fot. Team Jumbo-Visma

Ludzie kochają wielkie pojedynki. Coppi i Bartali, Moser i Saronni, Armstrong i Contador… można by wymieniać w nieskończoność. Ostatnio natomiast jednym z dwóch duetów wzbudzających największe emocje jest ten tworzony przez Tadeja Pogacara i Primoza Roglica. Jak się okazuje, w przyszłym sezonie ich rywalizacja zostanie przeniesiona na kolejną arenę.

Chodzi o Mediolan-San Remo – wyścig, w którym dotychczas wymienieni zawodnicy nie startowali zbyt często. Jak dotąd obaj zanotowali w nim po jednym starcie. Żaden z nich nie zakończył się większym sukcesem. W 2017 roku Roglic zakończył Primaverę, która była jego pierwszym monumentem w karierze, na odległym, 67. miejscu. Lepiej powiodło się Pogacarowi, który półtora roku temu przyjechał na metę jako 12.

Jak widać, obaj panowie nie zdołali jeszcze spotkać się na trasie Primavery. Tymczasem podczas wczorajszej konferencji prasowej swój udział w wyścigu potwierdził Pogacar, a teraz w jego ślady poszedł Roglic. Czy zobaczymy ich toczących kolejną wielką batalię, tym razem na włoskiej ziemi?

Cóż, z jednej strony Mediolan-San Remo nie jest już klasykiem dla sprinterów, a obaj Słoweńcy dysponują przyspieszeniem predestynującym ich do zwycięstwa w tym klasyku. Poza tym obaj Słoweńcy dosłownie do każdego wyścigu przystępują z myślą o walce o jak najwyższe lokaty. Z drugiej Tadeja Pogacara czeka najtrudniejszy sezon w karierze. Primavera będzie dla niego jednym z czterech monumentów w sezonie, a przecież najważniejsze dla niego będą dwa wielkie toury – Tour de France i Vuelta a Espana.

Jak się okazuje, Roglic również będzie miał gdzie się ścigać. Jak podaje Wielerflits, na jego plan startów będą składać się, oprócz Mediolan-San Remo, takie wyścigi jak: Paryż-Nicea, Itzulia Basque Country, Strzała Walońska i Liege-Bastogne-Liege. W trzech ostatnich zawodach powinien spotkać Tadeja Pogacara. Podobnie zresztą jak podczas najważniejszego dla obu panów Tour de France. Dlatego niezależnie od tego, co wydarzy się na trasie Primavery, w zbliżającym się sezonie raczej nie będziemy narzekać na brak pojedynków między słoweńskimi mistrzami.

 

Poprzedni artykułZnamy kalendarz Kamila Małeckiego na pierwszą część sezonu 2022
Następny artykułDavide Formolo zderzył się z dzikiem na treningu
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Tajfun
Tajfun

Znajdę u Państwa gdzieś rozpiskę z datami najważniejszych imprez w tym roku?

Łukasz
Łukasz

Stawiam na Tadzia. Rogalik – jak mawia moja córka – jak dla mnie jest taki, jakiś „nie taki” 🙂

Michal
Michal

A co za dziwne typy wymyśliły ściganie grandtourowców na M-SR??? Może w lutym w Azji już mają walczyć do upadłego? Zajadą Tadzika, a to talent na 7xTdF