fot. Le Tour

„Niezwykłe dublety i tryplety” są esencją kolarstwa – kilku zawodników z jednej ekipy dojeżdża razem do linii mety, a zwycięzcą może zostać tylko jeden z nich. Inny (lub inni) musi poświęcić się dla swojego lidera, przez co są to piękne, ale i często bolesne momenty. Najczęściej kolarze i kolarki wspólnie celebrują swój triumf, ale zdarza się, że walczą o wygraną jak z rywalem z innej drużyny. Przygotowaliśmy dla Was zestawienie wyścigów i etapów, które kończyły się właśnie w taki sposób.

Najbardziej znanym wyścigiem, który zakończył się w ten sposób jest oczywiście Paryż-Roubaix 1996. Wtedy na welodrom w Roubaix wjechało trzech zawodników ekipy Mapei-GB – Johan Museeuw, Gianluca Bortolami oraz Andrea Tafi. W tej kolejności przecięli linię mety ciesząc się ze swojego triumfu. Łącznie Museeuw zwyciężył w Paryż-Roubaix jeszcze dwukrotnie, natomiast Andrea Tafi wygrał „Piekło Północy” raz – w 1999 roku. Wtedy, podobnie jak rok wcześniej, na podium również stało trzech kolarzy ekipy Mapei – Quickstep, jednak dojechali oni do Roubaix osobno. Wygrać w Paryż-Roubaix nie udało się jedynie Gianluce Bortolamiemu, jednak triumfował on w innym monumencie – Ronde van Vlaanderen.

Jeśli jesteśmy już przy pięciu najbardziej prestiżowych wyścigach klasycznych oraz ekipie Mapei, nie sposób nie wspomnieć o Liege-Bastogne-Liege 2002. Wtedy po ataku na kilka kilometrów do mety od czołowej grupy oderwało się dwóch kolarzy tej drużyny – Paolo Bettini oraz Stefano Garzelli. W wyścigu zwyciężył pierwszy z nich, sięgając tym samym po drugi triumf w „Staruszce”.

„Niezwykły dublet” mogliśmy też oglądać w wyścigu Paryż-Roubaix juniorów 2015, kiedy to triumfował Bram Welten (Holandia). Dwie sekundy za nim linię mety na welodromie w Roubaix przeciął jego reprezentacyjny kolega – Pascal Eenkhoorn. Innym prestiżowym wyścigiem, w którym doszło do podobnych rozstrzygnięć była Strzała Walońska 1994. Wygraną odniósł wtedy Moreno Argentin (Gewiss – Ballan) wjeżdżając na metę tuż przed Giorgio Furlanem. Co ciekawe, kolarze Gewiss – Ballan mogli wjechać na metę w trójkę, jednak na ostatniej wspinaczce pod Mur de Huy od wymienionej wyżej dwójki odpadł Evgeni Berzin (również Gewiss – Ballan). Rosjanin finiszował 22 sekundy za swoimi drużynowymi kolegami i miał prawie minutę zapasu nad czwartym Giannim Bugno.

Tego typu dublety i tryplety dość często zdarzają się w mistrzostwach krajowych. Jako przykład można tu podać chociażby niemiecki czempionat z 2019 roku, kiedy przed całą stawką kreskę przecięło trzech zawodników ekipy BORA-hansgrohe, wspólnie ciesząc się ze swojego sukcesu. Podobne sytuacje miały też wielokrotnie miejsce w mistrzostwach Rosji za sprawą kolarzy Team Katusha. Dublet ustrzelili też w 2019 roku Duńczycy z Deceuninck – Quick Step – Michael Morkov i Kasper Asgreen, którzy finiszowali sekundę przed rywalami. Nie zawsze losy mistrzowskiego tytułu rozgrywają się w przyjaznej atmosferze, o czym świadczą na przykład mistrzostwa Holandii ze startu wspólnego kobiet (2012). O triumf walczyły Annemiek van Vleuten i Marianne Vos (Rabobank Women Team) i rzeczywiście była to walka. Zawodniczki nie wjechały razem na metę, w końcówce mocniejsza była Van Vleuten, która kreskę przecięła trzy sekundy przed swoją koleżanką z ekipy.

fot. BORA-hansgrohe

Nie może też zabraknąć polskiego akcentu – w 2010 roku w wyścigu ze startu wspólnego podczas mistrzostw naszego kraju lepsi od pozostałych zawodników byli Jacek Morajko i Mariusz Witecki z ekipy Mróz – Active Jet. Przecięli oni linię mety trzymając się za ręce, a koszulkę mistrza kraju przywdział pierwszy z wymienionych.

Zdarzało się, że do podobnych sytuacji dochodziło też w polskich wyścigach. Przykładem może być chociażby triumf Artura Detko z Mexller, który był najszybszy na pierwszym etapie Bałtyk-Karkonosze Tour 2014. Obok niego na metę wjechał inny kolarz ekipy Mexller – Piotr Wojciechowski. Zawodnicy tej drużyny, a konkretniej Wojciech Halejak i wspomniany wcześniej Artur Detko, w tym samym roku zdominowali też Międzynarodowy Wyścig „Korona Kocich Gór” zajmując pierwsze dwa miejsca po dwójkowej akcji. Podium uzupełnił wtedy inny kolarz Mexllera – Kamil Zieliński. W podobny sposób zakończył się drugi odcinek Małopolskiego Wyścigu Górskiego 2013, który padł łupem Łukasza Bodnara z Bank BGŻ. Tuż za nim uplasował się jego zespołowy kolega, Paweł Cieślik.

Polacy mieli też udział w tego typu dubletach i trypletach w wyścigach wyższej kategorii. Ostatnią edycję Ronde van Zeeland Seaports (2015) zdominowali zawodnicy Etixx – Quick Step. Trójka kolarzy ekipy Patricka Lefevere’a – Iljo Keisse, Niki Terpstra i Łukasz Wiśniowski – zaatakowali na kilkadziesiąt kilometrów do mety i nie dali się dogonić. W takiej kolejności wjechali na kreskę w Terneuzen. Dodatkowo czwartą pozycję zajął Yves Lampaert – również zawodnik Etixx – Quick Step.

Bardziej pamięta się jednak triumf Michała Kwiatkowskiego (INEOS Grenadiers) na 18. etapie ubiegłorocznego Tour de France. Polak wraz z Richardem Carapazem zabrali się w ucieczkę, z której byli zdecydowanie najsilniejsi. Dwaj zawodnicy zgodnie współpracowali i utrzymali wyrobioną wcześniej przewagę. Przez ostatni kilometr celebrowali swój triumf. Ostatecznie etapowym zwycięzcą został Michał Kwiatkowski, dla którego był to pierwszy wygrany odcinek Wielkiego Touru w karierze.

fot. ASO / Pauline Ballet

Nie był to pierwszy raz, kiedy Ekwadorczyk był w takiej sytuacji. Kiedy w 2016 roku reprezentował barwy ekipy Lizarte, dwukrotnie oddał zwycięstwo swoim drużynowym kolegom. W Durangko Sari Nagusia do mety dojechał wraz z Jaime Castrillo i Oscarem Rodriguezem, który ostatecznie wygrał wyścig, natomiast w Clasica de Torredonjimeno zajął drugą pozycję przecinając kreskę tuż za Hectorem Carretero. Carapaz był też beneficjentem tego typu akcji – na drugim etapie Vuelta Asturias Julio Alvarez Mendo wraz z Mikelem Landą (wtedy Movistar Team) wypracowali sobie prawie dwuminutową przewagę nad rywalami i razem dojechali do Cangas del Narcea. Zwycięzcą etapu, a później całego wyścigu, został Carapaz. Mówiło się wtedy, że było to spowodowane faktem, że w rozpoczynającym się kilka dni później Giro d’Italia miał on wspierać Mikela Landę. Wiemy jednak, że skończyło się to odwrotnie.

Skoro dotarliśmy do La Corsa Rosa, nie można pominąć etapu z metą na Etnie z 2018 roku. Wtedy do atakującego Estebana Chavesa dojechał będący w świetnej formie Simon Yates. Brytyjczyk podciągnął w końcówce Kolumbijczyka i pozwolił mu sięgnąć po bardzo ważne zwycięstwo. Po włoskim wyścigu u Chavesa zdiagnozowano mononukleozę, przez co musiał zrobić sobie ponad 8-miesięczną przerwę od ścigania.

Giro d’Italia

W podobny sposób na etapie Sibiu Cycling Tour w 2020 roku triumfowali kolarze BORA-hansgrohe – Gregor Muehlberger i Patrick Konrad.  Zaledwie kilka dni temu, na przedostatnim etapie Itzulia Basque Country, dublet ustrzelili Mikkel Honore i Josef Cerny z Deceuninck – Quick Step, którzy w końcówce zostawili za swoimi plecami współuciekiniera – Juliena Bernarda z ekipy Trek-Segafredo. W przeszłości finiszem dwóch kolarzy z tej samej ekipy kończyły się między innymi etapy takich wyścigów, jak Herald Sun Tour (2016; Peter Kennaugh i Chris Froome z Team Sky), Criterium du Dauphine Libere (2005; George Hincapie i Yaroslav Popovych z Discovery Channel) czy Route du Sud (1999; Lance Armstrong i Jonathan Vaughters z US Postal Service).

Sprinterskie dublety i tryplety

Nie są tak wyjątkowe, jak dojazdy do mety dwóch lub trzech zawodników, ale mimo tego kilka z nich zasługuje na szczególną uwagę. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych sprinterskich duetów ostatnich lat są zdecydowanie Mark Cavendish i Mark Renshaw. Ich najpopularniejszym dubletem jest ten z ostatniego etapu Tour de France 2009 z metą na Polach Elizejskich. W tym duecie prawie zawsze wygrywał Cavendish – prawie, bowiem na piątym etapie Tour of Britain 2011 kolarze HTC – High Road zamienili się rolami. Zwyciężył wtedy Renshaw, a drugą pozycję zajął „Manxman”.

Zdarzało się też tak, że sprint dominowało nie dwóch, a trzech kolarzy jednej ekipy. Było tak na przykład na pierwszym etapie Adriatica Ionica Race 2019, kiedy Alvaro Hodeg, Florian Senechal i Philippe Gilbert (w tej kolejności; wszyscy Deceuninck – Quick Step) finiszowali przed całym peletonem.

fot. Deceuninck – Quick Step

Podobna sztuka prawie udała się kolarzom Mazowsze Serce Polski Cycling Team w Tour of Bulgaria. Zawodników ekipy Dariusza Banaszka rozdzielił jednak Pierre Barbier z NIPPO DELKO One Provence. Triumfował wtedy Norbert Banaszek, drugie miejsce zajął Alan Banaszek, a czwarty kreskę przeciął Tobiasz Pawlak.

fot. Mazowsze Serce Polski Cycling Team

Ciekawym przykładem sprinterskiego dubletu jest też ostatni etap Tour de San Luis 2016. Cały peleton wyprzedzili wtedy kolarze reprezentacji Włoch – Jakub Mareczko i Elia Viviani. Nie obyło się jednak bez kontrowersji. Viviani był tak zdenerwowany na młodego Mareczkę, że nie stawił się na ceremonii dekoracji. Był on przekonany, że sprinter urodzony w Jarosławiu będzie jego rozprowadzającym.

Oczywiście nie są to wszystkie przykłady dubletów i trypletów – można by je wypisywać w nieskończoność. Pamiętacie o innych tego typu zwycięstwach? Które z nich najbardziej zapadło Wam w pamięć? Dajcie nam znać w komentarzach!

Poprzedni artykułBrabantse Pijl 2021: Thomas Pidcock pokonuje bardziej doświadczonych rywali
Następny artykułGwiazdy na starcie Tour de Romandie 2021
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
autor
autor

2009 Pomerania Tour 2 etap
1. Artur Detko Dhl-Author
2. Dariusz Rudnicki Dhl-Author