Primož Roglič, Enric Mas
fot. La Vuelta

Za nami pierwszy „tydzień”, czyli 9 etapów La Vuelta ciclista a España Anno Domini 2021. Z jednej strony był to jeden z najprostszych początków hiszpańskiego wielkiego touru, z drugiej nadal trasa zdecydowanie mogła się podobać, a i udało się obejrzeć niejedno rozstrzygnięcie.

Liderem po 9. etapie jest Primož Roglič (Team Jumbo-Visma). Słoweniec wyprzedza dwóch kolarzy Movistar Teamu – Enric Mas traci 28 sekund, 1:21 to różnica między nim a Miguelem Ángelem Lópezem. 7 kolarzy sięgało przez ten czas po wygrane etapowe, mieliśmy przewidywalne rozstrzygnięcia jak i wielkie niespodzianki. Jednym słowem działo się!

Zgodnie z planem
Wypada zacząć podsumowanie od pierwszego w „generalce”, czyli Primoža Rogliča. Słoweniec zgodnie z planem został liderem po jeździe indywidualnej na czas w Burgos, tak jak chciał oddał koszulkę na kilka etapów kolarzom z ucieczek by po tym nieco dłuższym tygodniu zameldować się na czele klasyfikacji generalnej z przyjemną przewagą nad rywalami. Na razie wszystko idzie po prostu zgodnie z planem, można by się pokusić o stwierdzenie, że aż za łatwo.

Cisza, spokój
Pierwsza góra już na 3. etapie, a drugim ze startu wspólnego dała nam to, czego zabrakło w tegorocznym Tour de France – pewne uspokojenie peletonu. Oczywiście nie da się kompletnie uniknąć kraks, acz tych obserwowaliśmy w Hiszpanii dużo mniej niż w „konkurencyjnej” imprezie. I bardzo słusznie, tak właśnie powinno być.

Wielkie powroty
Kto by powiedział słuchając listy urazów Fabio Jakobsena, że już rok później będzie miał na koncie 2 etapy GT? Przecież jeszcze kilka miesięcy temu odpuszczał peleton by nie ryzykować upadku, przełamał się dopiero podczas lipcowego Tour de Wallonie. Teraz ponownie jest na szczycie i pod skrzydłami Patricka Lefevere’a może osiągnąć jeszcze więcej. Holender przyćmił tym samym wyczyn Reina Taaramäe, który na powtórną wygraną czekał w La Vuelcie czekał aż 10 lat, o czym też warto pamiętać.

Vuelta + sprinty = nietypowe, ale udane połączenie
Hiszpański wyścig raczej uchodził za ten nielubiący się z najszybszymi kolarzami. Często zdarzało się przez to, że nie przyjeżdżał tam praktycznie żaden z istotnych, w ten sposób np. John Degenkolb zgromadził w 3 lata aż 10 wygranych etapowych. W tym roku organizatorzy byli jednak dużo hojniejsi dla sprinterów, a ci odwzajemnili im się tworząc bardzo ciekawe widowiska. Po 2 triumfy zgromadzili Jasper Philipsen i Fabio Jakobsen, acz za ich plecami jest sporo kandydatów do niespodzianki.

Do 1000 razy sztuka
Ile to razy kibicowaliśmy uciekinierom, a im się w końcówce nie udawało? Magnus Cort tymczasem zaatakował z odjazdu w momencie, w którym zasadniczo można było ten ruch nazwać walką o czerwony numer. On jednak pojechał genialnie pod Alto de la Montaña de Cullera i odniósł wygraną, o której będzie można opowiadać podczas każdej tego typu końcówki. Dlatego właśnie zawsze warto próbować, choćby to miała być do 1000 razy sztuka…

fot. La Vuelta

Klasyfikacja punktowa na nowo
Nie wiem czy padło to wystarczająco razy, ale organizatorzy poszli po rozum do głowy i wreszcie przeprogramowano punktację do tejże klasyfikacji w stronę płaskich finiszy i lotnych premii. Podział na różne kategorie etapów to jedno, walka o to, że 5. kolarz na finiszu wewnątrz etapu bierze 10 oczek, a 6. nic to drugie. Fajne rozwiązanie gwarantujące, że walka jest zaciekła, a jej pulą nie jest jeden punkt w tą czy tamtą.

Zaskoczenia i rozczarowania
W sumie w pierwszej dziesiątce są sami kolarze, których można było się tam spodziewać. Fajnie, że na jej zapleczu z szansami na awans znajdują się z kolei kolarze, o których można było zapomnieć. Mowa o Louisie Meintjesie i Fabio Aru. Oby Włoch godnie pożegnał się z kibicami w swoim ostatnim wyścigu. Na plus zapisuje się też Juan Pedro López oraz choć zabrzmi to kontrowersyjnie to Romain Bardet. Francuz po upadku mógłby się wycofać, okrzyknięto by to pechem, który go nie opuszcza i już. 30-latek podniósł się jednak, zmienił cele i próbuje jakoś rozliczyć ten wyścig.

Na minus z kolei przede wszystkim zapisałbym postawę Arnaud Démare’a. Francuz jest wyprowadzany bardzo dobrze, dysponuje być może najlepszym pociągiem, a póki co był raz 2., raz 6. i to tyle. Gorzej ze sprinterów pojechał chyab tylko Davide Cimolai, którego nie ma już w stawce. Z faworytów „generalki” dziwnie dużo traci już Aleksandr Vlasov, przemęczony okazał się być Richard Carapaz, a zawiódł Mikel Landa i pokazujący potencjał na wiosnę Lucas Hamilton.

Ah Bala
Dla Alejandro Valverde to był 30 wielki tour. Nie ukończył dotychczas tylko 4, ba, tylko raz był poza top20 z tych zakończonych, a czterokrotnie poza top10. Hiszpan to po prostu marka sama w sobie, tymczasem pechowa kraksa sprawiła, że po raz pierwszy od 2002 roku nie ukończy La Vuelty. Żeby oddać skalę to kiedy ostatni raz mu się to zdarzyło na czele światowych rankingów był pewien pan z US Postal Service był wówczas na półmetku swojej drogi po 7 wygranych Tour de France.

Ciekawa drużynówka
Nie wiem co zadziałało tak na ekipy, ale wyraźnie kilka drużyn poluje w tym roku na klasyfikację drużynową. Po 9. etapach prowadzi Movistar Team, acz stracił jednego ze swoich tenorów. Bardzo czujnie jeździ Bahrain – Victorious, które potrafiło posłać wysoko 3 swoich kolarzy nie czekając na Mikela Landę. Przypadkiem wysoko może być Team Jumbo-Visma czy INEOS Grenadiers, z kolei wydaje się, że czujnie jeździło dotychczas UAE-Team Emirates. Jako ciekawostkę warto podać, że jest nagroda za wygranie na pojedynczym etapie i raz to się udało, a kilka razy blisko byli kolarze Euskaltel – Euskadi walczący na 3 sprinterów.

Perspektywy
Wydaje się, że liderzy będą teraz czekali na trzeci tydzień. Tym samym w drugim powinniśmy zobaczyć jedną batalię sprinterów i kilka ciekawych, bardzo licznych ucieczek. Oby ich jakość była na tyle dobra, że nie trzeba będzie wypluwać słów o ciekawości tegorocznej Vuelty…

Poprzedni artykułJumbo-Visma wzmacnia swój skład na klasyki
Następny artykułTour de l’Avenir 2021: Co mówi nam tegoroczna edycja? [analiza]
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments