fot. PhotoNews

Finisz peletonu w Novarze na drugim etapie wyścigu Giro d’Italia był bardzo chaotyczny i pozbawiony dominacji jednej drużyny. Ostatecznie zwycięsko wyszedł z niego świetny Tim Merlier z drużyny Alpecin-Fenix. O szczęściu w nieszczęściu może zaś mówić Fernando Gaviria (UAE Team Emirates), który omal nie przewrócił się o barierki. 

Tim Merlier zaimponował w swoim debiutanckim występie w Giro d’Italia

Zarówno drużyna Alpecin-Fenix, jak i Tim Merlier debiutują w Corsa Rosa, zatem zwycięstwo etapowe już na pierwszym odcinku ze startu wspólnego jest dla nich wymarzonym początkiem.

– Jestem bardzo szczęśliwy i naprawdę dumny z tego zwycięstwa. Wiedziałem, że jest rondo i że będzie ono bardzo ważne w końcówce. Gdy je zobaczyłem, wiedziałem, że jestem na dobrej pozycji, dlatego mówiłem chłopakom, że musimy jechać szybciej, szybciej i jeszcze raz szybciej. Zacząłem finiszować z daleka, około 250 metrów przed metą, ale na szczęście wystarczyło

– cieszył się w wywiadzie udzielonym zaraz po przekroczeniu linii mety Tim Merlier.

Były mistrz Belgii, który w tym sezonie zwyciężył między innymi w klasykach Le Samyn oraz Bredene Koksijde, na mecie ułożył z dłoni „W”, by uczcić pamięć Woutera Weylandta, którego dziesiątą rocznicę śmierci obchodzimy właśnie dzisiaj, 9 maja.

Merlier nie znał osobiście Weylandta, ale obaj byli częścią nieformalnej grupy treningowej z wschodniej Flandrii, która nazywa się Scheldepeleton.

– Po prostu bardzo się cieszę, że mogłem zadedykować mu zwycięstwo w dziesiątą rocznicę jego śmierci

– mówił Merlier, po czym podzielił się z dziennikarzami jeszcze dokładniejszą analizą finiszu, w którym – tak jak pisaliśmy w sprawozdaniu drugiego etapu – kluczowy był ostatni prawy zakręt.

– Alex Krieger wyprowadził mnie na dobrą pozycję i rozpocząłem swój finisz 250 metrów przed metą, a zatem w momencie, gdy nie widziałem jeszcze linii mety. Poinformował mnie o tym dyrektor sportowy przed etapem. Zdecydowałem zatem, że spróbuję wszystkich zaskoczyć

– sprawozdawał Merlier, a następnie odniósł się do informacji dziennikarza, że Elia Viviani upatruje w nim jednego z głównych kandydatów do zwycięstw na finiszach w peletonu.

– Nie wiedziałem o tym, ale jeśli Elia mówi coś takiego, to jest to bardzo miłe. Wygrałem już kilka ładnych finiszy, ale to zwycięstwo jest moim największym w karierze i mam nadzieję, że będę zdobywał ich jeszcze więcej i więcej. Tak czy siak etapowe zwycięstwo w Giro w debiucie jest czymś naprawdę wielkim

– zakończył Tim Merlier.

Niebezpieczna sytuacja Fernando Gavirii

O krok od poważnej kraksy na finiszu w miejscowości Novara znajdował się Fernando Gaviria, który wyprzedzając przy barierkach Elię Vivianiego i Giacomo Nizzolo zderzył się ze swoim kolegą z drużyny UAE Team Emirates Sebastianem Molano. Na szczęście Kolumbijczyk skorzystał ze swoich technicznych umiejętności i nie upadł, chociaż otarł się o barierki.

– Uderzyłem w barierki, ale na szczęście się nie przewróciłem. Nie był to finisz, jaki bym sobie wymarzył, ale to coś, co może zdarzyć się w sprincie. Przeanalizujemy to wraz z drużyną i jutro postaramy się naprawić nasze błędy

– wyjaśnił Gaviria, który ostatecznie ukończył etap na 24. miejscu i zapewnił, że mimo to ma dobre nogi i liczy na zwycięstwo podczas kolejnych sprinterskich etapów.

Poprzedni artykułVolta ao Algarve 2021: Elie Gesbert najlepszy na Alto de Malhão, cały wyścig dla Rodriguesa
Następny artykułGiro d’Italia 2021: Krists Neilands pierwszym wycofanym po… kraksie w drodze do hotelu
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments