Foto: Jumbo - Visma

Rozpoczęta wczoraj 104-ta edycja Giro d’Italia od samego początku przynosi nam sporo emocji, za którymi z każdym kolejnym dniem zapewne coraz trudniej będzie nadążać.

Większość, jeśli nie wszyscy eksperci wymienili już jednym tchem faworytów tegorocznego wyścigu, trzy zdania później podając nazwiska kolarzy, którzy mogą wystąpić w roli nieoczywistego pretendenta do sukcesu. Pewnie w tej właśnie grupie pojawia się w tych założeniach ekipa Jumbo- Visma i jej lider- nieoczywisty i nieco niespodziewany- Nowozelandczyk George Bennett. I pewnie łatwa i rozsądna wydaje się konstatacja, że kosztem wyścigu dookoła Włoch holenderska ekipa wystawi pierwszy garnitur na Tour de France, ale czy  Jumbo- Visma z Bennettem jako liderem jest rzeczywiście gorszym sortem? Już wczorajsze etapowe wydarzenia pozwalają przypuszczać, że nie koniecznie.

Tym bardziej, że sam zainteresowany na starcie wyścigu mocno wierzy w swoje możliwości:

Bardzo chcę sprawdzić, jak wysoko jestem w stanie się wspiąć w klasyfikacji generalnej wyścigu. Tylko na tym chcę się skupić

– mówi urodzony w Nelson kolarz cytowany przez oficjalną stronę swojej ekipy.

Charakteryzując faworytów do końcowego sukcesu, siebie samego umiejscawia wśród nich:

Na starcie jest mocna grupa, myślę, że dwóch, trzech absolutnych faworytów. Tuż za nimi lista pretendentów z liczbą 10-15 nazwisk. A ja jestem gdzieś wśród nich.

 Mistrz Nowej Zelandii jest bardzo pewny swojej formy, choć jak wszyscy wiemy nie ma w tym sezonie jeszcze żadnego sukcesu na swoim koncie:

Nie miałem dotąd w tym roku zbyt wielu wyścigowych dni. Po starcie w mistrzostwach mojego kraju przejechałem pomagając Primożowi Rogliciowi w Paryż- Nicea. Później niestety zostałem zmuszony wycofać się z Volta a Catalunya po trzech dniach ścigania. Pytane brzmi jak poradzę sobie w rywalizacji przy tak niewielkiej liczbie startów. Dowiemy się tego w nadchodzących tygodnia. Jedyne zaś co mogę kontrolować i za co odpowiadam to fakt, że staję na starcie w najlepszej możliwej formie. W mojej opinii przygotowania do startu zakończyły się sukcesem.

Już pierwszy tydzień zmagań przynosi cztery górskie etapy, trzy z nich zakończone na podjeździe. Co za tym idzie od samego początku należy starać się jechać czujnie i mocno:

Muszę jechać na sto procent od samego początku wyścigu. Zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby stanąć na starcie w jak najlepszej formie. Mam nadzieję, że będzie to miało przełożenie na klasyfikację generalną

– tłumaczy kolarz.

Drugi tydzień wyścigu to między innymi 11 etap z podobieństwami do Strade Bianche, oraz etap 14 z mitycznym podjazdem pod  Monte Zoncolan w tle. Dyrektor sportowy Jumbo- Visma Arthur van Dongen próbuje opisać strategię ekipy na wyścig mówiąc:

Musimy być skoncentrowani już od pierwszego dnia. Cała drużyna będzie starać się robić wszystko by możliwie najlepiej pomóc George’owi. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem Dylan Groenewegen może sięgnąć po zwycięstwo na którymś ze sprinterskich etapów. W pierwszym tygodniu musimy być bardzo uważni, bo nie sposób wygrać cały wyścig już na początku rywalizacji, za to łatwo go wtedy przegrać. Drugi tydzień to już ważne wydarzenia na trasie z etapem podobnym do Strade oraz tym z Monte Zoncolan. To tutaj nastąpią znaczące przetasowania.

Bennett kończy rozmowę podkreślając zaszczyt, jakim jest dla niego występ w Giro d’Iatlia w roli lidera drużyny:

To dla mnie zaszczyt być liderem tutaj we Włoszech. Nie czuję jednak zbyt wielkiej presji i nie nakładam jej na siebie więcej niż potrzeba. Nie sądzę, że jest to moja ostatnia szansa, nawet jeśli nie osiągnę zakładanych celów. Będę robił wszystko co możliwe każdego dnia rywalizacji i jechać najlepiej jak potrafię. Za trzy tygodnie zobaczymy czy to wystarczy do końcowego sukcesu.

Patrząc na wielkich tegorocznego Giro,  warto też chyba kibicować tym nieco mniejszym, choć może się okazać, że mniejszym tylko na papierze.  Jeżeli bowiem forma Goerga Bennetta jest tak dobra jak sam o tym mówi, możemy być pewni, że będzie to miało odzwierciedlenie w klasyfikacji końcowej w Mediolanie.   

Poprzedni artykułSam Bennett wróci do BORA-hansgrohe?
Następny artykułTrasa Tour of Slovenia 2021
Miłośnik słabych rowerów, równie słabych tras Warwickshire oraz pogranicza małopolsko - podkarpackiego. Słaby kolarz - amator, za to mocny duchem kolarz - romantyk. Oddany fan dwustukilometrowych etapów kończących się sprintem. Do samotnych ucieczek i walki na długich podjazdach podchodzi z pewnym dystansem. Kolekcjoner kolarskiej odzieży w myśl mądrej zasady „czego nie dojeździsz to dowyglądasz”
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments