fot. Movistar Team / bettiniphoto

Annemiek Van Vleuten zakończyła pierwszy kobiecy Paryż-Roubaix w najgorszy z możliwych sposobów. Jednak Holenderka ma już za sobą pierwszy trening od feralnego upadku.

Przypomnijmy, że mistrzyni olimpijska w jeździe indywidualnej na czas zaliczyła bardzo bolesny upadek na trasie „Piekła Północy”. Efekt? Złamania obojczyka i miednicy. Choć od tamtej chwili minęły zaledwie dwa tygodnie, to dominatorka z Kraju Tulipanów powoli wraca do normalności.

Dochodzę do siebie. Od czasu wypadku trzy razy zrobiłam rundkę na swoim rowerze miejskim. Siedzę na nim wysoko, na bardzo miękkim i szerokim siodełku, więc wszystko jest w zasadzie bezbolesne. We wtorek miałam pierwszą przejażdżkę. Po 16 kilometrach byłam kompletnie wykończona. Ale to przejdzie! Ból wciąż jest moim przewodnikiem – mówi mi, co mogę, a czego nie mogę zrobić, ale tak długo, jak go nie czuję, mogę się ruszać

– pisze na swojej stronie internetowej.

Wszyscy wiemy jednak, że jazda na rowerze miejskim bardzo różni się od „prawdziwych” treningów na szosówce. Zawodniczka Movistaru zaznacza więc, że przed nią jeszcze długa droga.

Ludzie pisali do mnie, że cieszy ich to, że tak szybko doszłam do siebie. Niestety jest to tylko po części prawda. Aby wrócić do pełnej sprawności po złamaniu kości potrzeba zazwyczaj około 4-6 tygodni. Mnie to również dotyczy.

 

Poprzedni artykułWill Barta odchodzi z EF Education-Nippo
Następny artykułHector Carretero odchodzi z Movistar Team
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments