fot. Giro d'Italia

Dokładnie dziesięć lat temu podczas trzeciego etapu wyścigu Giro d’Italia zginął belgijski kolarz Wouter Weylandt, który miał kraksę na zjeździe z Passo del Bocco. Dziś peleton „różowego wyścigu” uczcił jego pamięć na starcie w Stupinigi. 

W tym feralnym wyścigu Weylandt nosił numer startowy 108, który został zastrzeżony. Od tamtej tragedii jest on pomijany i nieprzyznawany żadnemu z kolarzy. Także dziś na starcie w miejscowości Stupinigi umieszczono przed linią startu wielką kopię tego numeru, a ponadto pamięć o Belgu uczczono minutą ciszy. Krótkie, ale bardzo emocjonalne przemówienia wygłosili wdowa po Weylandtcie, jego siostra oraz przyjaciel z peletonu Iljo Keisse, który ściga się w tegorocznym Giro w barwach drużyny Deceuninck-Quick Step.

Siostra Woutera Weylandta pracuje w profesjonalnym kolarstwie – jest menadżerem ds. zarządzania w drużynie Trek-Segafredo. Na mecie mówiła o minionych dziesięciu latach oraz o tym, jak śmiertelny wypadek brata zmienił jej życie.

– Gdy pomyślę sobie, że nie ma go już z nami od dziesięciu lat, wydaje mi się, jakby to była wieczność. Pomimo to wciąż czuję, jakbym znajdowała się bardzo blisko niego. Musimy żyć bez niego, mogę być na to zła, ale na kogo? Nie ma leku, który uleczyłby wielki smutek, a nawet gdyby taki był, to i tak nie chciałabym go wziąć. Żałoba po kimś pokazuje, jak ta osoba była dla kogoś ważna. To wydarzenie dramatycznie zmieniło moje życie – w pewnym sensie wzbogaciło je, a z drugiej strony zubożyło. Tak czy siak mojego brata już przy mnie nie ma, ale gdyby był, to byłoby o wiele lepiej

– mówiła w wywiadzie dla Sporzy Elke Weylandt.

Z kolei Iljo Keisse, który chodził z Weylandtem do tej samej szkoły, wspólnie trenował, a następnie w podobnym czasie przeszedł na zawodowstwo, w następujący sposób wspominał swojego przyjaciela.

– 9 maja zawsze jest dla mnie dniem, w którym po raz kolejny zdaję sobie sprawę z tego, jak niebezpieczne jest kolarstwo. Myślę także o tym, że relacja, którą z kimś zbudujesz może zniknąć ot tak, jak zniknęła ta. Poznałem Wouta w szkole. Przez to, że razem chodziliśmy do szkoły, oraz że wspólnie trenowaliśmy byliśmy bardzo blisko. Był bardzo utalentowany i zawsze żartował. Ja także, tylko że mam mniejszy talent

– powiedział Iljo Keisse „Het Laatste Nieuws”.

W miejscu śmiertelnego wypadku na Passo del Bocco znajduje się pamiątkowy kamień, a kibice zapalają tam znicze oraz przynoszą różne pamiątki. Także dziś wiele osób odwiedziło to miejsce.

Poprzedni artykułRemco Evenepoel: „Jestem bardzo dumny i szczęśliwy z mojego miejsca w czołowej dziesiątce”
Następny artykułGiro d’Italia 2021: Pierwsza sprinterska potyczka dla Tima Merlierav
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments