Alejandro Valverde wygrał Gran Camiño. Ostatni etap prowadzącego po Galicji wyścigu padł łupem Marka Paduna.
Jazda na czas była ostatnim wyzwaniem, przed którym stanęli uczestniczący w pierwszej edycji galicyjskiej imprezy kolarze. Dystans kończącej zmagania próby czasowej wynosił blisko 16 kilometrów. Jej trasa była nieco pagórkowata i kończyła się krótką wspinaczką. Alejandro Valverde, tracący przed czasówką zaledwie dziesięć sekund do Michaela Woodsa, ciągle liczył, że będzie w stanie zapewnić sobie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej.
Pierwszym kolarzem, który pojawił się na rampie startowej był 24-letni Santiago Mesa. Urodzony w Kolumbii kolarz wykręcił czas 25:06 i to do niego porównywano tych, którzy na trasie pojawili się później. Większość z nich kończyła swoją jazdę ze zdecydowanie bardziej imponującymi rezultatami. Nic dziwnego, bo wśród nich było sporo świetnych czasowców: Nelson Oliveira, Mathias Brandle czy Chad Haga. Najlepszy wynik osiągnął Portugalczyk, a jego 20:36 pozwalało mu przez kilkadziesiąt minut utrzymywać prowadzenie.
Jednak ostatecznie to nie on sięgnął dziś po triumf – lepszy okazał się jeżdżący dla Israel – Premier Tech Derek Gee. A później w jego ślady poszli Ion Izagirre i Jesus Herrada i… Mark Padun. Nieoczekiwanie to właśnie ten ostatni odniósł zwycięstwo etapowe, mające szczególną wartość w tym niesamowicie trudnym dla jego rodaków czasie.
Był to jego pierwszy triumf w barwach EF Education-EasyPost. Triumf, choć nie pierwszy, a 134 w karierze odniósł za to Alejandro Valverde – Hiszpan zajął 3. miejsce na etapie, przegrał z Ukraińcem o 10 sekund, ale i tak udało mu się wyprzedzić Woodsa. Wygrał więc klasyfikację generalną o 7 sekund przed Kanadyjczykiem. Podium uzupełnił dzisiejszy zwycięzca.
Слава Україні! Jebać Putina!
Super!