fot. UAE-Team Emirates

Gdzie jeździ najwięcej kolarzy zawodowych na jednego mieszkańca? Belgia? Holandia? Francja, Włochy, Hiszpania? Oczywiście – każde z tych państw stanowi ogromną siłę, ale rekordową liczbę zawodowców per capita od lat znajdziemy w niewielkim Luksemburgu, gdzie kolarstwo zdecydowanie można nazwać sportem narodowym. Dziś rusza ich narodowy wyścig.

81. edycja Skoda-Tour de Luxembourg przeszła spory lifting wobec poprzednich lat. Ostatnimi czasy zrezygnowano z prologu, w tym roku tymczasem kolarze wrócą na kozy. Nie będzie to jednak drobna zabawa, a prawdziwa próba niejako ustawiająca klasyfikację generalną. Oprócz tego jak co roku należy się spodziewać ciekawej rywalizacji na lokalnych górkach i pagórkach, niemniej po kolei.

Historia
Pierwsza edycja została rozegrana w 1935 roku, a triumfował w niej reprezentant gospodarzy – Mathias Clemens. Do dziś pozostaje on rekordzistą tej imprezy, bowiem aż 5-krotnie wygrywał klasyfikację generalną. Drugim zawodnikiem na tej liście jest jeden z lokalnych bohaterów – 3 razy zwyciężał w „generalce” legendarny Charly Gaul.

Trasa od zawsze była układana tak, by powalczyć mogli w niej kolarze pochodzący właśnie z Luksemburga. To dzięki temu na liście zwycięzców znajduje się m.in. Fränk Schleck, a już kilka lat później do końca o triumf walczył kojarzony z zupełnie innym typem wyścigów Jempy Drucker.

W wynikach znajdziemy też sporo polskich wątków. 2. lokatę w 2003 roku zajął Piotr Wadecki, 3 lata później wynik ten powtórzył Tomasz Brożyna. Taką samą pozycję zajął też jadący w barwach CCC Sprandi Polkowice Jan Tratnik w edycji z 2018 roku, rok później 5. na koniec wyścigu był Szymon Rekita. Wciąż czekamy na pierwszy triumf etapowy w tej imprezie, a naszą nadzieją może być jedyny startujący w tegorocznej edycji Polak – Kamil Gradek z Vini Zabù.

Trasa
Skoda-Tour de Luxembourg liczyć będzie 5 etapów – 4 z nich to klasyczne odcinki ze startu wspólnego, zaś czwartego dnia odbędzie się jazda indywidualna na czas. Pominąwszy ostatni dzień zmagań każdy z pozostałych może być kluczowym dla klasyfikacji generalnej.

Etap 1: Luxembourg – Luxembourg (140km)
Na początek etap stosunkowo prosty, ale zawierający 4 górskie premie. Czujne oko zauważy, że ktoś się dobrze bawił kategoryzując je – w całym wyścigu istnieją bowiem tylko 2 rodzaje takowych – pierwsza kategoria oraz HC. Kluczowymi dla etapu będą zapewne 2 ostatnie wzniesienia – Côte de Stafelter (2,2km; 7,2%; pierwszy kilometr 10,1%) oraz prowadząca na metę w Kirchbergu ścianka o długości 1,3km i nachyleniu 6,5%. Rok temu tego typu etapy pewnie wygrywał Diego Ulissi.

fot. Procyclingstats

Etap 2: Steinfort – Eschdorf (186.1km)
Drugi, w mojej opinii królewski etap tej etapówki to prawdziwy rollercoaster, podczas którego na kolarzy czekają niezliczone podjazdy. Chciałoby się napisać, że to taki ardeński styl, ale większość z nich jest nieco dłuższa – mają mniej więcej 2-3, czasem nawet 4km długości. Aż 3-krotnie tego dnia zostanie pokonany podjazd Côte de Eschdorf (3,1km; 7,2%), ostatni raz już podczas wjazdu na metę i to ten nieregularny podjazd powinien być najbardziej istotnym dla klasyfikacji generalnej.

fot. Procyclingstats
fot. Procyclingstats

Etap 3: Mondorf-les-Bains – Mamer (189.3km)
Trzeciego dnia rywalizacji będzie jakby trudno, ale jednak ostatecznie dość łatwo. Wszystko za sprawą tego, że podjazdy będą miały mniejsze nachylenie, a i sama meta będzie ulokowana w stosunkowo prostym terenie. Czy to starczy by do mety dotarli najsilniejsi sprinterzy? W mojej opinii tak, acz życie lubi weryfikować takie tezy.

fot. Procyclingstats

Etap 4: ITT Dudelange – Dudelange (25.4km)
Spokojnie drodzy Warszawiacy, tym razem Dudelange nie zrobi pośmiewiska z naszej piłki nożnej w wydaniu klubowym, a po prostu będzie gospodarzem bardzo istotnej dla losów klasyfikacji generalnej jazdy indywidualnej na czas. Przeszło 25km, po drodze 2 hopki, które skutecznie powinny wybić z rytmu kolarzy specjalizujących się w płaskich czasówkach, z drugiej strony to oni nadal będą faworytami tego odcinka. Zastanawia tylko jedno – czy ten etap nie jest nieco za długi? Obawiam się, że niektórzy mogą czekać z atakami by po prostu być świeżym tego dnia.

fot. Procyclingstats

Etap 5: Mersch – Luxembourg (183.7km)
Dość śmiało na początku napisałem, że wyłącznie ostatni etap nie wydaje się być kluczowym dla klasyfikacji generalnej. Swoje zdanie podtrzymam, acz nie jest to też typowy odcinek dla sprinterów, a pełen ścianek, hopek i pagórków dzień zmagań z metą w największym mieście tego księstwa. Nie wydaje mi się jednak, by mogły tu powstać znaczące różnice, a wysoko sklasyfikowani po czasówce kolarze raczej powinni już spokojnie dopilnować, by ich miejsca pozostały niezagrożone.

fot. Procyclingstats

Faworyci
Dynamiczny góral, a właściwie „pagórkowiec” z świetnymi umiejętnościami w jeździe indywidualnej na czas? Wydaje się, że wygrać powinien na papierze João Almeida (Deceuninck – Quick Step), a jego głównym rywalem wydaje się być Juan Ayuso (UAE-Team Emirates). Rzeczywistość Skoda-Tour de Luxembourg bywała jednak wiele razy przewrotna, na starcie stanie bowiem np. triumfator z 2019 roku Jesús Herrada (Cofidis, Solutions Crédits) czy trzeci 2 lata wcześniej jego kolega klubowy Anthony Perez, których zapewne nikt nie wymieniłby w gronie ścisłych faworytów w takim terenie.

Tym samym wydaje się, że jeśli w ekipie z Emiratów gdzieś pogubi się ich 19-letni lider to powalczyć mogą np. Davide Formolo czy Marc Hirschi, podobną obstawę w Deceunincku ma Portugalczyk – u jego boku staną Mattia Cattaneo, Fausto Masnada czy Mauri Vansevenant. Bardzo ciekawe zestawienie wysyła AG2R Citroën Team – w genialnej formie jest Benoît Cosnefroy, ale być może przed swoją publicznością wygrać spróbuje Bob Jungels?

Jeśli już jesteśmy przy francuskich formacjach to Groupama-FDJ do walki posyła cały swój gwiazdozbiór – wystartuje David Gaudu, Thibaut Pinot, ale na czas lepiej jeżdżą przecież Attila Valter czy przede wszystkim Bruno Armirail. Team TotalEnergies do Luksemburga zabrał m.in Pierre’a Latoura i Anthony’ego Turgisa, a Team Arkéa Samsic to duet Nairo Quintana oraz Élie Gesbert.

Swoje 3 grosze do rekordowo mocnej listy faworytów dokłada Trek – Segafredo. W ich barwach wystąpią m.in. Bauke Mollema, Mattias Skjelmose Jensen czy Vincenzo Nibali, a także 3. kolarz edycji z 2016 roku – Luksemburczyk Alex Kirsch. Moim zdaniem warto jeszcze obserwować szalenie utalentowanego Duńczyka Anthona Charmiga (Uno-X Pro Cycling Team) i Philippa Walslebena z Alpecin-Fenix.

Nieco skromniej wygląda być może obsada sprinterska, ale z drugiej strony tych szans dla najszybszych niemalże tu nie ma. Jeśli dojedzie cała grupa to murowanym faworytem będzie Caleb Ewan (Lotto Soudal), a zagrozić mu mogą próbować Bryan Coquard (B&B Hotels p/b KTM), Jon Aberasturi (Caja Rural – Seguros RGA), Arvid de Kleijn (Rally Cycling), Andrea Vendrame (AG2R Citroën Team), Arne Marit (Sport Vlaanderen – Baloise) czy Jakub Mareczko (Vini Zabù).

Transmisja
Wszystkie etapy Skoda-Tour de Luxembourg będą do obejrzenia na antenie Eurosportu. Pierwsze cztery będą pokazywane w pierwszym kanale w godzinach 14:30-16:30, niedzielny trafił zaś na do ichniego drugiego programu i rozpocznie się nieco później – dopiero o 16:00.

Poprzedni artykułMedia: Łukasz Wiśniowski i 9 innych kolarzy łączeni są z EF Education – Nippo
Następny artykułKolarska kumulacja w Skierniewicach, czyli Wyścig Trzech Lilii
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments