Tasmańczyk z INEOS Grenadiers wreszcie spełnił swoje marzenie i został wczoraj zwycięzcą klasyfikacji generalnej Critérium du Dauphiné.
Nie był to łatwy etap dla INEOS Grenadiers i jej liderów. W ucieczkę zabrał się między innymi Patrick Konrad (BORA – hansgrohe) i musieli oni pilnować przewagi. Na szczęście odparli oni ataki i Porte mógł wreszcie cieszyć się ze swojego triumfu we Francji.
Dwa razy byłem tutaj drugi, a raz straciłem drugie miejsce na ostatnim kilometrze. Jednak teraz wygrałem i jestem w siódmym niebie. Nawet mając na uwadze poświęcenie i rozbrat z moją rodziną wiem, że to się opłacało. Nie zrobiłbym tego bez wspaniałej drużyny
– powiedział Porte po wygraniu wyścigu.
Tasmańczyk dobrze przygotował się do ostatniego etapu, ale ekipa nie uniknęła pecha.
Znam dobrze zjazd z Joux-Plane i wiedziałem, że muszę jechać swoim tempem. Gdy zobaczyłem upadek Gerainta to trochę się przeraziłem, ale na szczęście szybko do nas wrócił. Wygranie w tym wyścigu wiele dla mnie znaczy, zwłaszcza mając na uwadze mój wiek. Teraz będę chciał swoją pracą pomóc ekipie na zbliżającym się Tour de France
– podsumował kolarz INEOS Grenadiers.