Wygląda na to, że w przyszłym roku dyrektorzy UAE Team będą mieli dwóch renomowanych sprinterów. Kontrakt z zespołem przedłużył Fernando Gaviria.
Gdy kilka tygodni temu UAE Team oficjalnie ogłosiło podpisanie kontraktu z Pascalem Ackermannem mogło wydawać się, że dni Fernando Gavirii w zespole są policzone. Odkąd w 2019 roku kolumbijski sprinter dołączył do zespołu, znać o sobie daje „klątwa Deceuninck-Quick Step”.
O tym, jak duże są kłopoty 27-latka może świadczyć jego fatalna passa. Jeszcze niedawno wszystko wskazywało na to, że 16 września zawodnik będzie mógł „świętować” pierwszą rocznicę swojego ostatniego zwycięstwa w profesjonalnym peletonie. Na szczęście przygotowania do „hucznej imprezy”, zostały przerwane w Polsce. Wszystko dlatego że Kolumbijczyk okazał się najmocniejszy na finiszu w Rzeszowie.
Po wylocie z naszego kraju czekała na niego kolejna miła informacja – jego kontrakt został przedłużony na kolejny rok.
Fernando jest sprinterem światowej klasy i mając swój dzień, jest w stanie wygrać z każdym – to nie ulega żadnej wątpliwości. Natomiast nam to nie wystarczy – teraz będziemy chcieli się przekonać, czy stać go również na regularność. Wierzymy, że jest w stanie to zrobić i liczymy że w przyszłym roku będzie najlepszą wersją siebie
– mówił menedżer zespołu Joxean Matxin Fernandez, a jego słowa można odczytywać jako jasny komunikat. Mówiąc prościej – arabski zespół daje sprinterowi ostatnią szansę na poprawienie wyników.
Oprócz Gavirii kontrakt o rok przedłużyli również dwaj inni doświadczeni zawodnicy – Jan Polanc i Rui Costa. Jednak być może najważniejszym ruchem jest przedłużenie współpracy z Alessandro Covim. Choć młody kolarz wciąż czeka na swoje pierwsze zwycięstwo w zawodowym peletonie to już wielokrotnie zdołał pokazać drzemiący w nim olbrzymi potencjał.
Drugie miejsce na widowiskowym etapie do Montalcino podczas Giro d’Italia czy piąta lokata w Clasica San Sebastian to tylko niewielki wycinek udanych ostatnich miesięcy w wykonaniu 22-latka. Zaklepując sobie jego usługi do 2024 roku szefowie ekipy Rafała Majki liczą zapewne na to, że ich koszulki będą widoczne nie tylko na górskich przełęczach i płaskich finiszach, ale także w bardziej urozmaiconym terenie.