fot. La Vuelta

Jeden z najtrudniejszych i najciekawszych podjazdów w tegorocznej edycji hiszpańskiej Vuelty umiejscowiony jest na Estremadurze – regionie, do którego wyścig wraca po dłuższej przerwie. Mowa o Pico Villuercas, który nigdy wcześniej nie był wykorzystany przez profesjonalny wyścig kolarski. 28 sierpnia, kiedy to kolarze zmierzą się z tą wspinaczką, zdecydowanie trzeba zakreślić sobie w kalendarzu.

14. etap wyścigu Vuelta a España będzie jednym z najciekawszych w tegorocznej edycji. Wszystko z uwagi na podjazd Pico Villuercas, z którym kolarze zmierzą się dwukrotnie. Po raz pierwszy będą go podjeżdżać od krótszej, ale także niełatwej strony Collado de Ballesteros, a za drugim razem będzie to finałowa wspinaczka z początkiem w Guadalupe, u stóp słynnego klasztoru św. Marii z Guadalupe.

– Jest to etap górski zaprojektowany tak, aby zawierał dwa podjazdy pod Pico Villuercas. Dzięki temu będzie jednym z kluczowych odcinków tegorocznej edycji. Zapewni nam niesamowity spektakl i dlatego zdecydowaliśmy się zaplanować go w weekend

– mówił dyrektor La Vuelty Javier Guillén.

Podjazd liczy 15 km, średnie nachylenie wynosi 6,5%, zaś maksymalne 15%. Wspinaczka wyniesie kolarzy na wysokość około 1600 metrów nad poziom morza. To prawda, że w kolarskich wyścigach, a nawet w samej Vuelcie spotyka się o wiele trudniejsze podjazdy, lecz ten przykuwa uwagę zwłaszcza z powodu swojego debiutu, ale także dzięki malowniczym krajobrazom Estremadury, jakie można podziwiać ze szczytu. Szczyt umiejscowiony jest bowiem w sercu przepięknego parku Villuercas Ibores Jara, z którego – jak zapewniają organizatorzy – widać połowę Estremadury.

Chociaż Pico Villuercas nie jest kolosem pokroju chociażby Angliru, to i tak dzień ten można wpisać na listę tych, które będą decydować o klasyfikacji generalnej. Autorzy trasy La Vuelty, a także byli kolarze i eksperci zapewniają, że jest to trudna wspinaczka. Hiszpanie nazywają ją subidón, od subida, czyli podjazdu. Logika stworzenia tego rzeczownika jest taka sama jak w przypadku etapón, czyli bardzo trudnego etapu. Boleć zaczyna zwłaszcza w momencie, gdy do końca zostaje mniej niż połowa, ponieważ wówczas nachylenie zaczyna przekraczać 10%, by wreszcie sięgnąć 15%. Według Santi Blanco, byłego hiszpańskiego kolarza i zwycięzcy dwóch etapów na Vuelcie, jest to najlepszy moment do ataku. Zastrzega jednak, że to, czy etap ten okaże się w jakikolwiek sposób decydujący dla losów klasyfikacji generalnej, będzie zależało od samych kolarzy oraz decyzji, jakie zapadną w samochodach drużyn.

Blanco zwraca również uwagę na wiatr. Pico Villuercas prowadzi w dużej mierze w odkrytym terenie, gdzie często wieje mocno i z przodu. Zniechęca to w rezultacie do ataku, ponieważ – jak wiadomo – w takich warunkach trudno jest wypracować w miarę solidną przewagę nad rywalami. Generalnie podjazd ten o wiele lepiej pokonuje się „w kołach” niż jadąc solo na przedzie.

W sumie na Estremadurze odbędą się trzy etapy w dniach 27-29 sierpnia. Pierwszy z nich, czyli trzynasty odcinek będzie przeznaczony dla sprinterów. Drużyny mające w swoich składach najszybszych kolarzy w peletonie będą musiały opiekować się nimi podczas przeszło 200-kilometrowej przeprawy z Belmez do Villanueva de la Serena. Z kolei ostatni dzień w tym regionie to kolejny górski etap z czterema premiami górskimi, spośród których szczyt ostatniej zaplanowano 5 kilometrów przed metą w El Barraco. Dodatkową trudnością podczas etapów rozgrywanych na Estremadurze mogą być upały, które zazwyczaj panują w tym regionie na przełomie sierpnia i września.

Poprzedni artykułPlan transmisji telewizyjnych z Tour de Pologne 2021
Następny artykułSmutny koniec fajnej przygody Sama Bennetta
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments