Niestety to nie koniec nerwowości i kraks w wyścigu Tour de France. Na 37. kilometrze trzeciego etapu dość poważne upadki zaliczyli zarówno lider drużyny INEOS Grenadiers Geraint Thomas, jak i pomocnik Primoža Rogliča (Jumbo-Visma) Robert Gesink.
Kraksa spowodowana tzw. liźnięciem koła wydarzyła się na 37. kilometrze trzeciego sprinterskiego etapu z Lorient do Pontivy. Jako pierwszy przewrócił się Thomas, który według pierwszych doniesień ma wybity bark. Poważniejszych obrażeń (choć szczegóły nie są jeszcze znane) doznał Gesink, który został zmuszony wycofać się z wyścigu. To nie jest dobrą informacją dla Primoža Rogliča.
W kraksie tej uczestniczył również Tony Martin, który – jak wszyscy doskonale pamiętają – pechowo wjechał w tabliczkę z pozdrowieniami dla dziadków pewnej nieroztropnej kibicki z Niemiec.
O wybitym barku Thomasa poinformowała walońska telewizja RTBF, jednak drużyna INEOS Grenadiers nie potwierdziła tej informacji. Walijczyk, który zwyciężył w Tour de France w 2018 roku, wrócił zbolały do peletonu.
Autorka – P. Marta Wiśniewska – jest bardzo łaskawa dla tej „nieroztropnej kibicki”. Moim zdaniem żadna z niej kibicka, bo kibice są przy trasie po to, żeby obserwować wyścig, a nie szczerzyć zęby do kamery. A zamiast „nieroztropność” przydałby się mocniejszy epitet.