiej – zawodnicy w niebiesko-białych koszulkach byli widoczni i starali się jechać aktywnie, lecz wciąż czegoś brakowało. W końcówce za wszelką cenę chcieli dogonić trzyosobowy odjazd, ale sami nie byli w stanie z tego zrobić – wszyscy pomocnicy Fabio Jakobsena „wyjechali się” jeszcze przed ostatnim kilometrem i ten w końcówce był zdany wyłącznie na siebie. Na szczęście, dla ekipy Quick-Step Alpha Vinyl, Holender po raz kolejny pokazał klasę i udowodnił, że wyścigów nie wygrywa tylko ze względu na znakomite rozprowadzenie, lecz po prostu jest jednym z najszybszych sprinterów świata. Mimo że belgijska drużyna jako zespół nie pokazała się z najlepszej strony, absolutnie nie można wyciągać pochopnych wniosków na temat tego, jak zaprezentują się w najważniejszych wyścigach – tam zapewne wszyscy podopieczni Patricka Lefevere’a będą w najwyższej dyspozycji i włączą się w walkę o wygrane.

Forma Petera Sagana pod znakiem zapytania

W pierwszych wyścigach sezonu Słowak nie był za bardzo widoczny, a gdy pokazywały go kamery, było to raczej spowodowane faktem, iż odpadał on od peletonu. Nie wiadomo, czy jego gorsza dyspozycja jest spowodowana niedawnym zakażeniem koronawirusem, czy może po prostu spokojnie przygotowuje się do najważniejszych, wiosennych celów – nie był to udany start klasyków dla trzykrotnego mistrza świata. Sagan co prawda ukończył obydwa wyścigi, ale uplasował się w nich na 98. (Omloop Het Nieuwsblad) i 117. pozycji (Kuurne-Bruksela-Kuurne). Kolejne wyścigi powinny dać nam odpowiedź na pytanie, w jakiej formie jest Słowak – jak sam powiedział w wywiadzie dla holenderskiego WielerFliets: „dla klasykowców sezon zaczyna się od Mediolan-San Remo”.

Waleczny jak Victor Campenaerts

Pomimo trzech defektów i kraksie w Omloop Het Nieuwsblad, Belg z Lotto Soudal wracał do czołówki. Nie był on jednak usatysfakcjonowany samym powrotem do pierwszej grupy – starał się jechać aktywnie, na zjeździe z Kapelmuuru zaatakował wraz z Oliverem Naesenem, ale zostali oni złapani. Później, gdy na atak zdecydował się Wout van Aert, Victor Campenaerts udał się za nim w pogoń lecz ostatecznie dopadła go grupka pościgowa. Ostatecznie uplasował się na piątej pozycji – w sprincie z kilkunastoosobowego „peletoniku” szybsi byli od niego tylko Sonny Colbrelli, Greg van Avermaet i Oliver Naesen. Belg z Lotto Soudal swoim występem w Omloop Het Nieuwsblad kolejny już raz pokazał, że odkąd przemienił się w klasykowca, nie brakuje mu motywacji i chęci do walki, która z czasem z pewnością przełoży się na zwycięstwa. Szansę na zanotowanie pierwszego triumfu w belgijskim klasyku będzie miał już jutro, w Le Samyn, gdzie będzie jednym z głównych faworytów do zwycięstwa.

Jumbo-Visma jednym z najmocniejszych zespołów w stawce

Holenderska formacja była tej zimy aktywna na rynku transferowym. Poza nielicznymi dobrymi występami Nathana Van Hooydoncka – Woutowi van Aertowi brakowało bardzo dobrych pomocników, na których mógłby liczyć w kluczowych momentach wyścigów. Między innymi z tego powodu, Jumbo-Visma podpisało umowy z takimi kolarzami, jak Tiesj Benoot, Tosh Van der Sande czy Christophe Laporte. Zmianę w stylu jazdy zawodników Richarda Plugge było widać już w pierwszych startach w północnych klasykach – kolarze, nie tylko Wout van Aert, w żółtych koszulkach jeździli bardzo aktywnie i byli w stanie kontrolować rywalizację. W Omloop Het Nieuwsblad niezwykle ważną rolę odegrał Tiesj Benoot, który pomagał swojemu liderowi i sam atakował. Nie można jednak zapomnieć o ogromie pracy wykonanej wcześniej przez pozostałych pomocników. W Kuurne-Bruksela-Kuurne z bardzo dobrej strony pokazał się natomiast Christophe Laporte, który jechał w ucieczce, złapanej na ostatniej prostej wyścigu. Mając w składzie takich kolarzy, jak Van Aert, Benoot, Laporte, Van der Sande, Laporte czy Affini, ekipa Jumbo-Visma jest w stanie zgromadzić w tym roku wiele zwycięstw na belgijskiej ziemi.

Jhonatan Narvaez – z Ekwadoru na bruki

Nieczęsto widzimy kolarzy z Ameryki Południowej, walczących o zwycięstwa w wyścigach po bruku. Jhonatan Narvaez niejako wyłamuje się spośród licznej reprezentacji kontynentu, w której dominują sprinterzy i świetni górale. Już w ubiegłym roku Ekwadorczyk pokazywał, że w północnych klasykach stać go na wiele – szczególnie aktywnie jechał w Kuurne-Bruksela-Kuurne, gdzie został złapany na 1,5 kilometra do mety, a także uplasował się na 9. miejscu w Le Samyn. Tegoroczny sezon belgijskich wyścigów rozpoczął bardzo dobrymi występami, zarówno w Omloop Het Nieuwsblad, jak i w niedzielnym Kuurne-Bruksela-Kuurne. Ekwadorczyk inicjował i zabierał się w groźne akcje, jednak ostatecznie żadna z nich nie zakończyła się sukcesem. Wczoraj, wraz z Taco van der Hoornem i Christophe’em Laporte’em, został złapany tuż przed metą, ale swoją jazdą pokazał całemu światu, że należy brać go pod uwagę w kontekście walki o czołowe lokaty w największych wyścigach klasycznych.

Solidarność zwycięzców z Ukraińcami

Są sprawy ważniejsze niż kolarstwo. Choć w zachodniej Europie życie toczy się normalnie – za naszą wschodnią granicą toczy się wojna. Z Ukraińcami solidaryzuje się cały świat, w tym kolarze. Wykorzystując swoją pozycję i możliwość dotarcia do większej grupy osób, zarówno Wout van Aert, jak i Fabio Jakobsen, po zwycięstwach w pierwszych wyścigach klasycznych, wyrazili wsparcie dla mieszkańców Ukrainy. To małe, ale jakże potrzebne gesty w tych trudnych czasach!

Poprzedni artykułLorenzo Rota z nowym kontraktem w Intermarché – Wanty – Gobert Matériaux
Następny artykułIsrael – Premier Tech z najwyższą średnią wieku w historii World Touru
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments