fot. UAE Team Emirates

W nowym roku chcielibyśmy wyjść do Państwa z kolejnym nowym cyklem – jako redakcja postanowiliśmy wybierać kolarza miesiąca. Pierwszym zwycięzcą takiego plebiscytu został Brandon McNulty. Zasłużył na to swoimi świetnymi wynikami osiąganymi podczas Challenge Mallorca.

Za nami pierwszy miesiąc roku 2022. Wyścigów kolarskich póki co nie było za wiele, niemniej postanowiliśmy wybrać kolarza stycznia według redakcji naszego serwisu. Naszosie.pl tworzy wiele osób, a każdy ma swoje obserwacje i przemyślenia, toteż poniżej znajdą Państwo po trzech kolarzy proponowanych przez poszczególne osoby wraz z krótkim opisem wyjaśniającym dane wybory. Rzecz jasna zapraszamy do polemiki w komentarzach!

Aleksandra Górska
1. Brandon McNulty
2. Alejandro Valverde
3. Simon Clarke

Początek kolarskiego sezonu zawsze ma swoje gwiazdy, z których tylko garstka jest w stanie świecić z równą mocą przez kolejne miesiące, podczas gdy większość ponownie przypomina o sobie dopiero w sierpniu, jeśli nie lutym.

Pod tym względem pierwsze tygodnie 2022 roku okazały się bardzo ciekawe, ponieważ wysoką formę pokazali zawodnicy z każdej możliwej do wyobrażenia kategorii: starzy wyjadacze (Valverde), mistrzowie ogórkowego sezonu (Wellens), ekskluzywni pomocnicy (McNulty), młodzi-zdolni (Girmay) czy nawet zagubieni i odnalezieni (Capiot).

Jak na obiektywnie niewielką liczbę rozegranych dni wyścigowych, konkurencja w plebiscycie na kolarza stycznia okazała się zaskakująco zacięta, a wyboru nie ułatwiały szczątkowe relacje z imprez – postawiłam więc na matematykę. Z kolarzy, którzy błyszczeli na wymagających trasach Majorki kumulatywnie najlepsze wyniki osiągnął Brandon McNulty, zwyciężając w Trofeo Calvia, a w Trofeo Pollenca i Serra de Tramuntana zajmując odpowiednio 2. i 4. miejsce. Sukcesy młodego Amerykanina cieszą, również ze względu na świadomość, że kiedy stawka wzrośnie, będzie musiał on poświęcić swoje własne ambicje na rzecz tych równie młodego i jeszcze zdolniejszego lidera ekipy UAE Team Emirates.

Podium uzupełniają Alejandro Valverde, któremu nie sposób nie życzyć udanych ostatnich miesięcy długiej i pełnej sukcesów kariery i Simon Clarke, który wbrew swojej woli prawie przygodę z zawodowym sportem zakończył, a występami na Majorce udowodnił, że ma jeszcze całkiem sporo do zaoferowania jako kolarz.

Jakub Jarosz
1.Brandon McNulty
2. Amaury Capiot
3. Kobe Goossens

W styczniu mieliśmy w sumie ledwie kilka imprez UCI, a świetną formę pokazał niejeden zawodnik. 1. miejsce dla Brandona McNulty’iego za wygraną, drugą i czwartą lokatę w klasykach na Majorce, zdecydowanie najlepsze wyniki. Na podium trafiają u mnie także Amaury Capiot, za dwa świetne finisze, oraz Kobe Goossens – zaskoczył mnie najbardziej ze wszystkich. Rozważałem też Alejandro Valverde, Tima Wellensa i Roniela Camposa – ten ostatni trzeci rok z rzędu wygrał klasyfikację generalną Vuelta al Tachira en Bicicleta.

Bartek Kozyra
1. Biniam Girmay
2. Alejandro Valverde
3. Brandon McNulty

Zawodnikiem, którego widziałbym na pierwszym miejscu jest Biniam Girmay. Wprawdzie Erytrejczyk ma za sobą tylko jeden udany start, ale za to jaki. Wygrał przecież Trofeo Alcudia, a o tym, jak dużą miał konkurencję, niech świadczy fakt, że obok niego w czołowej “10” znaleźli się m.in. Pascal Ackermann, Giacomo Nizzolo, Michael Matthews, Ivan Garcia Cortina czy Ryan Gibbons. Zresztą, samo to, że ekipa postawiła w sprincie na niego, a nie doświadczonego i, mimo wszystko, wciąż szybkiego, Alexandra Kristoffa, mówi samo za siebie. Girmay raz jeszcze pokazał, że jest być może najbardziej utalentowanym kolarzem z Afryki w historii.

Girmaya wybrałem, mając na względzie przede wszystkim przyszłość tego kolarza. Z kolei przeszłością kierowałem się przy wyborze Alejandro Valverde. Hiszpan jest żywą legendą, jeśli chodzi o ściganie na Majorce – od początku długiej zawodowej kariery tylko dwa razy kompletnie odpuścił starty w tamtejszych wyścigach. Swoją przygodę z Balearami zakończył na siedmiu triumfach. Z ważnym dla siebie miejscem Hiszpan pożegnał się w kapitalnym stylu. Najpierw zajął 6. miejsce w Trofeo Calvia, później był drugi w Trofeo Serra de Tramuntana, a wisienką na torcie było jego zwycięstwo w Trofeo Pollenca. To, jak dobry potrafi być po czterdziestce Hiszpan jest po prostu niepojęte.

Była przyszłość, była przeszłość, więc teraz czas na teraźniejszość. Bo istnieje wiele powodów, by to Brandona McNulty’ego uznać najlepszym zawodnikiem pierwszego tygodnia sezonu. Długi, niczym finał Australian Open z pewnym Majorkańczykiem w roli głównej, samotny rajd po zwycięstwo w Trofeo Calvia, 2. i 4. miejsce w dwóch innych wyścigach… można by wymieniać naprawdę długo. Jednak nazwa “kolarz miesiąca” pozostawia pewne pole do interpretacji, więc mogłem sobie pozwolić na to, by umieścić Amerykanina dopiero na 3. miejscu.

Kacper Krawczyk
1. Brandon McNulty
2. Amaury Capiot
3. Felix Gall

Jako że kryteria wyboru „kolarza miesiąca” nie są ściśle ustalone, przy moim podium ustanowiłem swoje własne – pierwsza dwójka za wyniki, trzecie miejsce dla kolarza, który w jakiś sposób mnie zaskoczył. Wyróżnienie „kolarza miesiąca” moim zdaniem należało się Brandonowi McNulty’emu – w przepięknym stylu, po długiej szarży, wygrał Trofeo Calvia, a następnie pokazał pazur w dwóch kolejnych majorkańskich wyścigach. O drugie miejsce walczyli u mnie Amaury Capiot i Alejandro Valverde – ostatecznie z triumfem w wieku 41 lat wygrało pierwsze zawodowe zwycięstwo Belga (Grand Prix Cycliste de Marseille), który oprócz tego był drugi w Clasica Comunitat Valenciana 1969. Na najniższe miejsce na podium w moich oczach zasłużył Felix Gall – dwa razy meldował się w czołowej dziesiątce w klasykach z serii Challenge Mallorca, w tym uplasował się na piątym miejscu na stromym podjeździe w Andratx. Dotychczas w swojej zawodowej karierze Austriak nawet nie był blisko osiągnięcia takich wyników, więc jego ubiegłotygodniowe występy bardzo mi zaimponowały.

Na koniec trochę o nieobecnych – na swojej liście miałem też między innymi Arnaud De Liego oraz Biniama Girmaya. Z Erytrejczyka zrezygnowałem, ponieważ jego zwycięstwo, choć w bardzo mocnej obsadzie, nie było dla mnie aż tak wystrzałowe, jak piąte miejsce Felixa Galla. Brzmi to co najmniej dziwnie, ale mówimy tu o kolarzu, który od dwóch lat regularnie melduje się w czołówkach naprawdę dobrze obsadzonych wyścigów rangi 1.1/2.1 lub ProSeries. Pisząc ten akapit uświadomiłem sobie, że nie potrafię uargumentować, dlaczego na trzecim miejscu nie znalazł się u mnie Arnaud De Lie – z bliżej nieokreślonego powodu chyba po prostu większą sympatią darzę Felixa Galla.

Oskar Sasak
1. Brandon McNulty
2. Amaury Capiot
3. Alejandro Valverde

Najlepszym zawodnikiem minionego miesiąca w moich oczach był Amerykanin Brandon McNulty. 23-latek w imponującym stylu otworzył sezon jednodniowymi wyścigami rozgrywanymi na Majorce. Triumf po solowej uciecze przez ponad 60 kilometrów, drugie oraz czwarte miejsca robią wrażenie. Na drugiej pozycji na mojej liście znajduje się Belg Amaury Capiot. Sprinter francuskiej ekipy Arkéa Samsic doskonale rozpoczął nowy rok zajmując drugą lokatę w Clàssica Comunitat Valenciana oraz nareszcie odnosząc pierwszą zawodową wygraną w Grand Prix Cycliste de Marseille La Marseillaise, pokonując chociażby takich kolarzy jak: Mads Pedersen czy Bryan Coquard. Najniższy stopień podium to Alejandro Valverde. Długowieczny Hiszpan dalej udowadnia, iż wiek to dla niego tylko liczba. El Bala wystartował w trzech jednodniowych imprezach na Majorce prezentując się doskonale – nie wypadł on ani razu z czołowej dziesiątki oraz dwukrotnie stanął na podium, wygrywając jedną z edycji.

Arek Waluga
1. Brandon McNulty
2. Tim Wellens
3. Arnaud De Lie

Dla mnie zdecydowanym numerem jeden w styczniu był Brandon McNulty (UAE Team Emirates). Wciąż bardzo młody Amerykanin we wspaniałym stylu wygrał Trofeo Calvia nie pozostawiając złudzeń rywalom. Ze świetnej strony pokazał się także w dwóch innych klasykach na Majorce. Na drugim miejscu w moim rankingu Tim Wellens  (Lotto Soudal). Belg ma niebywały patent na Trofeo Serra de Tramuntana, gdzie wygrał już czwarty raz w karierze. Trzecie miejsce (pewnie dla niektórych trochę na wyrost) to kolega Wellensa z ekipy, czyli młodzian Arnaud De Lie. 19- letni Belg wygrał sprint podczas Trofeo Playa de Palma – Palma i zanotował swoje pierwsze zwycięstwo w zawodowej karierze, a zrobił to na swoim trzecim wyścigu w barwach Lotto Soudal. Tym samy potwierdził swój talent, który pokazywał już podczas juniorskich zmagań.

Marta Wiśniewska
1. Alejandro Valverde
2. Brandon McNulty
3. Biniam Girmay

Nie da się ukryć, że w mojej trójce znaleźli się jedynie kolarze, którzy startowali w cyklu Challenge Mallorca, ponieważ w styczniu jedynie ta impreza pozwoliła moim zdaniem wyciągnąć sensowne wnioski dotyczące formy. Bez wahania wpisałam na pierwszym miejscu Alejandro Valverde, bowiem trzy miejsca w pierwszej dziesiątce w trzech pierwszych startach sezonu plus zwycięstwo w wieku prawie 42 lat, to niewątpliwe imponujący wyczyn. Do tego Hiszpan jak zwykle prezentował aktywną i zaangażowaną jazdę, którą zawsze ogląda się z przyjemnością. Na drugim miejscu równie skuteczny i dobrze przygotowany po zimowych przygotowaniach Brandon McNulty. Mam nadzieję, że sukces w Trofeo Calvia otworzy Amerykaninowi worek zwycięstw w barwach UAE Team Emirates. No i last but not least Biniam Girmay, który pokazuje, że wicemistrzostwo świata orlików z 2021 roku nie było przypadkowe.

Tym samym kolarzem miesiąca zdaniem redakcji Naszosie.pl został Brandon McNulty. Dalsze miejsca w naszym rankingu zajęli Alejandro Valverde oraz Amaury Capiot. Zgadzacie się z takimi wyborami?

Poprzedni artykułNowy pociąg Caleba Ewana zdał pierwszy egzamin mimo zgaszonych świateł
Następny artykułJak w bańce – zapowiedź Volta a la Comunitat Valenciana 2022
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Piotr
Piotr

Nie

Tymek
Tymek

Z pierwszymi dwoma miejscami się zgadzam, ale z trzecim nie. Jednak postawiłbym Girmaya lub De Lie.