fot. Remco Evenepoel/Twitter

Remco Evenepoel i Max Walscheid, czyli z pozoru zestawienie dwóch absolutnych kontrastów. Jeden niski, świetnie jeżdżący po górach, drugi bardzo wysoki, potrafiący doskonale finiszować, a jednak łączy ich zdecydowanie ponad przeciętne radzenie sobie w walce z czasem. Dlaczego i jeden i drugi potrafią jeździć tak szybko? Na to pytanie, na podstawie ich występu w niedzielnym wyścigu o tytuł mistrza świata w jeździe indywidualnej na czas, postaram się odpowiedzieć poniżej. 

Zacznijmy od zestawienia sylwetek obu panów. Jako pierwszego na tapet weźmy dużo bardziej znanego Belga.

Remco Evenepoel 🇧🇪

Wzrost: 171 cm

Waga: 61 kg

Wiek: 21 lat, urodzony 25.01.2000 r.

Zawodowe wygrane: 21

Pozycja na rowerze czasowym:

fot. Deceuninck – Quick Step

Max Walscheid 🇩🇪

Wzrost: 199 cm

Waga: 90 kg

Wiek: 28 lat, urodzony 13.06.1993 r.

Zawodowe wygrane: 11

Pozycja na rowerze czasowym:

fot. Bund Deutscher Radfahrer

Różnice w kategorii zarówno wagowej jak i wzrostowej są, co wyraźnie widać nawet na zdjęciach, potężne. Zaprezentowane powyżej pozycje idealnie obrazują, który kolarz na jakim elemencie bazuje. Remco Evenepoel ze względu na swój wzrost oraz zaledwie 61 kilogramów wagi jest na rowerze dużo bardziej kompaktowy. Jego powierzchnia czołowa stawia dużo mniejszy opór niż powierzchnia niemal 30 centymetrów wyższego Niemca, ten za to stawia na generowanie ogromnej, wręcz absurdalnie wysokiej mocy, o wartościach brzmiących zupełnie abstrakcyjnie dla zwykłego amatora, którą dzięki swojej specyficznej budowie jest w stanie produkować przez długi okres. Walscheid ma aż 199 centymetrów wzrostu, co fizycznie stanowi dla niego pewne ograniczenie i praktycznie nie ma możliwości, by na rowerze złożył się tak idealnie jak młody Belg.

Przejdźmy do konkretów. Obaj Panowie rywalizowali dwa dni temu w wyścigu o tytuł mistrza świata w jeździe indywidualnej na czas. Trasa czempionatu rozgrywanego w belgijskiej Flandrii mierzyła 43 kilometry i 300 metrów, łączne przewyższenie wyniosło zaledwie 78 metrów, więc śmiało można powiedzieć, że było całkowicie płasko, technicznych trudności także nie obserwowaliśmy zbyt wielu.

Z pozoru wygląda to na przebieg idealny dla archetypowych specjalistów od tej konkurencji, czyli mocno zbudowanych, bazujących na swej mocy kolarzach, a jednak brązowy medal powędrował w ręce drobnego Evenepoela. Czas uzyskany przez Belga to 48 minut i 31 sekund, średnia prędkość 53.549(!). A oto jakie wartości dokładnie pozwoliły mu na zanotowanie takiego rezultatu:

fot. Strava Remco Evenepoel

Max Walscheid zajął 11. miejsce i jego czas to 49 minut i 41 sekund. Strata do kolarza Deceuninck – Quick Step równa 1’10”, ponad półtorej sekundy na kilometrze, całkiem sporo. A to dane budzące chyba jeszcze większy podziw, chociaż gdy przypomnimy sobie wagę Remco Evenepoela… no nic, spójrzmy na to:

fot. Strava Max Walscheid

456 watów przez prawie 50 minut! Każdy amator kolarstwa posiadający pomiar mocy, może wyjść na rower, zacząć jechać 450 watów i tylko sobie wyobrazić ile pracy kosztuje dojście do takiego poziomu, coś niesamowitego, ale jednak wystarcza to na, tylko albo aż, jedenaste miejsce na świecie, więc czego brakuje? Brakuje tej wielokrotnie wspominanej i szeroko omawianej – aerodynamiki. Nie wątpię, że zarówno Niemiec, jak i jego drużyna Qhubeka NextHash zrobili wszystko co w ich mocy, by uczynić Maxa jak najbardziej opływowym na tyle na ile dało się to zrobić. Nadal udało się pojechać świetny wynik, lecz gdy spojrzymy na to, że trasa pod jego specyfikę była wręcz idealna (może jedynie odrobinę za długa), to kto wie czy nie jest to maksimum, które Walscheid może z siebie wycisnąć.

Remco wygenerował 384 watów co, przy wadze 61 kilogramów, daje nam aż 6.29 w/kg. Pozwala mi to wnioskować, że jednak Belg ważył podczas tego startu odrobinę więcej. Nie zmienia to faktu, że pojechał ponad minutę szybciej od Niemca, produkując o 70 watów mniej. To dobitnie pokazuje potencjał jaki drzemie w rozwoju technologicznym tej konkurencji oraz korzyści jakie niesie za sobą praca nad aerodynamiczną pozycją i sprzętem, który minimalizuje opory powietrza.

Ostatnim aspektem budzącym moją uwagę była różnica w rytmie obydwu kolarzy. Nie dotarłem do informacji z jakich przełożeń korzystali, lecz widzimy, iż Evenepoel kręcił równe 100 obrotów na minutę, czyli kadencja raczej optymalna podczas tego typu wysiłku. Wyróżnia się za to zaledwie 91 obrotów na minutę Niemca, być może dysponował on twardszym przełożeniem od Belga i stąd aż taka różnica? Przy takiej mocy i takim rytmie, śmiało można wnioskować, że Niemiec mógł mieć założone 58 zębów z przodu i 11 z tyłu, skoro kręcił tak wolno, to kto wie czy nie na takiej tarczy i takiej koronce z tyłu jego łańcuch spędził cały dystans.

Podsumowując, przepis na prędkość jest wyjątkowo prosty, aerodynamika + wysoka moc. Jeśli ktoś chce stać się wybitnym specjalistą od walki z czasem to jedno nie może eliminować drugiego. Trzeba znaleźć złoty środek.

Poprzedni artykułAnnemiek Van Vleuten znów narzeka na radio
Następny artykułL’Avenir – zapowiedź 3. dnia mistrzostw świata Flandria 2021
Student III roku prawa Uniwersytety Łódzkiego. Były kandydat na kolarza z przeszłością w kategoriach juniorskich, obecnie kolarz - amator, pasjonujący się kolarskimi zmaganiami na wszystkich poziomach, od juniorów po World Tour.
Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Marcin
Marcin

A nie wzięło się to z w/kg? Remco 6.23 a Max 5.0. Te liczby nic nie mówią autorowi? Genialnie zdooopiona analiza danych. Ponad 100 kg amatorzy też kręcą 450 w I więcej ale co z tego jakie ma znaczenie ile watów się kręci bez przeliczenia na masę ciała?

Mathieu
Mathieu

zaledwie 91 obrotów na minutę Niemca” – lol, zaledwie? Przydałoby się trochę pojeździć lub chociaż poczytać.

Azi
Azi

Marcin waty na kilogram nie ma znaczenia na takiej płaskiej czasówce jaka była. Co do tych 450 W przez amatorów przez 49 to też mocno poleciałeś. Ogólnie bardzo fajny artykuł, jedynie czego tu brakuje to porównanie do Ganny, który lekki ani niski też nie jest..