Z założenia przelotowy, dwunasty etap wyścigu Giro d’Italia miał być polem walki dla uciekinierów. Faktycznie tak też się stało, ale niestety aż sześciu zawodników nie ukończyło wczorajszego odcinka włoskiego Grand Touru.
Początek dwunastego etapu trzytygodniowego wyścigu odbywającego się na Półwyspie Apenińskim był bardzo nerwowy. Wielu kolarzy próbowało zabrać się w odjazd. Niestety ta nerwowa atmosfera była jednym z powodów kraks w pierwszej fazie etapu.
Bliski kontakt z asfaltem miał jedenasty kolarz klasyfikacji generalnej Marc Soler. Lider ekipy Movistar podjął próbę pogoni za peletonem, ale niestety ból okazał się zbyt silny. Na całe szczęście szczegółowe badania u Hiszpana nie wykazały żadnych złamań.
Kolarzem, który znacznie bardziej ucierpiał jest Włoch Alessandro De Marchi. Były lider wyścigu Giro d’Italia złamał aż sześć żeber, prawy obojczyk oraz dwa kręgi piersiowe. Z pewnością przed zawodnikiem ekipy Israel Start-Up Nation, który nadal jest hospitalizowany długa i żmudna rehabilitacja.
Następnym kolarzem, który wyróżniał się w tegorocznym Giro d’Italia, a musiał się wycofać jest Gino Mäder. Przypomnijmy, że kolarz ekipy Bahrain-Victorious triumfował na szóstym etapie, a wczoraj drugi dzień z rzędu leżał w kraksie. Natomiast problemy żołądkowe wykluczyły z włoskiego Grand Touru zawodnika zespołu Israel Start-Up Nation – Alexa Dowsetta.
Ostatnimi dwoma kolarzami, którzy nie ukończyli wczorajszego etapu Giro d’Italia byli Kobe Goosens i Fausto Masnada. Belg reprezentujący drużynę Lotto Soudal, także upadł na asfalt i uszkodził swoją prawą dłoń. W przypadku Włocha z ekipy Deceuninck-Quick-Step był on zmuszony wycofać się z Corsa Rosa z powodu zapalenia ścięgna kolana.